Pokaz siły mistrzów świata

Polacy wykonali plan, rozbili Ukrainę i z kompletem zwycięstw zakończyli fazę grupową.


Vital Heynen, trener biało-czerwonych, na początku turnieju trzymał się jednej szóstki. W kolejnych meczach zaczął coraz chętniej wysyłać w bój rezerwowych. Przeciwko Ukraińcom w wyjściowym składzie wyszedł Kamil Semeniuk.

Polacy szybko pokazali siłę. Ukraińcy byli bezradni. W pierwszym secie w ogóle nie podjęli walki. W ataku świetnie spisywał się Semeniuk, który przyćmił nawet nasze gwiazdy, czyli Wilfredo Leona oraz Bartosz Kurka. Miał aż 83-procentową skuteczność, kończąc pięć piłek.

Przede wszystkim jednak w naszej drużynie bardzo dobrze funkcjonowało przyjcie. Dzięki temu Fabian Drzyzga miał spore pole manewru do pokazania swojego kunsztu. I pokazał. Rozgrywał dokładnie, pewnie i nieszablonowo. Często wykorzystywał środkowych, Piotra Nowakowskiego oraz Jakuba Kochanowskiego. Ich potężne ataku z krótkiej były prawdziwą ozdobą spotkania. Zwycięstwo Polaków byłoby jeszcze bardziej okazałe, gdyby nie błędy. Oddali rywalom aż osiem punktów.

W ekipie z Ukrainy zawodził zwłaszcza Oleh Płotnicki. Przyjmujący potencjał ma spory, o czym na co dzień przekonuje w Sir Safety Perugia, w której partneruje Leonowi. Ma przydomek „Kałasznikow”, bo „strzela”, tak jak słynny karabin. W ostatnim meczu z Belgią był zdecydowanym liderem swojej ekipy, kończąc 21 z 36 ataków. Do tego potężnie zagrywał. – To świetny chłopak z ogromnym potencjałem. Jeszcze nie zawsze gra tak dobrze, jak mógłby to robić, ale cały czas jest bardzo młody (ma 24 lata – przyp. red.). Jest w nim mnóstwo energii, kocha grać przy dużej publiczności – opisuje swojego byłego podopiecznego z Perugii Vital Heynen.

Płotnicki dzisiaj był jednak cieniem samego siebie. Nasi zawodnicy kompletnie go zgasili. Serwowali na niego, eliminując go z ataku. I już po pierwszej partii ze skwaszoną miną zszedł z boiska. Nie tylko on. W sumie Ugis Krastins, trener Ukrainy, dokonał trzech zmian. I Polacy zaczęli mieć problemy. Już tak łatwo nie przychodziło im zdobywanie punktów. Kilka razy dali się złapać blokiem, zwłaszcza do tej pory niezawodny Semeniuk, kilka razy został zablokowany na pojedynczym bloku. Także Kurek zaczął się coraz częściej mylić. Nie tylko w ataku, ale też na zagrywce, posyłając piłkę w aut. Ukraińcy czyli się coraz pewniej. W drugim secie prowadzili nawet 9:6, a w trzecim potrafili kilkakrotnie odrobić kilkupunktową stratę. Siła biało-czerwonych jest jednak ogromna. Gdy sety zbliżały się do decydującej fazy, pokazywali klasę, Świetnie prezentowali się bloku, raz za razem stopując zapędy rywali i zniechęcając ich do walki. W drugiej partii np. zaliczyli w tym elemencie pięć punktów. Podkreśleniem ich dobrej gry było zakończenie spotkania. Ostatni punkt asem serwisowym wywalczył Kurek.

Polacy z kompletem zwycięstw wyszli z grupy i w 1/8 finału zmierzą się z czwartą ekipą grupy C. Mecz, tak jak i ćwierćfinały rozegrane zostaną w Ergo Arenie w Trójmieście.

Polska – Ukraina 3:0 (25:15, 25:20, 25:21)

POLSKA: Drzyzga, Nowakowski (11), Leon (7), Kurek (6), Semeniuk (10), Kochanowski (12), Zatorski (libero) oraz Wojtaszek (libero), Kaczmarek (3), Łomacz, Śliwka, Fornal (4). Trener Vital HEYNEN.

UKRAINA: Szczytkow, Płotnicki (3), Semeniuk (2), Wietski (1), Drozd (9), Kowalow, Browa (libero) oraz Fomin (libero), Ostapienko (3), Didenko (1), Poluian, Jereszczenko (5), Sydorenko (7). Trener Ugis KRASTINS.

Sędziowali: Salvis Kurtiss (Łotwa) i Bogdan Laurentiu Stoica (Rumunia).Widzów 6542.

Przebieg meczu

I: 10:7, 15:9, 20:12, 25:15.
II: 10:9, 15:12, 20:15, 25:20.
III: 9:10, 15:14, 20:19, 25:21.

Bohater – Jakub KOCHANOWSKI.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus