Klasyk na początek

Biało-czerwoni meczem z Brazylią rozpoczną w czwartek w Gdańsku rywalizację o czwarty w historii medal Ligi Narodów. Złota jeszcze nie mają.


Liga Narodów, następczyni Ligi światowej, rozgrywana jest od 2018 roku. Polacy tylko w pierwszej edycji nie stanęli na podium. W trzech kolejnych – w 2020 roku ze względu na pandemię rozgrywki odwołano – wywalczyli odpowiednio brąz, srebro i ponownie brąz. W Gdańsku też mierzą w medal. Impreza rusza dzisiaj. Nasi siatkarze na parkiet wyjadą jednak dopiero w czwartek.

Siedem ekip

Jako gospodarz Polacy mieli zapewniony udział w turnieju finałowym, w którym występuje siedem najlepszych ekip fazy interkontynentalnej plus jego organizator. W przeciwieństwie jednak do ostatniej edycji rozgrywek, gdy decydujące starcia odbyły się we Włoszech, nie dawało im to automatycznego rozstawienia z pierwszego miejsca w fazie pucharowej. Stawką dwunastu meczów pierwszej części Ligi Narodów było więc zajęcie jak najlepszej pozycji, by w ćwierćfinale trafić na teoretycznie słabszy zespół.

Trener naszej ekipy, Nikola Grbić, fazę interkontynentalną wykorzystał na sprawdzenie wszystkich siatkarzy z szerokiej kadry powołanej na ten sezon. W każdym spotkaniu grał inny skład, co miało wpływ na nierówny poziom gry. Polacy i tak zdołali odnieść dziesięć zwycięstw co dało im na zakończenie pierwszej fazy zawodów trzecie miejsce. Spośród uczestników turnieju finałowego przegrali tylko z Amerykanami, na których mogą trafić dopiero w ewentualnym finale.

Problem bogactwa

Przy ustalaniu kadry na decydujący turniej Grbić miał problem bogactwa na pozycji przyjmującego. Ostatecznie, kosztem jednego środkowego – doświadczonego Karola Kłosa – postanowił zabrać do Gdańska pięciu przyjmujących. Do Bartosza Bednorza, Wilfredo Leona, Kamila Semeniuka i Aleksandra Śliwki dołączył Tomasz Fornal. Mistrza Polski w barwach Jastrzębskiego Węgla zabrakło w ostatnim turnieju fazy interkontynentalnej w Pasay City na Filipinach.

W Gdańsku zobaczymy także Mateusza Bieńka i Damiana Kurka, którzy na Filipinach mieli kłopoty zdrowotne. Ten pierwszy narzekał na ból w stopie, Kurek z kolei miał problem mięśniowy. Na szczęście urazy nie okazały się zbyt poważne.

W porównaniu z ubiegłorocznymi mistrzostwami świata nowymi postaciami są Bartosz Bednorz i Norbert Huber. Ten drugi był pewniakiem do udziału w mundialu. Wyeliminowała go jednak kontuzja zerwania ścięgna Achillesa. Nie grał prawie rok, na parkiet wrócił dopiero pod koniec minionego sezonu ligowego. Nikt nie wiedział w jakiej będzie formie. Środkowy szybko ją jednak odzyskał.

W turnieju w Pasay City był podporą naszej ekipy. Bednorz z kolei w kadrze przewija się od lat. Nie należał jednak do „ulubieńców” poprzedniego selekcjonera Vitala Heynena i w głównych turniejach nie brał udziału.

Trudna przeprawa

Polaków już w pierwszym meczu czeka trudna przeprawa. W ćwierćfinale zmierzą się z Brazylią. Wprawdzie nie jest to już tak mocna ekipa jak jeszcze kilka lat temu, ale wciąż klasowa. W fazie interkontynentalnej biało-czerwoni wygrali jednak 3:1. Po raz ostatni przegrali z Brazylijczykami w 2021 roku w finale Ligi Narodów.

Mimo że w ekipie „canarinhos” coraz śmielej poczynają sobie młodzi zawodnicy, o ich sile wciąż stanową doświadczeni rozgrywający Bruno Rezende, przyjmujący Ricardo Lucarelli, Loandry Leal czy środkowy Flavio Gualberto.


Czytaj także w kategorii SIATKÓWKA


Bardzo ciekawie zapowiada się też ćwierćfinałowe starcie Amerykanów, zwycięzców fazy interkontynentalnej z Francuzami, ostatnią ekipą zakwalifikowaną do turnieju finałowego i to z pomocą Słoweńców, którzy pokonali Holendrów.

Przygotowali: Michał Kalinowski, Michał Micor i Włodzimierz Sowiński


Na zdjęciu: W tym sezonie biało-czerwoni już raz powstrzymali Brazylijczyków. W Gdańsku powtórka wskazana.

Fot. FIVB


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.