Polonia Bytom. Drugie podejście skrzydłowego

Sebastian Pączko zamienił tej zimy Gwarka Tarnowskie Góry na Polonię Bytom. – Na pożegnanie powiedziałem prezesom: „Gram w III lidze już tyle lat, że w końcu chciałbym ją wygrać” – mówi zawodni, który wczoraj skończył 28 lat.


Sebastian Pączko, który jesienią rozegrał na III-ligowych boiskach 16 meczów, zdobywając 6 bramek dla Gwarka, wylicza, że Polonia chciała go pozyskać przez trzy ostatnie okienka transferowe. Dopięła swego tej zimy.

Ta najprostsza droga

– Wstrzymywałem się przed tą decyzją, bo długo widziałem w Gwarku perspektywę na to, że może być naprawdę dobrze. Jeden z sezonów skończyliśmy nawet na 3. miejscu, ale potem zamiast iść w górę, zaczęliśmy pikować. Mam swoje ambicje sportowe, właśnie skończyłem 28 lat i chciałbym przypomnieć się na szczeblu centralnym. Najprostsza do tego droga wiedzie przez klub, z którym tam awansujesz. Jeżdżenie na testy po całym kraju – to już nie dla mnie. Wiadomo, jak to wygląda. Ruszasz gdzieś, a na miejscu okazuje się nieraz, że ludzie nawet za bardzo nie wiedzą, kim jesteś… Łatwiej II ligę będzie wywalczyć na boisku, a Polonia sportowo daje bardzo duże możliwości. Chciała mnie co pół roku i to przeważyło szalę, bo takie podejście świadczy o tym, że trener Rakoczy ma na mnie plan, pomysł. Nie jest to przeprowadzka na zasadzie: „A przyjdź i zobaczymy”. Ważna jest też organizacja. W Bytomiu mamy warunki do treningu, w Tarnowskich Górach nieraz był z tym problem, brakowało boisk. Bywało, że po jesiennej zmianie czasu stawiłeś się na zajęcia, a już pół godziny później było ciemno, bo sztucznego oświetlenia nie ma… To wszystko wpłynęło na moją decyzję – opowiada boczny pomocnik, który przy Olimpijskiej podpisał 1,5-roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

I tak będą faworytem

Pączko zawodnikiem Gwarka był od 2017 roku. Na odchodne powiedział prezesom: „Gram w tej III lidze już kilka ładnych lat i w końcu chciałbym ją wygrać”.

– Jeśli nie zrobimy tego w tym sezonie, to Polonia i tak będzie w top3 faworytów następnego. W Gwarku nie wiadomo, co będzie za pół roku. To fajny klub, fajny projekt, ale na lata. W tym czy kolejnym sezonie nie wydarzy się nic, co sprawi, że będziemy walczyć o awans, a na to mam ochotę – mówi nowy pomocnik wicelidera III ligi, którego strata do Ruchu Chorzów wynosi na półmetku rozgrywek ledwie 2 punkty.

– Ruch jest głównym kandydatem do awansu. To bardzo mocna drużyna. Naszym celem jest napsucie chorzowianom krwi. Jeśli wygramy tę rywalizację – będzie super, ale nie ma żadnego ciśnienia i presji. Gdybyśmy przeskoczyli Ruch, byłaby to niespodzianka. Przede wszystkim liczę, że pokażemy wiosną fajną piłkę – przyznaje Sebastian Pączko.

Roczna przerwa

W tym, by wyróżniać się na III-ligowych boiskach, nie przeszkodziła mu… roczna przerwa od piłki, jaką zrobił sobie w sezonie 2018/19.

– Sprawy zawodowe – odpowiada, pytany o przyczyny.

– Prowadzę działalność gospodarczą i chciałem wtedy na tym się skupić, nie potrafiłem łączyć popołudniowych treningów w Gwarku, pracując zwykle od 15.00. Kolidowało mi to mocno. Ale takie oczyszczenie głowy, detoks, czasem jest potrzebny. Pamiętam, że skończyłem grać w czerwcu, a pierwszy mecz w telewizji obejrzałem… dopiero w kolejnym roku. Taki totalny reset, rozbrat, okazał się korzystny. Wróciłem do grania i nie było źle, ale od chwili powrotu tak naprawdę nie miałem jeszcze rundy, kiedy czułbym się świeżo, normalnie. A to pandemia, a to coś innego… Liczyłem, że właśnie teraz czeka mnie okres przygotowawczy, który przepracuję w pełni, ale przydarzyła mi się kontuzja, dlatego będę gotowy raczej nie na 100, a 90-95 procent. Obym to nadrobił – przyznaje Pączko, który przed dwoma tygodniami na treningu – jeszcze w Tarnowskich Górach – doznał stłuczenia więzadła przyśrodkowego. Do lekkich zajęć ma wejść dopiero z początkiem kolejnego tygodnia, dlatego na debiut w Polonii jeszcze poczeka.

6 pensji w plecy

Chociaż nie – nie będzie to debiut, a co najwyżej „re-debiut”, bo dla Pączki to już drugie podejście do Polonii. Był jej zawodnikiem już w sezonie 2015/16, gdy występowała w II lidze. Trafił do niej z Szombierek.

– Przeskok był odczuwalny. Sporo się nauczyłem, zaliczyłem kilka asyst, ale oczekiwania były większe. Zimą zmienił się trener (Ireneusz Kościelniak za Jacka Trzeciaka – dop. red.) i mnie „odpalił”, wiosną wraz z kilkoma innymi zawodnikami grałem już tylko w rezerwach. Trudno zatem wspominać tamten czas jako megaudany. Wiadomo, że sporą rolę odgrywały też względy finansowe. Polonia wtedy dołowała. Spędziłem w niej rok, a odchodziłem mając 6 pensji w plecy… Nie odzyskałem tych pieniędzy; nie wiem, czy ktokolwiek odzyskał. Dziś Polonia jest zupełnie innym klubem; poukładanym, bez takich problemów. Można skupić się na treningu, rozwoju, a wejście do szatni mam o tyle łatwiejsze, że znam wielu chłopaków. Pierwsze podejście do Polonii nie było dobre, dlatego siedzi we mnie chęć, by teraz dać znacznie więcej. Jestem starszy, bardziej doświadczony, po prostu lepszy, a Polonia też funkcjonuje lepiej, choć nie w II, a III lidze. Wierzę, że do tego dobrego funkcjonowania też się przyczynię – podkreśla skrzydłowy, którego szans na angaż nie przekreślił pewien… październikowy mecz.

Pamiętne 0:7

Gwarek, z nim w podstawowym składzie, przegrał wtedy w Bytomiu 0:7, a wynik został ustalony już w I połowie.


Czytaj jeszcze: „Maja” i „Peszkin” zakręcili bytomską młodzieżą

– Ach… – wzdycha Sebastian Pączko.

– Było wiele czynników, które złożyły się na to, że coś się w zespole Gwarka zacięło. Można wyliczać i wyliczać. Na początku sezonu połową drużyny wylądowaliśmy na kwarantannie, ja sam też przeszedłem zakażenie. Gdy wróciliśmy do gry, był nawet moment, kiedy w małej tabeli za ostatnich 5 meczów byliśmy na 1. miejscu, ale wkrótce wyszło, że nie jesteśmy przygotowani do sezonu. Motorycznie, szybkościowo, byliśmy po tej kwarantannie zakopani totalnie. W meczu w Bytomiu wydarzyło się coś, czego wcześniej nie widziałem i już pewnie nie zobaczę. Polonia każdą sytuację zamieniała na gola. To nie zdarza się nawet w FIFIE na konsoli. Brakowało nam też „Dzidka”, czyli Adama Dzido, który pewnie poprzepychałby się trochę z Adamem Żakiem… Polonia pokazała siłę, a ten jeden mecz nie mógł też zmienić obrazu danego zawodnika, wypracowanego w ostatnich latach. Nie uważam zresztą, bym zagrał wtedy słabo. Zrobiłem kilka akcji, trochę dobrego pokazałem. Po meczu usłyszałem od trenera Rakoczego i dyrektora Stefankiewicza, że… i tak im się podobałem. Oby w najbliższej rundzie było tak zawsze. I by Polonia nadal wygrywała.


150 MECZÓW w III lidze rozegrał Sebastian Pączko (w Szombierkach, Sokole Ostróda oraz Gwarku Tarnowskie Góry).
51 GOLI strzelił Pączko w III lidze. 14 – w ostatnich dwóch rundach w Tarnowskich Górach.


Na zdjęciu: Dyrektor sportowy Tomasz Stefankiewicz (z lewej) od dłuższego czasu namawiał Sebastiana Pączkę na powrót do Bytomia.
Fot. Polonia Bytom