Pniówek Pawłowice. Na odpustowej strzelnicy

Tylko do przerwy piłkarze Pniówka Pawłowice dotrzymali kroku wiceliderowi tabeli z Bytomia.


Drużyna bytomskiej Polonii przyjechała do Pawłowic podrażniona porażką w Pucharze Polski z IV-ligową Unią Turza Śląska. W sobotę niebiesko-czerwoni z nawiązką powetowali sobie to niepowodzenie, masakrując podopiecznych trenera Jana Furlepy i to na ich boisku.

Oczywiście piłkarze gospodarzy i ich sympatycy mogą sobie wmawiać, że wynik nie odzwierciedla przebiegu wydarzeń na boisku, ale kogo to teraz obchodzi. Wynik poszedł w świat, a w II połowie podopieczni trenera Kamila Rakoczego strzelali bramki z taką łatwością, jak niegdyś strzelało się na odpustowej strzelnicy do lizaków.

Nim w I połowie Patryk Stefański strzelił gola dla polonistów, oba zespoły stworzyły kilka okazji do zdobycia bramki. Dawid Hanzel (9 min.) trafił piłką w słupek, w 13 min Piotr Pacholski posłał piłkę głową minimalnie nad poprzeczką bramki Polonii, w 39 min Michał Płowucha główkując z kilku metrów nie trafił w światło bramki rywali. Aktywa gości do przerwy to strzał głową Dawida Wolnego (29 min) z 5 metrów, obroniony przez Bartosza Gocyka, strzał Krzysztofa Hałgasa (41 min) w słupek. Zmagania zakończył gol Stefańskiego „do pustaka”.

Po przerwie byliśmy świadkami klasycznej egzekucji, bo piłkarze Polonii w drugiej fazie tej odsłony strzelali gole z szybkością krupiera rozdającego karty w blackjacku. Po dwa trafienia zapisali na swoim koncie Dawid Krzemień i Sebastian Pączko. – W najczarniejszych snach nie spodziewałem się takiego wyniku – powiedział załamany trener gospodarzy, Jan Furlepa.

– Ostatni raz porażkę w takich rozmiarach poniosłem prowadząc MKS Kluczbork, wtedy surowej lekcji udzieliła nam Ślęza Wrocław. Wiem, że marna to pociecha, ale do momentu straty pierwszej bramki nie odstawaliśmy od Polonii. Po przerwie rzuciliśmy się na przeciwnika, ale nie ustrzegliśmy się błędów zarówno zespołowych, jak i indywidualnych. To była rzeź niewiniątek, chociaż moim zdaniem gol Dawida Hanzela przy wyniku 0:4 był prawidłowy, a poza tym w I połowie należał nam się rzut karny. Nie zmienia to jednak faktu, że Polonia wygrała zasłużenie.


Pniówek 74 Pawłowice – Polonia Bytom 0:5 (0:1)

0:1 – Stefański, 44 min, 0:2 – Krzemień, 65 min, 0:3 – Pączko, 75 min, 0:4 – Pączko, 81 min, 0:5 – Krzemień, 90+2 min.

PNIÓWEK 74: Gocyk – Płowucha (46. Glapka, 71. Peda), Pacholski, Ciuberek, Fulianty – Musioł, Trąd (46. Kasperowicz) – Glenc, Wiciński (46. Herman), Weis – Hanzel. Trener Jan FURLEPA.

POLONIA: Brzozowski – Anklewicz (46. Nagrodzki), Hałgas, M. Maj, Górka – Konieczny, Andrzejczak (74. Wuwer), Krzemień, Tkaczuk (46. Budzik), Stefański (74. Pączko) – Wolny (79. A. Maj). Trener Kamil RAKOCZY.

Sędziował Waldemar Socha (Bolesławiec). Widzów 200. Żółte kartki: Wiciński – Andrzejczak.


Na zdjęcie: W Pawłowicach piłkarze Polonii Bytom pięciokrotnie fetowali zdobycie gola.

Fot. poloniabytom.com.pl/Krzysztof Kadis