Polonia Bytom. Ukrócić to polowanie

Polonia Bytom gra dziś (16.00) w Zabrzu z rezerwami Górnika. Znów bez trenera Kamila Rakoczego na ławce.


Choć niebiesko-czerwoni wygrali tej wiosny oba domowe mecze – z Miedzią II Legnica i LKS-em Goczałkowice – to z przebiegu rundy rewanżowej są niezadowoleni, na co wpływ mają wyniki uzyskane na wyjazdach. Po porażce w Tarnowskich Górach i remisie w Pawłowicach, dziś bytomianie zagrają w Zabrzu z rezerwami Górnika, licząc na zaksięgowanie pierwszej w tym roku pełnej puli w delegacji.

Margines wyczerpany

– Jedziemy do Zabrza nastawieni na zwycięstwo, ale pamiętając o tym, że 3 punkty z tym rywalem chcieliśmy też zgarnąć jesienią. Wtedy nie wyszło, Górnik postawił trudne warunki i skończyło się 2:2. Mamy sobie coś do udowodnienia, zamierzamy ten mecz wygrać – mówi Kamil Rakoczy, trener Polonii, której strata do Ruchu Chorzów wzrosła do 10 punktów.

– Oczywiście, dobrze znamy sytuację w tabeli. Nie odbieramy sobie jeszcze szans, zdając sobie jednak sprawę, że margines błędu został wyczerpany. Każda strata punktów może w praktyce oznaczać utratę szans. Gramy z nożem na gardle. Mam nadzieję, że taka presja trochę pobudzi zawodników; że będą pokazywać na boisku tę samą jakość, co podczas treningów.

Wiem, że stać ich na więcej niż to, co zaprezentowali dotąd w rundzie wiosennej. Wierzę, że będziemy się liczyć w rywalizacji o pierwsze miejsce. Runda jest długa, musimy złapać serię, a wtedy jeszcze może być różnie – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Bytomia.

Posypuje głowę

Dziś znów nie pomoże jej z ławki rezerwowych. To efekt kary, jaką nałożył Wydział Dyscypliny Opolskiego ZPN za czerwoną kartkę, którą Rakoczy ujrzał przed dwoma tygodniami w Pawłowicach.

– Powiedziałem sobie kolejny raz, że moje zachowanie musi ulec zmianie. Za dużo tych kartek łapię. Posypuję głowę popiołem. Umówiłem się nawet z dyrektorem Stefankiewiczem, że podpiszę glejt, na mocy którego za każdą kartkę będę płacił grzywnę. Prawda jest jednak taka, że sędziowanie w naszej lidze bywa skandaliczne. Sędziowie są bezkarni, a cierpimy my, trenerzy, bo jesteśmy kartkowani i nakłada się potem na nas kary finansowe.

Wiem, że mam też w sobie dużo winy. Pokornie to przyjmuję. Dwa tygodnie temu w Pawłowicach, pierwszy raz w mojej przygodzie z piłką nożną, poczułem, że zaczyna się na mnie polowanie. Nie mogę siedzieć cicho, dlatego mówię o tym głośno, ale będę bardzo cicho podczas meczów, by to polowanie ukrócić – podkreśla trener Polonii.

Nowi odpalili

Dziś w protokole zabraknie nie tylko Kamila Rakoczego, ale też nadal licznej grupy zawodników, leczących kontuzje bądź – jak kapitan Dawid Krzemień – pauzujących za kartki.

– Absencja kilku zawodników nam doskwiera. Cieszymy się jednak, że bliski powrotu jest Kuba Belica, wrócił Norbert Radkiewicz, po kartkach do dyspozycji będą już Dominik Budzik i Damian Celuch. Mamy z kogo zestawić skład. Jestem też zadowolony z postawy zmienników, bo dają radę.


Czytaj jeszcze: Grzywna i dyskwalifikacja

Wspomnę choćby o Dominiku Koniecznym, który przegrał rywalizację z Jackiem Wuwrem, gdy ten odniósł kontuzję. „Koniu” godnie go zastępuje, rozgrywa dobre mecze. Oby dalej ciągnął ten wózek do przodu. Cieszę się, że dają radę zawodnicy, których pozyskaliśmy zimą. Czekałem na moment, kiedy odpalą – odpalili w ostatnim meczu z Goczałkowicami, kiedy byliśmy w trudnej sytuacji kadrowej. Byli naszymi wiodącymi postaciami. To niezmiernie cieszy – przyznaje trener bytomian.


Fot. Maciej Grygierczyk