PlusLiga. Pięć zespołów z aspiracjami

Po emocjach związanych z występami w igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach Europy, nadszedł czas na ligę. Pięć zespołów chce bić się o mistrzostwo kraju.


Beniaminek LUK Lublin i mistrz kraju Jastrzębski Węgiel zainaugurują dzisiaj nowy sezon ligowy. Po rocznej przerwie związanej z restrykcjami wynikającymi z pandemii na trybuny wracają kibice.

Koronawirus znacząco zaburzył płynność rywalizacji w rozgrywkach 2020/21, gdyż było wiele przerw związanych z przypadkami zakażenia w poszczególnych zespołach. Pandemia miała też wpływ na budżety klubów, choć niektóre z nich nadal mogły sobie pozwolić na pozyskanie renomowanych graczy. Teraz włodarze poszczególnych drużyn zgodnie przyznają, że liczą na większą stabilność sytuacji.

Oceniając potencjał poszczególnych drużyn wydaje się, że w porównaniu z poprzednimi latami w czołówce niewiele się zmieni. W walce o czołowe lokaty powinny nadal liczyć się: Jastrzębski Węgiel, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovia i PGE Skra Bełchatów. Wysokie aspiracje zgłaszają też Aluron CMC Warta Zawiercie oraz Trefl Gdańsk.

Olimpijskie trio

Jastrzębski Węgiel ma jasno sprecyzowany plan. Ma odnieść sukces na arenie krajowej oraz międzynarodowej. – Ta grupa ludzi ma nam dać realną wiarę, szansę, że w najbliższym sezonie powtórzymy sukces. Nie ma wielkiej presji, ale mamy w planie zdobycie Superpucharu i Pucharu Polski, mistrzostwa kraju i awans – co najmniej – do czwórki Ligi Mistrzów – zdradził Andrea Gardini, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

Po to m.in. zatrudniono aż trzech mistrzów olimpijskich: Beniamina Toniuttiego, Stephena Boyera oraz Trevora Clevenota. Ten ostatni ściągnięto w trybie awaryjnym za Tine Urnauta. Słoweniec mimo podpisanej umowy wybrał grę dla Zenitu Sankt Petersburg.

– Nie ma sensu porównywanie składu z poprzednich rozgrywek z obecnym. Po prostu są inne. Rywale zresztą też pozmieniali swoje drużyny, zatrudniając także świetnych graczy. Mamy wielki zespół, ale musimy to potwierdzić na boisku – ocenił Gardini.

– Zdobycie mistrzostwa zawsze jest trudne, a jeszcze trudniejsze powtórzenie wyniku w kolejnym sezonie. Wszystko się wtedy zmienia, pojawia się presja, dziennikarze czasem narzekają, bo taka jest ich praca, sytuacja bywa stresowa. To normalne. Tym niemniej wolę tu być po zdobyciu złotego medalu niż bez niego – dodał.

Podczas wrześniowych ME kontuzji nabawił się fiński rozgrywający jastrzębian Eemi Tervaportti. – Początkowo wyglądało to bardzo źle, okazało się jednak, że sprawa nie jest tak skomplikowana i za około miesiąc powinien być gotowy do gry – przekazał Gardini.

Cena za sukces

Do wielu zmian kadrowych doszło w szeregach wicemistrza kraju z Kędzierzyna-Koźla, który wiosną triumfowała w Lidze Mistrzów. Sukces miał swoją cenę. Chętnych na pozyskanie podstawowych postaci ekipy nie brakowało. Libero Paweł Zatorski i środkowy Jakub Kochanowski przenieśli się do Asseco Resovii Rzeszów, a francuski rozgrywający Benjamin Toniutti do Jastrzębskiego Węgla. W ich miejsce drużyna z Kędzierzyn-Koźle pozyskała dobrych zawodników, choć nie aż tak renomowanych jak tych, których straciła.

Pracę we włoskiej Sir Safety Perugia wybrał też serbski trener Nikola Grbić. Zastąpił go Rumun Gheorghe Cretu, który ma już doświadczenie z kilku polskich klubów. Odejść może też dotychczasowy prezes Sebastian Świderski, który w poniedziałek został szefem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Na razie jednak nie wiadomo, jak wpływie to na sytuację kadrową we władzach kędzierzyńskiego klubu i kto go zastąpi.

– Celem na pewno nie jest pobicie wyśrubowanych rekordów. Chcemy grać dobrą, możliwie najlepszą siatkówkę. Zdajemy sobie sprawę, że w minionym sezonie, wygrywając Ligę Mistrzów, osiągnęliśmy historyczny sukces i to nie tylko kędzierzyńskiej, ale polskiej siatkówki – mówił Sebastian Świderski zanim został wybrany na prezesa PZPS.

Chcą medali

O powrocie na szczyt marzą w Rzeszowie i Bełchatowie. W Asseco Resovii zagra sześciu nowych zawodników. Wszystko to nazwiska uznane w siatkarskim środowisku. Do drużyny dołączyło trzech reprezentantów Polski: libero Paweł Zatorski, atakujący Maciej Muzaj oraz środkowy Jakub Kochanowski. W Rzeszowie zameldowali się też słoweński środkowy Jan Kozamernik, belgijski przyjmujący Sam Deroo oraz Jakub Bucki. – Potencjał zespołu pozwoli walczyć o czołowe lokaty. Naszym celem jest poprawa pozycji z poprzedniego sezonu (Asseco Resovia była piąta – przyp. red.) –

Niemniej jednak liga w tym sezonie jest najmocniejsza od wielu lat. Jest wiele drużyn, które też zbudowały zespoły gotowe do gry o najwyższe cele” – podkreślił prezes Asseco Resovii Piotr Maciąg.

O powrót na szczyt bełchatowianie z kolei będą walczyć z nowym trenerem i kilkoma nowymi siatkarzami. Mieszko Gogola latem zastąpił Serb Slobodan Kovac. 54-letni szkoleniowiec jest selekcjonerem reprezentacji Serbii, z którą w 2019 r. zdobył mistrzostwo Europy, a w tym roku w tej samej imprezie zajął czwarte miejsce. W poprzednim sezonie pracował krótko w Jastrzębskim Węglu, skąd przeszedł do włoskiego klubu Top Volley Cisterna.

Latem PGE Skra przede wszystkim wzmocniła się na pozycji atakującego. Do drużyny dołączył bowiem uznawany za jednego z najlepszych w tym elemencie na świecie Aleksandar Atanasijevic. 30-letni Serb do klubu z Bełchatowa wrócił po ośmiu latach gry we włoskim Sir Safety Perugia.

Po stronie strat należy zapisać z kolei Taylora Sandera. Amerykański gwiazdor mimo przedłużenia w czerwcu kontraktu nie będzie występował w zespole z Bełchatowa. Po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego nie stawił się w klubie. W związku z tym PGE Skra rozpoczęła procedurę prawną w sprawie rozwiązania kontraktu.

Potencjał jest

Miniony sezon „Jurajscy rycerze” zakończyli na ósmym miejscu, co władze klubu uznały za wynik poniżej oczekiwań. Latem przemeblowali więc kadrę. – Pozyskaliśmy kilku bardzo dobrych graczy, więc na pewno nasze szanse są oceniane wyżej niż przed rokiem. Dopiero po rozpoczęciu sezonu będziemy jednak mogli ocenić, na co nas stać. Na pewno mamy wielkie ambicje, ale przekonamy się, w co możemy mierzyć – powiedział Igor Kolaković, trener Aluronu CMC Warty.

– Mamy ambitne cele i w każdym meczu zamierzamy walczyć o zwycięstwo. Ale czy na koniec wystarczy to na mistrzostwo, czy drugie bądź trzecie miejsce? Mówienie o tym to dość niewdzięczna sprawa. To liga, w której jest 14 silnych zespołów. Część z nich jest bardzo, bardzo dobra, ale pozostałe też są mocne. Jeśli chcesz wygrywać, w każdym meczu musisz zagrać na 100 procent. Dlatego właśnie trudno spekulować przed sezonem” – podsumował.

Zdaniem prezesa klubu Kryspina Barana nowy zespół ma większy potencjał, aby osiągnąć coś pozytywnego. – Z konstrukcji składu jestem zadowolony. Dla młodego klubu, bez wyraźnych dokonań, celem średniookresowym jest wkomponowanie się w grupę ekip traktowanych jako istotne w polskiej siatkówce i corocznie rozpatrywanych jako potencjalni kandydaci do trofeów. Oczywiście marzą się nam medale, ale bez znalezienia się w grupie najlepszych trudno je zdobywać – ocenił.

Zawiercianie pozyskali w przerwie między sezonami m.in. dwukrotnego mistrza świata Dawida Konarskiego oraz dwóch zagranicznych przyjmujących, Argentyńczyk Facundo Conte, który w latach 2013–16 bronił barw bełchatowskiej Skry oraz Serba Urosza Kovacevicia.

Materiały przygotowali: Michał Micor, Włodzimierz Sowiński i Michał Kalinowski


Na zdjęciu: Jastrzębianie, mimo przemeblowanego składu, znów chcą być na szczycie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus