Podoliński: Czapki z głów

Kogo za wygrany mecz z Macedonią Północną by pan wyróżnił? Strzelców bramek, Przemysława Frankowskiego i Arkadiusza Milika, którzy weszli na boisko z ławki?
Robert PODOLIŃSKI:
– Wyróżniłbym całą reprezentację Polski, bo ciężko się napracowali na to, żeby być w tym miejscu, w którym są teraz. Na dwa mecze przed zakończeniem eliminacji już są w finałach, jako czwarta reprezentacja z Europy. Gdzie pojedziemy, gdzie przyjdzie nam grać, jeszcze nie wiemy, ale na pewno czapki z głów, bo to bardzo dobry wynik.

Z przebiegu spotkania z Macedonią Północną miał pan obawy, że może nie udać, się wygrać? Minuty mijały, a na koncie nie mieliśmy bramki.
Robert PODOLIŃSKI:
– Wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie, że to Macedonia jest coraz bardziej zmęczona. W meczu w Warszawie nie pozwoliliśmy im na nic. Ja zresztą, przysłuchując się w naszych mediach tym zachwytom nad Macedończykami, jacy to oni mocni, jacy rewelacyjni, byłem trochę zdumiony. To jest przecież zespół, który z Łotwą grał wyrównany mecz i który w tym spotkaniu zdobył dwie bramki. Tak tylko chciałem przypomnieć. Byłem więc zdziwiony, oglądając Macedończyków przed meczem u nas i przygotowując się do relacji w telewizji. Jednak OK… W bezpośrednim meczu pokazaliśmy przeciwnikowi, że jego miejsce jest nieco niżej niż Polski.

Myśli pan, że po dwóch wygranych eliminacyjnych spotkaniach i szybkim awansie na Euro, krytyka względem selekcjonera Brzęczka zelżeje?
Robert PODOLIŃSKI:
– Nie mam pojęcia. Musi pan zapytać tych, którzy krytykowali. Ja cieszę się, że ta reprezentacja jedzie na mistrzostwa Europy i tyle na ten temat.

Przed nami dwa listopadowe mecze z Izraelem na wyjeździe i ze Słowenią u siebie. Awans już jest wywalczony, więc jak potraktować te kończące eliminacje spotkania?
Robert PODOLIŃSKI:
– Nie wiem, nie mam pojęcia. Na razie trzeba się nacieszyć tym, co jest, szybki awans, dobra gra drużyny. Nie ma się co teraz tym martwić. Jedziemy na Euro i to jest najważniejsze! Mamy tak mało powodów do uśmiechów, więc teraz się uśmiechnijmy, jakieś bąbelki powinny „wjechać” i cieszmy się sukcesem tej reprezentacji, a nie martwmy się znowu na zapas.

Czas leci szybko, Euro w połowie przyszłego roku. Z jakimi nadziejami tam pojedziemy?
Robert PODOLIŃSKI:
– O Jezu, zaczyna się… Nie mam zielonego pojęcia. Pomidor. Na razie cieszmy się tym, co jest, szybkim awansem naszej reprezentacji.