PlusLiga. Drużyny po przejściach

Na początek derby Górnego Śląska, Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice. Ciekawie powinno być też w Zawierciu, gdzie „Jurajscy rycerze” podejmują PGE Skrę Bełchatów.


W Katowicach w letniej przerwie nie było spokojnie. Lato było gorące i… wyczerpujące psychicznie –zdradza trener GKS-u, Grzegorz Słaby. – To przecież nie była komfortowa sytuacja gdy amerykański rozgrywający Micah Ma’a zakomunikował, że nie zamierza występować w naszym zespole. Trwały gorączkowe rozmowy i przepychanki na argumenty. Ostatecznie nie pojawił się na pierwszym treningu i znaleźliśmy się w trudnym położeniu.

W końcu udało nam się zatrudnić reprezentanta Bułgarii Georgi Seganowa. Miał okazję z nami trenować przez 4 tygodnie. To wystarczający czas, by się poznać, ale to zawsze niesie pewne znaki zapytania. Ma’a dysponował zagrywką z wyskoku, zaś Seganow posła piłkę floatem. To spora różnica. Rozgrywający dotyka piłki w każdej akcji i stąd też ważna jest współpraca z pozostałymi zawodnikami na każdej pozycji. Na pewno gra będzie się różniła, ale nie będę wdawał się w szczegóły. Zrobimy wszystko, by zespół jak najlepiej funkcjonował – powiedział opiekun GieKSy.

W poprzednim sezonie, zdaniem wielu fachowców katowiczanie byli kandydatami do spadku, a tymczasem sprawili niespodziankę. Zakwalifikowali się do play offu, dystansując kilka drużyn personalnie i budżetowy silniejszych.

– Teraz będziemy inaczej postrzegani przez pryzmat dokonań z poprzedniego sezonu – dodaje szkoleniowiec GKS-u. – Wtedy osiągnęliśmy sukces, ale teraz może nastąpić zjazd. I przy każdej okazji powtarzam to zawodnikom. Poprzedni sezon idzie w zapomnienie, a teraz jest nowe rozdanie. Tak naprawdę nie wiemy na co nas stać, choć niewiele się zmieniło w naszej kadrze. Roszada została dokonana na kluczowej pozycji i tu jest problem.

Nie wiem gdzie jest nasze miejsce i może przyjdzie nam teraz bronić się przed spadkiem. Wiele zespołów nieco niżej sklasyfikowanych się wzmocniło i ma wyższe ambicje. Jednak o wyniku decydują zaangażowanie i wola walki. A tych cech na pewno nam nie zabraknie.

PlusLiga, w zgodnej opinii, będzie jeszcze silniejsza niż w poprzednich sezonach. Większość zespołów dokonało ciekawych transferów i zamierza odegrać ważne role.

– Faworytów jest wielu, ale moim marzeniem jest, by tytuł mistrzowski wywalczył zespół prowadzony przez rodzimego trenera – wyjawia trener Słaby. – Dla mnie faworytem jest drużyna z Zawiercia, która jest budowana przemyślanie przez prezes Kryspina Barana oraz Oskara Kaczmarczyka. Ta ekipa ma potencjał i może wiele zwojować. Oczywiście, ligowi potentaci, ZAKSA, Jastrzębski Węgiel czy jeszcze inni trzymają się mocno i będą mieli wiele do powiedzenia.

Potencjał GieKSy już w pierwszej kolejce zweryfikuje Jastrzębski Węgiel. Jego trener Marcelo Mendez będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, co jeszcze kilka dni temu wcale takie pewne nie było. Na klubie ciążył bowiem zakaz transferów nałożony przez Międzynarodową Federację Siatkówki, FIVB. Sprawę udało się jednak załatwić.

Działacze przed pierwszym spotkaniem zdążyli też zarejestrować wszystkich graczy. – Zespół jest gotowy do inauguracji sezonu. Rozegraliśmy sporo meczów towarzyskich, mamy za sobą solidny okres przygotowawczy, wszyscy zawodnicy są w dobrej dyspozycji – twierdzi Mendez.

Hitowe starcie szykuje się też w Zawierciu. Aluron CMC Warta zmierzy się z PGE Skrą. To rewanż za poprzedni sezon. Wtedy w meczach o brązowy medal górą byli zawiercianie. Teraz też się wydaje, że więcej atutów jest po ich stronie. Wprawdzie stracili Facndo Conte, ale w zamian przyszedł reprezentant Polski, wicemistrz świata, Bartosz Kwolek. Zespół wzmocnili też argentyński libero Santiago Danani oraz doświadczeni rozgrywający Michał Kozłowski i środkowy Krzysztof Rejno.

– Stworzymy z pewnością świetny zespół. PlusLiga powiększyła się o dwie ekipy, więc będzie ciężej. (…) Jesteśmy jednak profesjonalnymi sportowcami, musimy być na to gotowi – przekonuje Uros Kovacević, przyjmujący „Jurajskich rycerzy”.

W Bełchatowie też doszło do wielu zmian, ale trzon ekipy pozostał. Zdecydowanie najsilniejszą formacją jest środek. Mateusz Bieniek i Karol Kłos to jeden z najlepszych duetów na świecie na tej pozycji. Gospodarze niedzielnego spotkania będą także musieli uważać na Aleksandra Atanasijevicia oraz doświadczonego Włocha Filippo Lanzę.

(sow, mic)


Na zdjęciu: Katowiczanie poprzedni sezon mieli bardzo udany, liczą, że podobnie będzie w bieżącym.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus