Podsumowanie sezonu – Warta Poznań. Nagroda za odwagę

Jesienią „Zieloni” nie potrafili strzelać goli, a wiosną pod wodzą Dawida Szulczka byli nieprzyjemnym rywalem dla każdego, punktując lepiej od 12 zespołów.


Uzyskane wiosną względnie spokojne utrzymanie, podczas gdy bać się mogły o to kluby znacznie zamożniejsze, jak Śląsk, Zagłębie, podczas gdy spadła Wisła – to niekwestionowany sukces Warty. Większy tym bardziej, gdy przypomnimy sobie, w jak trudnym położeniu znalazła się w rundzie jesiennej.

840 minut niemocy

Po trzech kolejkach miała na koncie 5 punktów, pozostawała bez porażki, nie dała się pucharowiczom ze Szczecina i Wrocławia, udzieliła przy tym lekcji beniaminkowi z Łęcznej, gromiąc go 4:0. Trudno było wtedy przewidzieć, jak długo przyjdzie jej czekać na kolejne zwycięstwo, na kolejną pełną pulę. Potem nastąpił krach – w kolejnych 11 meczach zespół zdobył ledwie 1 bramkę, notując serię 840 minut bez trafienia i kompromitując się m.in. w Pucharze Polski z trzecioligową Olimpią Grudziądz (0:2). Gdy 27 sierpnia Warta cieszyła się z gola z Jagiellonią Białystok chyba nikt nie uwierzyłby, że na kolejnego przyjdzie jej czekać aż do 6 listopada.

Za tę fatalną serię i niecodzienną strzelecką niemoc posadą zapłacił Piotr Tworek. Jeden z ojców niesamowitych wyczynów Warty: czyli awansu po barażach do ekstraklasy w 2020 roku i nie dość, że utrzymania w niej rok później, to jeszcze z 5. miejsca, długo zachowując szansę nawet na europejskie puchary.

Spoza karuzeli

W obozie „Zielonych” uznano jednak, że kolejnego utrzymania w tym kształcie personalnym już nie będzie, a za wybór następcy – niekonwencjonalny, nieoczywisty, odważny, spoza karuzeli – należą się im gratulacje. Dawid Szulczek, sprowadzony z II-ligowych Wigier Suwałki, za szansę odwdzięczył się w najlepszy z możliwych sposobów. Choć obejmował drużynę mającą swoje ograniczenia, przez wielu skazywaną na spadek, niepotrafiącą zdobywać bramek nawet z karnych, to kończył rozgrywki jako szkoleniowiec nominowany do miana trenera sezonu. Wyczyn to tym większy, że nie miał do dyspozycji swojego sztabu, czy nawey zaufanego asystenta – wziął wszystko z dobrodziejstwem inwentarza.

Szóste miejsce w tabeli wiosny

Wiosną pod wodzą Szulczka poznaniacy byli szóstą najlepiej punktującą drużyną ligi, ustępując jedynie Rakowowi, Lechowi, Piastowi, Pogoni i Legii. Nawiasem mówiąc, tę ostatnią pokonali w lutym przy Łazienkowskiej. Nadal trudno było im strzelać gole – stracili ich w 15 meczach tylko 14 – ale byli już zdecydowanie mniej na bakier ze skutecznością i kreowaniem okazji, bo mieli ich na tyle, by trafić do siatki rywali 21-krotnie. Wygrali 5 z 8 wyjazdów, a zawodnicy w mniej lub bardziej dosłowny sposób wystawiali młodemu szkoleniowcowi pozytywne recenzje w mediach.

– O trenerze Szulczku mogę powiedzieć same dobre rzeczy. Po pierwszym, drugim treningu od razu zobaczyłem, jaki ma pomysł i w jaki sposób chce go przekazać. Nie potrzebował czasu, aby nam udowodnić, że jest dobry. Od początku widzieliśmy, że ma wielką wiedzę i w bardzo prosty sposób potrafi nam ją sprzedać. Cieszę się, że na koniec kariery poznałem młodego trenera, z trochę inną wizją – mówił dla TVP Sport Łukasz Trałka, który odwiesił buty na kołek w wymarzonych okolicznościach. Takich, jakich życzył sobie przed sezonem: utrzymując Wartę i ciesząc się z mistrzowskiego tytułu Lecha.

Jesienią Trałka już nie wybiegnie na murawę w Grodzisku, a w klubie może dojść do jeszcze ważniejszych zmian. Mówi się, że spółka zostanie wystawiona na sprzedaż, właściciel Bartłomiej Farjaszewski jest gotów odstąpić klub za 10 milionów złotych.

(WChał)


PLUS

Wszedł z przytupem

Nie ma większego wygranego tego sezonu w obozie „Zielonych” od Dawida Szulczka. 32-letni szkoleniowiec wyciągnięty z II-ligowych Wigier Suwałki nie dokonał cudu. Po prostu rzetelnie pracował, by Warta spokojnie i w dobrym stylu utrzymała się w ekstraklasie, a o byt musieli drżeć inni.


MINUS

„Jedynka” na gwałt

Co prawda na inaugurację wiosny strzelił gola na wagę remisu z Łęczną, ale swoją robotę zbyt często zawalał. Za Adrianem Lisem kiepski rok i trudno wyobrazić sobie, by poznaniacy na szczycie listy życzeń nie umieścili przed letnim okienkiem transferowym żadnego bramkarza, skoro nominalnej „jedynce” przytrafiło się tyle kosztownych pomyłek.


STRZELCY (35):

  • 9 – Zrelak
  • 4 – Castanieda
  • 3 – Grzesik, Luis
  • 2 – Corryn, Kopczyński, Szczepański, Szymonowicz
  • 1 – Czyżycki, Ivanov, Kupczak, Kuzimski, Lis, Matuszewski, Trałka
  • samobójcza – Rasak (Wisła P.).

Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus