Najedli się strachu!

Polonia Warszawa – Wisła Kraków. W Warszawie Wisła znów straciła kontrolę nad meczem, ale tym razem uszło jej to na sucho. Po emocjonującej końcówce „Biała gwiazda” wygrała z Polonią 3:2.


Cztery punkty w dwóch wyjazdowych spotkaniach na początek sezonu były celem minimum drużyny Radosława Sobolewskiego. Z taką zdobyczą krakowianie wrócili z wojaży do Łęcznej i Warszawy, ale wiele do myślenia dają nagłe przestoje i problemy, które z nich wynikają.

Byle nie stracić

Obaj trenerzy postawili na stabilizację i nie dokonali ani jednej zmiany w składach. W wyjściowym ustawieniu Polonii znalazł się komplet Polaków, w Wiśle siedmiu Hiszpanów, Albańczyk i trzech zawodników z naszego kraju.

Do przerwy bramkarz gości nie miał wiele pracy. Rywali było stać tylko na kilka zrywów i dwa celne strzały. Nie zrobiły one krzywdy Alvaro Ratonowi, choć przy pierwszym, w wykonaniu Wojciecha Fadeckiego. stał dość daleko od bramki i piłkarz beniaminka mógł go zaskoczyć. Polonia na wstępie zaatakowała pressingiem, nie chcąc pozwolić gościom na swobodne rozgrywanie. Wisła zaczęła od dwóch źle wykonanych rzutów rożnych, a potem zdominowała podopiecznych Rafała Smalca. Środkowi obrońcy drużyny spod Wawelu byli ustawieni na środku boiska lub na połowie „Czarnych koszul”.

Najniższa kara

Piłkarze zdecydowanego faworyta robili przewagę na bokach, dośrodkowywali i zagrywali po ziemi. Starali się znaleźć dziurę w defensywie także po kombinacyjnych akcjach. Stłamsili gospodarzy, którzy bronili się coraz bardziej rozpaczliwie, a po przejęciu piłki lub wznowieniu od bramki bardzo szybko ją tracili. Długo utrzymujący się bezbramkowy wynik Polonia zawdzięczała bramkarzowi Mateuszowi Kuchcie i nieskuteczności Wisły. W końcu jednak krakowianie objęli zasłużone prowadzenie. W 44 minucie górne zagranie Jesusa Alfaro minęło obrońców i piłka trafiła do Mikieo Villara, który kopnął ją czubkiem buta.

Do przerwy Wisła przerastała zespół Smalca w każdym elemencie. Zmuszała go do biegania, a sama utrzymywała się przy piłce przez 71 procent czasu gry. Stracony gol do szatni sprawił, że Poloniści nie mieli już czego bronić. Musieli wyjść odważniej i tak też zrobili. Po akcji prawą stroną wypracowali pierwszy rzut rożny, ale Wiślacy szybko ich skarcili po dośrodkowaniu Davida Junki i celnej główce Angela Rodado.


Czytaj więcej:


Wystraszona Wisła

Prowadzenie gości 2:0 w 53 minucie nie „zabiło” meczu. Smalec dokonał trzech zmian, Sobolewski odpowiedział jedną, a gospodarze strzelili kontaktowego gola po stałym fragmencie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał w 64 minucie rezerwowy Mateusz Michalski, którego nie upilnował również nowy na boisku Tachi. W drugim spotkaniu z rzędu Wisła dokonała zmiany przed stałym fragmentem przeciwnika i straciła bramkę. Wrócił doping dla gospodarzy, którzy nie przypominali przestraszonych chłopców z pierwszych 45 minut.

Grali szybciej, agresywniej i zmuszali gości do błędu. Nie stwarzali co prawda wielu groźnych sytuacji, jednak Wisła – podobnie jak w Łęcznej – straciła kontrolę nad wydarzeniami. W jej szeregach pojawiło się zdenerwowanie, niepewność. W miejsce płynnych akcji zagościły niedokładne podania, faule, pretensje do sędziego. Gdy w pierwszej doliczonej minucie z rzutu wolnego (po faulu na Kacprze Dudzie) w okienko trafił Szymon Sobczak, sympatycy „Czarnych koszul” pogodzili się z drugą z rzędu porażką i zaczęli opuszczać trybuny.

Dramaturgia

To był duży błąd! Polonia najpierw straciła Szymona Kobusińskiego, który w nieco ponad pół godziny „zarobił” dwie żółte kartki. W osłabieniu, w 97 minucie przedarła się prawym skrzydłem i po zagraniu Tomasza Wełny Ratona pokonał Michał Grudniewski. Sędzia nie kończył meczu i po rozegraniu rożnego środkowy obrońca znów zmieścił piłkę w siatce. W polu karnym walczył bramkarz Kuchta, który starał się utrudnić interwencję Ratonowi.

Arbiter uznał, że 27-latek faulował swojego hiszpańskiego kolegę po fachu. Grzegorz Kawałko odgwizdał przewinienie, a potem sytuację długo oglądali arbitrzy VAR. W końcu główny rozjemca podbiegł do monitora i nie zmienił decyzji. Po jego sygnalizacji ławka Polonii zaczęła… świętować remis, ale to Wisła, z poczuciem dużej ulgi, mogła zejść do szatni jako zwycięzca.


Polonia Warszawa – Wisła Kraków 2:3 (0:1)

0:1 – Villar, 44 min, 0:2 – Rodado, 53 min (głową), 1:2 – Michalski, 64 min (głową), 1:3 – Sobczak, 90+1 min (wolny), 2:3 – Grudniewski, 90+7 min.

POLONIA: Kuchta – Kowalski-Haberek, Grudniewski, Wełna – Pawłowski, Marciniec, Koton (71. Piątek), Fadecki (61. Michalski) – Kluska (61. Biedrzycki), Tomczyk (61. Kobusiński), Bajdur (75. Zawistowski). Trener: Rafał SMALEC.

WISŁA: Raton – Jaroch (78. Szot), Łasicki, Satrustegui, Junca – Duda, Basha (63. Tachi) – Villar, Goku (78. Olejarka), Alfaro (85. Baena) – Rodado (85. Sobczak). Trener: Radosław SOBOLEWSKI.

Sędziował Grzegorz Kawałko (Wyszowate). Widzów: 4151. Żółte kartki: Bajdur, Koton, Kobusiński (dwie), Pawłowski – Basha, Junca. Czerwona kartka: Kobusiński, 90+3 (dwie żółte).


Tabela I ligi:


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus