Podbeskidzie. Dmuchają na zimne

 

W pierwszym momencie sytuacja wyglądała na dosyć poważną. Chodzi konkretnie o samą końcówkę meczu pomiędzy Podbeskidzie Bielsko-Biała, a Chojniczanką Chojnice. W niej na placu gry pojawił się Desley Ubbink, ale nie spędził na boisku zbyt wiele czasu.

W pewnej chwili upadł na murawę i nie podnosił się z niej. Niezbędna okazała się pomoc medyczna i widać było, że sztab Podbeskidzia zajmuje się zaopatrywaniem kolana holenderskiego pomocnika. Następnie do akcji wkroczyli noszowi i zawodnik nie opuścił boiska o własnych siłach.

Niedługo potem okazało się jednak, że nie jest tak źle, jak pierwotnie przypuszczano. Staw kolanowy piłkarza został zaopatrzony opatrunkiem schładzającym, a w kolejnych dniach okazało się, że Ubbink nie narzeka na ból. W niedzielę Holender uczestniczył w tradycyjnej akcji krwiodawstwa „Oddaj krew, idź na mecz” i – jak sam przyznał – nic mu nie dolega.

W Podbeskidziu dmuchają jednak na zimne i zawodnik został kompleksowo przebadany. Wszystko wskazuje na to, że wyniki badań znane będą dziś i wtedy okaże się, czy Desley Ubbink będzie brany pod uwagę przez sztab szkoleniowy „górali” na ostatni w tym roku mecz o punkty, czyli rywalizację ze Stalą Mielec. Jeżeli zajdzie choć najmniejszy cień podejrzenia, że ewentualny występ mógłby piłkarzowi zaszkodzić, to trener Krzysztof Brede, z pewnością, nie zaryzykuje.

Zresztą warto podkreślić, że holenderski pomocnik, jak na razie, do ważnych ogniw Podbeskidzia nie zalicza się. Odkąd pojawił się w klubie, konkretnie pod koniec października br., zaliczył cztery ligowe występy. Za każdym razem wchodząc na boisko z ławki. Na murawach pierwszej ligi uzbierał w sumie nieco ponad 70. minut. Co ciekawe w dwóch pierwszych meczach – z Sandecją Nowy Sącz, kiedy zaliczył asystę, i Chrobrym Głogów – dostawał od trenera Bredego po ok. 25-30 minut.

W dwóch kolejnych meczach tak dobrze już nie było. Z Zagłębiem Sosnowiec spędził na boisku niespełna kwadrans, a występ przeciwko Chojniczance był już zupełnie epizodyczny.

Stan zdrowia Desleya Ubbinka, to poza dwiema kartowymi pauzami – Dmytro Baszłaja i Bartosza Jarocha – jedyna personalna zagwozdka trenera Krzysztofa Bredego przez meczem ze Stalą, choć jak wspomnieliśmy wcześniej Ubbink tego spotkania raczej nie rozpocząłby w pierwszym składzie.

Wszystko wskazuje zatem na to, że Holender na debiut w wyjściowej jedenastce „górali” poczeka do 2020 roku, a ten rok w środku pola skończy Adrian Rakowski, który na tej pozycji występuje regularnie od momentu, kiedy urazu doznał Tomasz Nowak. Jeżeli kontuzjowany, doświadczony piłkarz dojedzie do pełni sprawności, to rywalizacja o rolę najbardziej ofensywnie usposobionego gracza „górali” w drugiej linii zrobi się interesująca.

 

Na zdjęciu: Adrian Rakowski nie oddał miejsca w wyjściowym składzie Podbeskidzia i wszystko wskazuje na to, że do końca tego roku go nie odda.