Biało-czerwoni wygrali Ligę Narodów!

Polscy siatkarze zakończyli pierwszą część jakże trudnego sezonu międzynarodowego w imponującym stylu. Podczas finałowego turnieju Ligi Narodów w Gdańsku pokonali kolejno: Brazylię 3:0, Japonię 3:1 oraz na zakończenie USA 3:1. 11 lat temu biało-czerwoni wygrali Ligę Światową, pokonując USA. Teraz w LN powtórzyli ten wyczyn, zwyciężając ponownie Amerykanów.


Polska – USA. Relacja

Teraz przed siatkarzami krótki wypoczynek i kolejne przygotowania do mistrzostw Europy. A przecież będą mieli jeszcze turniej kwalifikacji olimpijskiej.

Bez zaskoczenia

Wyjściowe składy obu zespołów nie było żadnym zaskoczeniem. I od pierwszej piłki rozpoczęło „strzały” z pola zagrywki. Jedni i drudzy wcale nie zamierzali się oszczędzać. Odrzucenie rywala od siatki stwarza większe szansę na zdobycie punktu. Dobrze przyjmowaliśmy i, co ważniejsze, złamaliśmy przyjęcie Amerykanów. To właśnie sprawiło, że zaczęliśmy od prowadzenia, ale rywale szybko odrobili straty.

Po dwóch asach serwisowych z rzędu Wilfredo Leona wyszliśmy na prowadzenie 15:12 i tę przewagę utrzymywaliśmy niemal do samego końca. Przy stanie 24:21 najpierw Torey De Falco zdobył punkt, a chwilę potem Łukasz Kaczmarek został zatrzymany blokiem. Przy stanie 24:23 De Falco z pola serwisowego posłał piłkę w aut. Wygraliśmy seta po niezwykłych emocjach, ale to było zaledwie początek.

Dobre przyjęcia

Biało-czerwoni nadal dobrze przyjmowali, choć piłki, z reguły, były kierowane na Leona, ale ten spokojnie przyjmował. Prowadziliśmy 16:11 i trener rywali dokonał zmiany. Na boisku pojawił się Aron Russell, zajmując miejsce Jaeschkego. Rywale zaczęli odrabiać straty i zdobyli cztery „oczka” z rzędu. Przy próbie zablokowania rywala Mateuszowi Bieńkowi odnowiła się kontuzja stopy. Na boisku pojawił się Norbert Huber. Russell doprowadził do remisu 18:18 i rozpoczęła się punkt za punkt. Przy kolejnym remisie 24:24 najpierw David Smith zdobył punkt, a chwilę potem Tomasz Fornal został zablokowany. I gra rozpoczynała się od nowa.

Tym razem weszliśmy do gry z chłodną głową i po udanych akcjach Kaczmaka i Hubera objęli prowadzenie 10:6, a potem systematycznie je powiększaliśmy. Pod koniec seta (20:13) trener Amerykanów dokonał poważnych zmian i odsłonę kończyła druga szóstka.


Czytaj także w kategorii SIATKÓWKA


A w kolejnej odsłonie biało-czerwoni stanęli na wysokości zadania. Przy stanie 8:4 Śliwka zdobył sześć punktów i wydawało się, że rywale już się pogodzili z porażka. Jednak z mozołem odrabiali straty. Nie byli w stanie, bo nasi atakowali i bronili z wielką pasją. Wygrali w efektownym stylu i udowodnili, że byli najlepszym zespołem w tej edycji.


Polska – USA 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18)

POLSKA: Janusz (1), Leon (7), Kochanowski (7), Kaczmarek (23), Śliwka (14), Bieniek (5), Zatorski (libero) oraz Fornal (8), Semeniuk, Huber (7). Trener Nikola GRBIĆ.

USA: Christensen, De Falco (14), Holt (7), Anderson (10), Jaeschke (9), Smith (6), Shoji (libero) oraz A. Russell (11), Muagututia (1), Averill (2), Ma’a, Hanes (1) . Trener John SPERAW.

Sędziowali: Władimir Simonović (Szwajcaria) i Jung Liu (Chiny). Widzów 11000.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:12, 20:17, 25:23.

II: 10:7, 15:11, 20:19, 24:26.

III: 10:6, 15:10, 20:13, 25:18.

IV: 10:4,15:9, 20:15, 25:18.

Bohater – Łukasz KACZMAREK.


Fot. Piotr Matysewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.