Jestem wielkim szczęściarzem

– Medale, chwile spędzone przy fantastycznych kibicach, którzy dają dużo siły i są naszą wielką przewagą, gdy gramy w Polsce – mówi Paweł Zatorski


Rozmowa z Pawłem Zatorskim, libero reprezentacji Polski.

W Gdańsku pokonaliście kolejno Brazylię, Japonię i w finale Stany Zjednoczone, w każdym spotkaniu prezentując coraz lepszą siatkówkę. W decydującym starciu byliście już nie do zatrzymania…

Paweł ZATORSKI: – To wcale nie był łatwy mecz. Amerykanie doszli do finału, więc byli najtrudniejszymi przeciwnikami. Pokonali w półfinale Włochów, którzy są mistrzami świata i od dwóch lat pokazują fantastyczną siatkówkę. Po tym, jak przejął ich Ferdinando De Giorgi grają rewelacyjnie, a mimo to niewiele mieli do powiedzenia z Amerykanami. Spodziewaliśmy się więc trudnego boju. Nawet kiedy prowadziliśmy kilkoma punktami wiedzieliśmy, że rywale są i potrafią odwracać takie sytuacje, co już nieraz pokazywali.

Gdański turniej był dla pana bardzo udany. Zdobył nie tylko złoto, ale też tytuł najlepszego libero i MVP zawodów. Zaskoczony?

Paweł ZATORSKI: – Nagrody indywidualne, to miła niespodzianka. Nikt z nas przed turniejem, ani w jego trakcie, czy nawet po finale nie zastanawia się czy dostanie nagrodę indywidualną. Dużo bardziej oczekujemy na moment wręczania medali, bo on jest zwieńczeniem pracy całego zespołu, która została wykonana w trakcie przygotowań. Ale przyznam szczerze, że indywidualnego wyróżnienia w ogóle się nie spodziewałem. To, jak powiedziałem wcześniej, była miła niespodzianka.

Jest pan obok Bartosza Kurka, jedynym zawodnikiem w kadrze, który pamięta triumf w 2012 roku, w poprzedniczce Ligi Narodów, Lidze Światowej. Wtedy też w finale ograliście Amerykanów. Można porównać oba triumfy?

Paweł ZATORSKI: Wtedy, w Sofii w 2012 roku odgrywałem inną rolę. Teraz byłem pierwszym libero, wtedy drugim. Musiałem swoje „odsiedzieć. Wtedy drugi libero nie był nawet w czternastce tylko siedział za bandami. W tej chwili staramy się z Bartkiem Kurkiem i Grześkiem Łomaczem, przekazać nasze doświadczenie młodszym kolegom, tłumacząc, że warto czekać na swój moment. Nie należy się podłamywać, trzeba dawać z siebie wszystko na treningach. Świetnie pokazał to w meczu finałowym Tomek Fornal, który wcześniej w turnieju nie miał okazji odegrania większej roli, a w finale wszedł na boisko i pomógł w fantastyczny sposób. Między innymi dzięki niemu mamy to złoto.


Czytaj także:


Jak smakuje złoto z Gdańska?

Paweł ZATORSKI: – Medale, chwile spędzone przy fantastycznych kibicach, którzy dają dużo siły i są naszą wielką przewagą, gdy gramy w Polsce, są dla nas najważniejsze. Każdy mecz w reprezentacji, który gramy przy pełnych trybunach, czy to w Polsce, czy ostatnio na Filipinach jest dla mnie bezcennym przeżyciem. To spełnienie marzeń z dzieciństwa. To sprawia, że jestem wielkim szczęściarzem.


Na zdjęciu: Dla Pawła Zatorskiego (w środku) każdy mecz w biało-czerwonych barwach to powód do dumy.

Fot. Piotr Matusewicz.