Podbeskidzie. Zmobilizowali Łotysza

1 kwietnia na oficjalnej stronie internetowej Podbeskidzia pojawił się komunikat, że klub nie skorzysta z zawartej w kontrakcie Valerijsa Szabali opcji przedłużenia umowy na obecnych warunkach. Jednocześnie poinformowano, że decyzja ta nie jest jednoznaczna z zakończeniem przygody z bielskim klubem łotewskiego napastnika, co następnie – w rozmowie ze „Sportem” – potwierdził Bogdan Kłys, prezes „górali”.

Sternik bielszczan jednocześnie wyjaśnił przyczyny podjętej decyzji, którą motywował oszczędnościami i nie najlepszą formą sportową zawodnika. Podziałało to na 24-letniego napastnika wyjątkowo mobilizująco. W dwóch meczach – po ogłoszeniu decyzji klubu – Szabala strzelił trzy bramki i odzyskał przodownictwo w klasyfikacji strzelców I ligi.

Grało się luźniej

Z piłkarzem rozmawialiśmy po jednym ze spotkań ligowych, tuż przed meczem eliminacji mistrzostw Europy, w którym Polska mierzyła się z Łotwą. „Szabi” mówił wówczas, że potrzebuje jednej bramki na przełamanie, której doczekał się w meczu z Puszczą Niepołomice. – Mówiłem, że tak będzie – uśmiechał się po starciu z GKS-em Tychy, Valerijs Szabala.

– Że potrzebuję tego jednego gola na przełamanie. Z Puszczą Niepołomice dopisało mi szczęście, którego wcześniej zdecydowanie mi brakowało. Otworzyłem się i grało mi się trochę luźniej. Zaczęło wpadać. Wcześniej coś było nie tak, ale nie potrafię powiedzieć o co chodziło. Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, to nie byłoby problemu – dodał napastnik Podbeskidzia, którego trafienia z ostatnim spotkaniu nie wynikały już ze szczęścia, ale z dobrej postawy na przestrzeni całego spotkania.

Za pierwszym razem Łotysz kapitalnie znalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wyprzedził obrońców rywala i pięknym strzałem głową dał prowadzenie swojej drużynie. Za drugim razem „Szabi” popisał się prawdziwym instynktem kilera, kiedy to z zimną krwią wykorzystał podanie Kacpra Kostorza.

Nogi nie odstawi

Dodając do tego fakt, że to po faulu na łotewskim piłkarzu z boiska wyleciał Marcin Biernat, co w znacznej mierze ułatwiło Podbeskidziu zadanie, Szabala był niekwestionowanym bohaterem triumfu nad GKS-em Tychy. – W każdym meczu staram się strzelać bramki o pomagać drużynie zdobywać punkty, bo chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli.

Mecz z Sandecją na pewno jest bardzo ważny, bo to zespół, który znajduje się przed nami w tabeli i zamierzamy go gonić. Dlatego jedziemy do Nowego Sącz po zwycięstwo – zadeklarował przed najbliższym spotkaniem napastnik Podbeskidzia, a na chwilę obecną ciężko stwierdzić, czy zawodnik walczy o nowy kontrakt w klubie spod Klimczoka, czy zamierza pokazać się jak najlepiej przed innymi potencjalnymi pracodawcami.

– Chciałbym, aby Valerijs został w Podbeskidziu, bo chcielibyśmy budować zespół wokół niego – nie ukrywa Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia. – Ale to prezes jest sternikiem klubu i odpowiada za finanse. Rozmawialiśmy na ten temat i względy finansowe nie pozwalają nam, aby Szabala został z nami na obecnych warunkach.

Ponadto Valerijs obiecał, że jak nie będzie miał innych ofert, to zostanie w Podbeskidziu. Rozmawiałem z nim i powiedział, że nie zamierza odstawiać nogi. Co zresztą było widać – podkreślił opiekun bielskiego zespołu. Jednak ani on, ani kibice bielskiego klubu nie wiedzą, co w sprawie tej wydarzy się w najbliższym czasie.

 

Na zdjęciu: Valerijs Szabala (z lewej) przebudził się, ale nie wiadomo, czy zostanie w Podbeskidziu.