Podbeskidzie. „Górale” bez porażki

Zespół spod Klimczoka nie przegrał ani jednego meczu kontrolnego w letnim okresie przygotowawczym. Mało tego. Wygrał wszystkie cztery spotkania.


Podbeskidzie Bielsko-Biała zakończyło okres sparingowy z kompletem czterech zwycięstw. „Górale” pokonali, kolejno, Zagłębie Sosnowiec, Ruch Chorzów, Pniówek Pawłowice i Wisłę Krakw. Pomijając rywala z niższej ligi warto zwrócić uwagę na to, że udało się bielszczanom ograć trzech rywali, z którymi będą się mierzyć w nadchodzącym sezonie. Z Zagłębiem, pod koniec minionych rozgrywek, bielszczanie przegrali u siebie, a drużynę prowadził już wówczas trener Mirosław Smyła. Z Ruchem i z Wisłą szkoleniowiec tan i jego poprzednicy zmierzyć się akurat okazji nie mieli. Bo Ruch do I ligi awansował, a Wisła z ekstraklasy spadła.

– Po trudnym okresie przygotowawczym do rundy jesiennej należało się zawodnikom dwa dni wolnego. Od środy rozpoczynamy przygotowania już bezpośrednie do ciężkiego i ważnego meczu inauguracyjnego rozgrywki, z Arką Gdynia – powiedział opiekun bielskiego zespołu.

Trener Smyła zadowolony jest z tego, w jaki sposób jego drużynie udało się przepracować okres przygotowawczy. – Jestem zadowolony z tego, w jaki sposób udało się ten okres zrealizować.. Było wiele trudnych decyzji do podjęcia. Które niekoniecznie zależały ode mnie. Wszystko polegało na współpracy z prezesem i z dyrektorem sportowym. Trzeba było przygotować obóz. Zrobiliśmy to z głową, na terenie Bielska-Białej. Mądrze rozwiązaliśmy sprawę. Mieliśmy klimat zgrupowania, a nie dochodzącego obozu.

Z pewnymi trudnościami, ale udało nam się wszystko to ogarnąć, co chcieliśmy zrobić. Ważne było również to, by kadrowiczów, którzy wracali z różnych zakątków świata, wdrożyć z powrotem do zespołu. W bardzo krótkim czasie. Dodajmy do tego nowych zawodników, którzy do drużyny dołączyli. Jak również młodzieżowców. Chcę bardzo podziękować sztabowi szkoleniowemu za pracę, jaką wykonał. Wypracowaliśmy fajny model, który dobrze funkcjonuje. Mam cichą nadzieję, że będzie się nam to wszystko zwracało w lidze. W różnych momentach – zaznaczył opiekun zespołu spod Klimczoka.

– Stworzyliśmy inną otoczkę wokół zespołu. Związaną z utożsamianiem się z klubem. Czego finałem było to, do czego doszło w sobotę, po sparingu z Wisłą Kraków. Wspólnie spotkaliśmy się. Z włodarzami, a także z pracownikami klubu. To był pewnego rodzaju rodzinny piknik, który był ukoronowaniem okresu przygotowawczego – zdradził trener Podbeskidzia.

Zespół z Bielska-Białej wygrał wszystkie cztery mecze kontrolne. Nigdy coś podobnego nie miało miejsca. Niżej podpisany klubem tym zajmuje się od 12 lat i nie było, jak do tej pory, sytuacji, by „górale” wygrali wszystkie mecze kontrolne. Co na to trener Smyła?

– Można mówić, że wyniki sparingów nie są istotne. Ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę mecz z Wisłą Kraków, wszystkim – do samego końca – zależało na korzystnym rezultacie. Emocje były bardzo duże i proszę mi wierzyć, że zaangażowanie również było na odpowiednim poziomie. Mam wrażenie, że gdyby to było spotkanie ligowe, to Michał Janota wyleciałby z boiska. Podkreślam emocje, które było widać na obydwu ławkach. Świadczy to o tym, jaka jest nasza rola. Jesteśmy aktorami.

Ludzie chcą nas oglądać, bo właśnie my mamy dawać widowisko. Mamy jednak tę świadomość, że musimy być skutecznie. Piłka nożna za piękną grę niczego nie daje. W tabeli liczą się punkty i to nam musi przyświecać. Odpowiedzialność na boisku. Dlatego byłem zły po straconych bramkach. Ale ten, który nie popełnia błędów, nie ma z czego wyciągać wniosków – zaakcentował szkoleniowiec Podbeskidzia.

– Zobaczymy, co życie nam przyniesie. Wygrane w meczach sparingowych na pewno cieszą. Budują pewność siebie, bo Podbeskidzie bardzo tego potrzebuje. Atmosfera jest bardziej ukierunkowana na to, że warto ciężko pracować. Trzeba przyznać, że chłopaki są właśnie na pracy skupieni i bardzo profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków – to raz jeszcze Mirosław Smyła.


Na zdjęciu: Cztery mecze i cztery zwycięstwa. Oto sparingowy bilans Podbeskidzia za lato 2022.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus