Polak kiedyś wygrał z Senegalem. „Pisali: gdzie nie polecimy, to coś wygrywamy”

Taki sukces ma na swoim koncie trener Stefan Żywotko. Sędziwy, mający 98-lat trener mierzył się z reprezentacją stamtąd w 1989 roku. Był wtedy akurat szkoleniowcem klubowego zespołu JS Kabylie, z którym siedmiokrotnie zdobywał mistrzostwo Algierii, dwa razy klubowe mistrzostwo kontynentu i Superpuchar Afryki.

– Otwierali w Dakarze stadion i wysłali nas tam pod szyldem reprezentacji Algierii. Oprócz nas była jeszcze reprezentacja Senegalu, młodzieżowa kadra tego kraju i któraś z afrykańskich reprezentacji, nie pamiętam już czy Ghana czy ktoś inny. Wygraliśmy tam, a potem w gazecie był artykuł o tym, że gdzie nie polecimy, to coś wygrywamy – wspomina trener Żywotko i zaraz dodaje.

– Widać było, że gospodarzom mocno zależało na promocji, stawiali na piłkę i planowali gdzieś tam z wyprzedzeniem do przodu. To było jednak 30 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło, są inni ludzie – zaznacza.

Jak będzie na mundialu w Rosji pytamy mieszkającego w Szczecinie szkoleniowca? – Grupa jest wygodna. Jak mielibyśmy nie dać sobie rady z Senegalem, to o czym my mówimy? Mogą robić co chcą, ale jeśli my jesteśmy liczącą się drużyną w Europie, co pokazał ostatni turniej Euro, to trzeba to wykorzystać. Senegal nie powinien być dla naszej kadry przeszkodą w awansie. Jak mówię, losowanie było dla nas wygodne i dobre. Japonia też nie powinna stanowić jakiegoś wielkiego problemu, nie mają takich wielkich tradycji, a wszystko budują w oparciu o Brazylijczyków. Nie mieli po kim odziedziczyć tych piłkarskich genów. To też inna mentalność. Myślę, że powinniśmy sobie z nimi poradzić – uważa najbardziej utytułowany polski trener, jeśli chodzi o pracę za granicą.