Pogoń Szczecin. Każdy mecz finałem

Mimo protestów piłkarzy Pogoni Szczecin wyrównujący gol dla Cracovii został uznany.


Tak naprawdę fotel lidera PKO Ekstraklasy szczecińska Pogoń straciła nie w poniedziałek po zwycięskim meczu Rakowa Częstochowa ze Stalą Mielec, lecz w sobotę wieczorem, w doliczonym czasie gry meczu z Cracovią. „Portowcy” zdobyli, konkretnie Sebastian Kowalczyk, gola w 92 minucie spotkania, ale trzy minuty później do wyrównania doprowadził Brazylijczyk Rivaldinho. Piłkarze Pogoni protestowali, że strzelec gola w walce o piłkę faulował Igora Łasickiego.

– Zostałem ewidentnie popchnięty, rywal wybił mnie z rytmu, przez co straciłem pozycję – powiedział stoper „Dumy Pomorza”.

– Byłem w powietrzu i nic nie mogłem z tym zrobić. Jak dla mnie był to faul, ale sędzia zdecydował inaczej. Ostatecznie wywieźliśmy z Krakowa jeden punkt i jesteśmy lekko rozczarowani. Fakt, pierwszą połowę zagraliśmy słabo, nie tak jak chcieliśmy. Nie dyktowaliśmy tempa, a Cracovia nas przycisnęła. Druga połowa była już znacznie lepsza. W końcu zaczęliśmy stwarzać sobie sytuacje, lepiej to wyglądało. W samej końcówce udało nam się zdobyć bramkę i myśleliśmy, że dowieziemy te trzy punkty, ale niestety, nie udało się. Trzeba też oddać Cracovii, że walczyła do końca. Po meczu trener Runjaić powiedział nam, że cieszy się z tego punktu, że musimy go szanować. Stadion Cracovii to bardzo ciężki teren, co się potwierdziło. Koniec końców ja też uważam, że należy szanować ten punkt, wywalczyliśmy.

Rozczarowania wynikiem meczu w Krakowie nie ukrywa też Wahan Biczachczjan

– Gdyby do końca utrzymał się bezbramkowy remis, pewnie nasz odbiór tego meczu byłby inny – powiedział Ormianin.

– Gdy jednak zdobywasz gola w 92. minucie, a rywal trzy minuty później wyrównuje, to jest to bardzo trudne. Do końca meczu wierzyliśmy, że w końcu uda nam się zdobyć gola. No i tak się stało, ale potem rywale wyrównali. Być może nie byliśmy dostatecznie skoncentrowani, przez co straciliśmy dwa punkty. Jesteśmy z tego powodu na siebie źli. Mieliśmy już te trzy punkty w garści, czuliśmy to na boisku.

Mimo sobotniego remisu Biczachczjan nie załamuje rąk i pozostaje optymistą przed końcówką sezonu.

– Przed nami jeszcze 9 spotkań, w których do zdobycia jest 27 punktów- powiedział niespełna 23-letni pomocnik.

– Wszystko zatem jeszcze jest możliwe, nic się nie rozstrzygnęło. Musimy dalej w siebie wierzyć, koncentrować się na swojej grze i ciężko pracować. Teraz ważne, aby tak szybko jak to możliwe zregenerować się, wyciągnąć wnioski i rozpocząć przygotowania do meczu z Wisłą Kraków (odbędzie się już w piątek o godzinie 20.30 – przyp. BN). Sytuacja w lidze jest otwarta. Musimy każdy kolejny mecz traktować jak finał, wzajemnie się wspierać i kontynuować to, co robiliśmy do tej pory, bo sądzę, że jesteśmy na właściwej drodze. Na koniec sezonu ten punkt, który zdobyliśmy z Cracovią może okazać się niezmiernie istotny. Zresztą każdy wywalczony punkt jest bardzo ważny, nie możemy teraz zamartwiać się tym, że straciliśmy w ostatnim meczu dwa punkty, tylko musimy patrzeć naprzód. W piłce nożnej normalne jest to, że czasem idzie ci lepiej, czasem gorzej. Już za kilka dni kolejny mecz, w którym możemy się poprawić. Ciągle wszystko jest w naszych rękach.

Przed potyczką z „Białą gwiazdą” sztab szkoleniowy Pogoni zaplanował pięć treningów. W poniedziałek „portowcy” najpierw ćwiczyli na siłowni, a potem odbyli trening na boisku B3. We wtorek, środę i czwartek w harmonogramie jest tylko jeden trening.


Na zdjęciu: Stoper Pogoni Igor Łasicki (z lewej) zapewnia, że przed zdobyciem bramki przez Cracovię był faulowany.
Fot. pogonszczecin.pl