Kto tak pięknie gra? – Polska!

Polska po wygranej w Lidze Narodów. To pierwszy sukces biało-czerwonych w tym sezonie międzynarodowym. Przed nimi jeszcze mistrzostwa Europy oraz turniej kwalifikacji olimpijskiej w Chinach. Na razie wypoczynek do 5 sierpnia.


Występy polskich siatkarzy już od dawna generują niesłychane emocje i nikt, interesujący się sportem, nie może przejść obok nich obojętnie. Biało-czerwoni na przestrzeni ostatniej dekady na palcach jednej ręki zaliczyli „wpadki” te najbardziej bolesne związane są z występami w igrzyskach olimpijskich.

Z przytupem

Niemniej ten sezon reprezentacja kierowana przez Nikolę Grbicia rozpoczęła z wielkim przytupem, bowiem imponującym stylu sięgnęli złoto w Lidze Narodów. Może ten medal – jak powiedział kapitan Bartosz Kurek – nie jest dla mnie najważniejszy. Jednak każdy sukces buduje zespół, który za rok mniej więcej o tej porze rywalizować o najważniejszy medal w naszym życiu.

Trudno się nie zgodzić ze słowami naszego doświadczonego kapitana. Z kolei trudno bagatelizować wygraną w Lidze Narodów, by po nią sięgnąć trzeba rozegrać piętnaście meczów. Na dodatek w turniejach na różnych kontynentach i w różnych strefach czasowych. Polscy siatkarze wygrali trzynaście spotkań, przegrywając w pierwszej części z Serbią i USA, ale wówczas graliśmy w innym składzie, powiedzmy potencjalnych reprezentantów.

Układanka Grbicia

Nasza reprezentacja to nie jest wąską grupa z która pracują szkoleniowcy i po raz kolejny udowodnili to podczas tej LN. A turniej finałowy w Gdańsku tylko to potwierdził. W wygranym meczu z Brazylią 3:0 zespół prezentował się niezwykle solidnie, ale na parkiecie szalał Aleksander Śliwka oraz Mateusz Bieniek. To właśnie ten duet zdobywał kluczowe punkty i stąd też okazałe zwycięstwo.

W meczu z Japonią w podstawowym składzie pojawił się Bartosz Bednorz, mający za sobą wceśniej wiele udanych występów. Jednak przyjmującemu, rodem z Zabrza, szło jak po grudzie. Jego miejsce zajął Wilfredo Leon i zaprezentował całą gamę umiejętności w ataku w polu serwisowym i nawet z pozytywnym przyjęciem, acz daleko mu do perfekcji. W drugim secie kontuzji doznaje Bartosz Kurek i wchodzi na boisko Łukasz Kaczmarek. Atakujący jak gdyby nic zaczyna od początku solidnie punktować i jest ważnym ogniwem drużyny.

Jakub Kochanowski był dziwnie apatyczny i prezentował się poniżej oczekiwań. Trener Grbić bez chwili wahania przywołał z kwadratu dla rezerwowych Norberta Hubera, który po roku nieobecności powrócił do kadry po zerwaniu ścięgna Achilessa. Bez żadnego uszczerbku zastąpił Kochanowskiego, a w kolejnym meczu kontuzjowanego Bieńka. Huber swoją grą ma solidną pozycję w tej układance serbskiego szkoleniowca. Już cieszymy się, że będzie występował w Jastrzębskim Węglu.

Fornal błysnal

Dla Tomasza Fornala zabrakło miejsca w ostatnim turnieju interkontynentalnym w Pasay City na Filipinach. Mistrz Polski z Jastrzębia miał niezwykle udany sezon ligowy i miał prawo czuć się rozczarowany, ale nie kwękał, nie skarżył się w mediach, lecz solidnie pracował w Spale. Otrzymał na nominację na finał w Gdańsku, lecz w dwóch potyczkach zaliczył mały epizodzie. Leon w spotkaniu z USA był celem rywali i Grbić szybko zareagował. Na parkiecie pojawił się Fornal nie tylko poprawił przyjęcie, ale obronił kilka ważnych piłek i śmiałymi atakami zaskoczył rywali. A na parkiecie szalał Kaczmarek i był wręcz nieuchwytny dla rywali, którzy kręcili głowami z niedowierzaniem, że po takich trudnych akcjach można zdobywać punkty.

– Jesteśmy na dobrej drodze, żeby być jeszcze lepsi. – Widzę, że zawodnicy rozumieją moją filozofię, są drużyną. Każdy gracz był gotowy, żeby wejść na boisko i pomóc, nawet jeśli to nie było proste – podsumował kwestię roszad w składzie serbski szkoleniowiec.

Odważnie i bez paniki

Podczas tego finału nasi siatkarzy udowodnili, że są cierpliwi, odważni i, co najważniejsze, nie panikują w trudnych sytuacjach. Japończycy prezentowali się znakomicie i wykonali mrówczą pracę w obronie. A tymczasem nasi siatkarze nie zrażeni takim obrotem sprawy powtarzali akcję za akcją i w końcu zdobywali upragnione punkty.

Przed finałem wielu fachowców dość sceptycznie wypowiadała się o szansach biało-czerwonych, mając w pamięci znakomity, wręcz perfekcyjny występ Amerykanów z Włochami. A tymczasem nikt z naszych siatkarzy się nie przestraszył i od pierwszej akcji starał się zagrywać czy atakować z pełną mocą. Zagrywką w meczu z USA zdobyliśmy 7 pkt, przy 3 rywali, zaś pomyłek było niewiele. W pierwszym secie Leon dwoma serwisami wyprowadził zespół na prowadzenie 15:12 i, jak się później okazało, było ono bezcenne. Gdy zrobiło 24:23 nie było żadnego zwątpienia i Torey De Falco nie wytrzymał i zepsuł serwis.

Porażki w drugiej odsłonie można było uniknąć, bo już prowadziliśmy 16:11 Trener John Speraw dokonał zmiany i na boisku Aron Russell, który borykał się z urazem. Nieco później wspomniany Bieniek doznał kontuzji i zrobiło się spore zamieszanie. Russell doprowadził do remisu 18:18 i rozpoczęła się gra punkt za punkt.

– Russell jest ważną postacią zespołu, ale przegapiliśmy ten moment i trochę byłem zły z tego powodu. – Gdy pojawił się na boisku zmobiliował kolegów. Zdecydowanie szybciej powinniśmy zareagować na jego obecność – tłumaczył trener Grbić.

Skuteczna neutralizacja

A potem amerykański przyjmujący, pełniący od czasu do czasu rolę atakującego, został skutecznie zneutralizowany. Przewaga naszych siatkarzy była wprost przygniatająca (10:6 i 20:13) i rywale dokonywali zmian, kończąc drugą szóstką. Nasi siatkarze w czwartym secie kontynuowali marsz po puchar. Przy stanie 8:4 Śliwka, prezentujący się po powrocie do reprezentacji wręcz znakomicie, zdobył sześć punktów i wydawało się, ze rywale już się pogodzili z porażką. Odrobili nieco straty, ale nie byli w stanie wiele zwojować. Nasi siatkarze bronili i atakowali z wielką pasją, momentami na granicy siatkarskiego szaleństwa.

– Amerykanie byli naszym najtrudniejszy przeciwnikiem i spodziewaliśmy się takiego spotkania. – Nawet gdy prowadziliśmy kilkoma punktami musieliśmy być skoncentrowani, bo oni mogą w najmniej oczekiwanym momencie odwrócić losy meczu – powiedział najlepszy libero i MVP turnieju, Paweł Zatorski.

Teraz urlopy

– To niesamowite uczucie gdy zwycięża się w takiej świetnej atmosferze przy komplecie publiczności żywo reagującej na wszystkie udane zagrania. Dla mnie to szczególny moment, bo Gdańsk opuszczam z nagrodą najlepszego atakującego i to moje pierwsze indywidualne wyróżnienie. Trener Grbić, jak mało kto, świetnie trafia ze zmianami. A ponadto mamy bogactwo składu i jaką mamy konkurencję na każdej pozycji mówił z uśmiechem Łukasz Kaczmarek.


Czytaj także w kategorii SIATKÓWKA


Teraz przed siatkarzami dwa tygodnie urlopu i pośpiesznie opuszczali Gdańsk, by wykorzystać każdy wolny dzień. Już w niedzielę 6 sierpnia kadrowicze spotykają się na pierwszym zgrupowaniu w Zakopanem, by rozpocząć przygotowania do mistrzostw Europy oraz turnieju kwalifikcji olimpijskiej. Pierwsza część sezonu została wykonana celująco i należy sobie życzyć, by kolejne były podobne.


Na zdjęciu: Polska po wygranej w Lidze Narodów

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.