Podbeskidzie. Tak, jak trzeba

Pierwszym piłkarzem, którzy przed rozpoczęciem nowego sezonu podpisał kontrakt z Podbeskidziem był Rafał Figiel. 28-letni środkowy pomocnik umowę z „góralami” podpisał pod koniec maja, czyli jeszcze w trakcie trwania wakacyjnej przerwy. Oznacza to, że z drużyną trenuje od samego początku.

– Aklimatyzacja w zespole przebiega całkiem nieźle. Jestem zresztą na tyle doświadczonym zawodnikiem, że sobie z tym poradzę. Nie mnie to oceniać, ale czuje się w tym zespole dobrze. Jestem z drużyną dopiero od niedawna i staram się pokazywać z jak najlepszej strony – mówi zawodnik, który cztery ostatnie sezony spędził w Rakowie Częstochowa.

W zeszłą sobotę Figiel, od pierwszej minuty, wystąpił w meczu przeciwko GKS-owi Katowice. Zagrał do 63. minuty spotkania, na swojej nominalnej pozycji, czyli jako defensywny pomocnik. Jak mu poszło? Trudno powiedzieć, bo specjalnie nie rzucał się w oczy. Zresztą po meczu sam zainteresowany nie był zbyt skory do oceny i miał na to sensowne uzasadnienie.

– Ten pierwszy sparing? No cóż, pomidor. Jest zdecydowanie za wcześnie, aby cokolwiek oceniać. Byliśmy po ciężkim tygodniu pracy i ubolewaliśmy nad tym, że tego meczu nie wygraliśmy. Tym bardziej, że straciliśmy dwa gole. Wiemy, że trzeba jeszcze ciężej pracować, aby w kolejnych meczach to się nie zdarzało – podkreślił nowy pomocnik Podbeskidzia, który równie niewiele powiedział o celach, jakie stawia sobie przed kolejnym sezonem.

– Na pewno cele mamy ambitne, choć nie chcemy o tym zbyt głośno mówić. Aby nie pompować balonika. Skupiamy się wyłącznie na grze, a reszta przyjdzie sama – zapewnił zawodnik, dla którego poprzedni sezon nie był zbyt udany. W I lidze, w barwach Rakowa, rozegrał tylko 10 spotkań. Przypomnijmy, że wcześniej piłkarz ten pełnił nawet funkcję kapitana częstochowskiego zespołu i wywalczył z nim dwa awanse. Ten do ekstraklasy miał jednak nieco gorzki smak.

Trzy tygodnie po tym, jak Raków zapewnił sobie promocję na najwyższy poziom rozgrywkowy klub poinformował, że nie przedłuży kontraktu z sześcioma zawodnikami. Na tej liście znalazło się nazwisko Rafała Figiela, który wylądował w Podbeskidziu.

Podbeskidzie. Warto mierzyć wysoko

– Na pewno nie było łatwo rozstać się z Częstochową. Spędziłem tam cztery lata, a to jest kawałek życia. Osiągnęliśmy tam duży sukces. Miałem okazję być kapitanem i zaliczyłem przeskok z drugiej ligi do ekstraklasy. To jest coś, czego nikt mi nie zabierze. Zawsze miło do tych chwil będę wracał i dobrze je wspominał. Teraz jednak jestem w Podbeskidziu i chcę się skupić tylko na tym – powiedział [Rafał Figiel], który jednocześnie stwierdził, że o żadnym respekcie ze strony nowych kolegów z drużyny, związanych z tym, że był kapitanem zespołu, który awansował do ekstraklasy, nie ma mowy.

– Teraz jestem już jednym z nich. Mamy wspólny cel, o którego realizację chcemy walczyć. Przyszedłem do Podbeskidzia ciężko trenować, grać, pomóc zespołowi i sprzedać to, co potrafię najlepiej – zapewnił nowy nabytek Podbeskidzia, któremu w Bielsko-Białej od razu się spodobało. – Byłem tutaj już jakiś czas temu podpisać kontrakt i poznałem miasto. A w szatni przedstawiał mnie trener, choć z większością chłopaków znamy się z boiska, bo nasze środowisko jest dość hermetyczne. Wszystko idzie tak, jak trzeba – kończy Rafał Figiel.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ