Początek czegoś pięknego

Naszpikowany zawodnikami z ekstraklasową przeszłością IV-ligowiec z Krakowa po świetnym meczu pokonał rywala z zaplecza ekstraklasy, a kibice krzyczeli „Franek Smuda czyni cuda”.


Po ostatnim gwizdku na wypełnionej blaszanej trybunie strzeliły korki od rac, a drużyna długo cieszyła się wraz z kibicami. Wieczysta świetnie zdała pierwszy tak poważny egzamin, odkąd wielkie środki inwestuje w nią krakowski milioner Wojciech Kwiecień. Drużyna naszpikowana byłymi ligowcami czy wręcz reprezentantami Polski, na czele z Radosławem Majewskim i Sławomirem Peszką, na co dzień rozbija półamatorów, a teraz zasłużenie i w dobrym stylu pokonała I-ligowca z Dolnego Śląska, choć to nie ona jako pierwsza wyszła na prowadzenie.

Mogło się podobać

Kto wie, czy nie jest to symboliczny początek pięknej historii, jaką może napisać mały krakowski klub o wielkich ambicjach. „Franek Smuda czyni cuda!” – popłynęło z trybun, ale odbijmy piłeczkę, że jakiż to cud, gdy zespół zbudowany za takie środki pokonuje średniaka z zaplecza ekstraklasy? Były trener Wieczystej, Przemysław Cecherz, już kilka miesięcy temu przyznawał, że w tym momencie Wieczysta to poziom środka I-ligowej tabeli.

To się dzisiaj potwierdziło. Jedyna wątpliwość była taka, jak gospodarze wytrzymają konfrontację z przeciwnikiem, który na co dzień rywalizuje w rozgrywkach o znacznie większej intensywności niż ta na boiskach „okręgówki” czy IV ligi. Kibice, którzy już na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem ustawili się w kolejce po darmowe (!) wejściówki, przekonali się, żę wytrzymali bez zarzutów. Dość powiedzieć, że o wyniku zaważył ostatni kwadrans.

– Dla Wieczystej to było wielkie wydarzenie. Ten mecz mógł się podobać. Miszak i Kumah mogli go rozstrzygąć szybko, ale nie wykorzystali swoich szans. I nawet dobrze, bo dzięki temu było więcej emocji! – mówił w swoim stylu „Franz”.

Intuicja trenera

Smudzie gratulowano nie tylko awansu do kolejnej rundy, ale też wyczucia. Oba gole dla IV-ligowca strzelił wprowadzony z ławki Jakub Bąk, w przeszłości występujący m.in. w Pogoni Szczecin czy Koronie Kielce.

– Taka to już intuicja trenerska. Cieszę się z wygranej, ale też ze spotkania z Ivanem Djurdjeviciem. Był świetnym zawodnikiem, przeżyliśmy razem wiele pięknych chwil, życzę mu podobnych w roli trenera – zwrócił się Franz do trenera Chrobrego, podopiecznego z czasów gry w „Kolejorzu”.

– Bardziej bolałoby mnie, gdybym przegrał z innym trenerem… Wieczysta zagrała dobry mecz i życzę jej, by dotarła w PP jak najdalej – mówił Djurdjević.

Wieczysta Kraków – Chrobry Głogów 2:1 (0:0)

0:1 – Tupaj, 53 min, 1:1 – Bąk, 74 min, 2:1 – Bąk, 86 min.

WIECZYSTA: Plewka – Frańczak, Michalski, Jampich – Burliga (60. Bąk), Gamrot (90. Guzik), Pietras, Kumah – Miszak, Majewski, Peszko. Trener Franciszek SMUDA.

CHROBRY: Dybowski – Ilków-Gołąb, Iwanowicz, Michalec, Ziemann – Dziąbek (62. Piła), Cywka, Kolenc, Machaj (63. Turski), Tupaj (62. Bochnak) – van der Heijden (46. Lebedyński). Trener Ivan DJURDJEVIĆ.

Sędziował Jacek Lis (Katowice). Widzów 1200. Żółte kartki: Michalec, Iwanowicz, czerwona: Kolenc (po meczu, niesp. zach.).


Na zdjęciu: Sławomir Peszko (z lewej) tym razem bramki dla Wieczystej nie zdobył – sprawę załatwił za niego Jakub Bąk (w środku)…
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus