Podsumowanie sezonu – Miedź Legnica i chłopcy do bicia

Ekstraklasa zakończyła już rozgrywki. Pora więc podsumować sezon. Miedź Legnica po finiszu rundy jesiennej odzyskała nadzieję, ale wiosennego przebudzenia nie było.


Hurtowe zakupy, głównie obcokrajowców, wyszły bokiem beniaminkowi ekstraklasy, który był najsłabszym zespołem w rozgrywkach. Działacze z Legnicy nie wyciągnęli wniosków z przeszłości i znowu „zwariowali” z transferami obcokrajowców.

Podsumowanie sezonu – Miedź Legnica zawaliła sezon na własne życzenie

W ciągu jedenastu miesięcy zmagań w PKO BP Ekstraklasie przez drużynę Miedzi przewinęło się aż 31 piłkarzy, z czego ponad połowa – osiemnastu – to cudzoziemcy. Logiczne było uzupełnienie składu zespołu, który wywalczył przepustkę do elity z kosmiczna wręcz przewagą nad drugim w tabeli Widzewem Łódź, ale 5-6 zawodnikami. Tymczasem legniczanie ponownie zdecydowali się na zakupy hurtowe, które nie mogły podnieść jakości zespołu. To nieistotne, kto maczał palce w tych transakcjach, czy właściciel klubu Andrzej Dadełło, czy dyrektor sportowy Marek Ubych, czy najwięcej do powiedzenia miał trener Wojciech Łobodziński. Z perspektywy czasu obronili się tylko Dawid Drachal oraz Chilijczyk Angelo Henriquez, wyróżniający się tylko w rundzie jesiennej. Pozostali grali w kratkę, albo słabo. W każdym bądź razie nie byli warci pieniędzy, które w nich zainwestowano.

Owszem, możemy spierać się, że futbol prezentowany przez „Miedziankę” był ładny dla oka, że napsuła mnóstwo krwi czołowym zespołom i od czasu do czasu „urywała” im punkty (remisy 2:2 z Legią i Lechem), skoro efekt jest bezlitosny – ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie 23 punktów w 34. potyczkach ligowych. Powiedzmy sobie szczerze – taka zdobycz ociera się o pornografię.

W trakcie rozgrywek Miedź prowadziło trzech trenerów, przy czym Radosław Bella był szkoleniowcem „awaryjnym”, prowadzącym zespół tylko w jednym spotkaniu (remis 1:1 z Cracovią). Bilans Wojciecha Łobodzińskiego i Grzegorza Mokrego nie powalił na kolana. „Łobo” dyrygował drużyną w 11 meczach, w których zdobył 5 punktów (1 zwycięstwo, 2 remisy, 8 porażek), bramki 11:21, natomiast jego następca trzymał stery przez 22. kolejki i wywalczył 17 „oczek” (3 wygrane, 8 remisów, 11 porażek), bramki 21:33. Mówiąc kolokwialnie – szału nie było, bo średnia zdobytych punktów to odpowiednio 0,45% i 0,77%.


Czytaj więcej o ekstraklasie


Mimo spektakularnej katastrofy drużyny, właściciel klubu Andrzej Dadełło nie wycofał się rakiem i nadal będzie sponsorował „Miedziankę”. Chociaż mocno przeżył degradację z najwyższej klasy rozgrywkowej zaraz po awansie (już drugi raz w historii), wciąż czuje się mocno związany z klubem. Mało tego, poziom finansowania klubu nie uległ drastycznej redukcji i wciąż będzie na tyle duży, żeby ekipa ze Stadionu im. Orła Białego w Legnicy w nadchodzącym sezonie mogła walczyć o czołowe lokaty w Fortuna 1. Lidze. Czerwcowa ofensywa transferowa jest dowodem na to, że dwa spalone podejścia nie zniechęciły włodarzy klubu do walki o miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej.

– Miniony sezon nie skończył się tak, jak wszyscy planowaliśmy i nie ukrywam, że czuję ogromną wewnętrzną złość – powiedział Radosław Bella, który w poprzednim sezonie był „prawą ręką” trenera Grzegorza Mokrego. – Jak będzie grała Miedź w nadchodzącym sezonie? Nie ma innej możliwości w dzisiejszej piłce nożnej niż bycie intensywnym. Wymagania jakie stawia współczesny futbol są tak wysokie. Chciałbym zbudować drużynę, mającą dużo energii w każdym swoim działaniu. Chcę zespołu bezpośredniego, który kontroluje to, co dzieje się na boisku. Wierzę w taki futbol i od pierwszego dnia to będzie nasz sposób gry.


Na plus…

Wzlot młodzieżowca

Trzydziestego pierwszego sierpnia ubiegłego roku „Miedzianka” pozyskała z Escoli Varsovia reprezentanta Polski U-17, Dawida Drachala. Wychowanek Broni Radom podpisał wówczas z beniaminkiem ekstraklasy trzyletni kontrakt. Nie wypełnił go, bo po roku parol na niego zagiął mistrz Polski, Raków Częstochowa. Nastolatek w sezonie 2022/2023 spisywał się nadspodziewanie dobrze, więc legniczanie zrobili na nim kokosowy interes. Kwota transferu opiewała na 600 tysięcy euro oraz bonusy za konkretne osiągnięcia i procenty od następnego transferu.


Na minus…

Dziurawy „płot”

Gra obronna drużyny znad Kaczawy wołała o pomstę do nieba. W zasadzie jedynym defensorem na ekstraklasowym poziomie był Nemanja Mijuszković, a pozostali obrońcy wręcz prześcigali się w nieodpowiedzialnych i nieudolnych zagraniach. Efekt mógł być tylko jeden – aż 55 straconych goli w 34. kolejkach ligowych, czyli średnia 1,61 straconego gola na mecz. Naprawdę nie ma się czym chwalić, bo gorsza pod tym względem – 56 straconych bramek – była tylko Lechia Gdańsk.


Zobacz pozostałe podsumowania sezonu


STRZELCY (33):

  • 7 – Henriquez,
  • 6 – Chuca,
  • 5 – Narsingh,
  • 3 – Obieta,
  • 2 – Drygas, Mijuszković,
  • 1 – M. Dominguez, Drachal, Kobacki, Massouras, Matuszek, Naveda, Niewulis, Śliwa.

Na zdjęciu: Angelo Henriquez w Miedzi był „wartością dodaną” tylko w rundzie jesiennej.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.