Podbeskidzie. Zaczynał jako trzeci

Marcel Misztal przebił się do wyjściowego składu Podbeskidzia, za co odwdzięczył się golem.


Kiedy 1 stycznia br. Podbeskidzie Bielsko-Biała ogłosiło, że zawodnikiem tego klubu – na zasadzie transferu definitywnego z GKS-u Tychy – został Marcel Misztal, to pewnie niewielu kibiców spodziewało się ujrzeć tego zawodnika na placu gry jeszcze tej wiosny, a co dopiero w składzie „górali” od pierwszej minuty. Jesienią w barwach tyskiego zespołu zawodnik ten zadebiutował w I lidze. Wystąpił w dwóch meczach, a raz pojawił się na boisku w wyjściowym ustawieniu. Miało to miejsce w ostatnim spotkaniu rundy jesiennej przeciwko Miedzi Legnica. Dlatego lekkim zaskoczeniem było to, że z zawodnika, który w listopadzie ub. roku skończył 18 lat przeszedł do Podbeskidzia na zasadzie wolnego transferu.

W okresie przygotowawczym Misztal dostawał sporo szans od trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego. Na okazję do ligowego występu musiał jednak trochę poczekać. Wszystko przez to, że w środku pola drużyny Podbeskidzia jest spora konkurencja. Również wśród młodzieżowców. Na pozycjach, na których Misztal czuje się najlepiej, mogą występować również Jakub Bieroński i Dominik Frelek, również młodzieżowcy, którzy mieli przed rundą znacznie większe doświadczenie od zawodnika, który dopiero co do zespołu dołączył. Również ekstraklasowe, a jesienią Frelek wystąpił w 18 spotkaniach I ligi. Bieroński zaliczył 17 spotkań i obaj zawodnicy wymieniali się. Tak też rozpoczęła się runda wiosenna, aż wreszcie – podczas meczu w Kielcach – trenerzy zdecydowali się na inne rozwiązanie. Na drugą połowę meczu, za Frelka, desygnowali do gry Marcela Misztala. Młody piłkarz spisał się na tyle dobrze, że na kolejny mecz z Resovią Rzeszów wyszedł w podstawowym ustawieniu.

I już w tym spotkaniu odwdzięczył się sztabowi szkoleniowemu za zaufanie. Strzelił bramkę, która ostatecznie dała bielszczanom punkt.

– Dedykuję tego gola wszystkim, którzy mi pomagają. Rodzicom, dziewczynie, przyjaciołom i znajomym. Ale też dedykują bramkę samemu sobie, bo konsekwencja i ciężka praca przyniosły efekty – powiedział po meczu Marcel Misztal. Bielszczanie w tym meczu, kolejny raz w tym sezonie, co już analizowaliśmy, jako pierwsi stracili gola. Taka sytuacja martwi młodego zawodnika.

– To bardzo nieprzyjemne uczucie, kiedy jako pierwsi tracimy gola. Skupiamy się na tym, by mocno wejść w mecz. Chcemy pierwsi zdobyć bramkę, ale zawsze czegoś brakuje. Dziś rywale stanęli nisko w obronie. Mieli za zadanie kontrować nas i właśnie na taką akcję – po stracie w środku pola – nadzialiśmy się – podkreślił Marcel Misztal, który do siatki trafił na początku drugiej połowy, która była zdecydowanie lepsza w wykonaniu jego zespołu.

– Druga odsłona przebiegała pod nasze dyktando. Przede wszystkim zaczęliśmy lepiej grać piłką i wykorzystywać słabe punkty przeciwnika. Szukaliśmy gry do przodu i staraliśmy się być cierpliwi. Nie można było wszystkiego pchać na siłę. Przyniosło to jakiś efekt. Chociaż to i tak tylko remis – powiedział zawodnik, który w miniony piątek po raz pierwszy zagrał w barwach Podbeskidzia od pierwszej minuty.

Dobry występ Marcela Misztala powoduje, że jest on mocnym kandydatem do wyjściowej jedenastki na najbliższe spotkanie. Już jutro Podbeskidzia podejmuje lidera rozgrywek, pewnie kroczącą do ekstraklasy drużynę Miedzi Legnica. Gdyby trenerzy Podbeskidzia mieli wybierać na podstawie skuteczności, to Frelek w tym sezonie gola nie zdobył Bieroński i Misztal strzelili po jednej bramce, ale pierwszy z wymienionych rozegrał 22, a drugi 2 spotkania.


Na zdjęciu: Marcel Misztal (z prawej) powoli staje się numerem jeden wśród młodzieżowców w środku pola Podbeskidzia.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus