Nie ma mocnych na biało-czerwone

Polki z kolejnym wspaniałym triumfem. Tym razem ograły bez straty seta Chiny, trzecią ekipę w światowym rankingu.


Biało-czerwone szybko zapomniały o piątkowej wpadce z Holandią, dzięki czemu już w kolejnym spotkaniu wróciły na zwycięską ścieżkę. I zrobiły to w imponującym stylu. Nie dały żadnych szans do tej pory niepokonanym Chinkom. Na zwycięstwo z nimi czekały od 2018 roku. Od tego momentu przegrały pięć kolejnych meczów, w tym w zeszłym roku w Lidze Narodów. Wtedy w jednym z setów zostały wręcz upokorzone, bo zdobyły w nim zaledwie osiem punktów!

Polki od początku grały wyśmienicie i przede wszystkim bardzo mądrze. W ataku z premedytacją obijały ręce blokujących. Prawdziwą mistrzynią w tym elemencie była Martyna Łukasik. Wychodziła nawet z największych problemów. Jak zwykle swoje robiły też Magdalena Stysiak oraz Olivia Różański. Te zbijały mocno i precyzyjnie. Słowa uznania należą się także Katarzynie Wenerskiej oraz Agnieszce Korneluk. Ta pierwsza rozgrywała z ogromnym wyczuciem, często oszukując „blok” rywalek. Korneluk z kolei na środku siatki stanowiła ścianę nie do przejścia. Chinki, próbując ją ominąć, zwykle nie trafiały w pole gry.


Czytaj wiecej o siatkarskiej reprezentacji Polski


Nieoczekiwanie nasze zawodniczki dominowały na boisku. Bin Cai, trener Chin, wydawał się kompletnie zaskoczony postawą biało-czerwonych. Próbował różnych ustawień, prosił o przerwy, ale recepty na poprawę gry swoich podopiecznych nie potrafił znaleźć. Polki pewnie wygrały dwie pierwsze partie.

W trzeciej Chinki wygrywały już 10:7. Wydawało się, że złapały rytm, że pójdą za ciosem, jednak Polki skutecznie odpowiedziały. Zdobyły cztery kolejne punkty. Od tego momentu gra punkt za punkt trwała niemal do końca. W pewnym momencie biało-czerwone wrzuciły wyższy bieg. Prezentowały kapitalną siatkówkę, której ukoronowaniem była akcja na 19:16. Najpierw Łukasik podbiła bardzo trudną piłkę, a w kontrataku Różański zaatakowała w nieprawdopodobnej sytuacji po prostej, zaskakując rywalki. Stefano Lavarini, trener naszej kadry, z niedowierzania aż złapał się za głownę i długo nie mógł wyjść z podziwu dla kunsztu swoich podopiecznych. Przez to Chinki już się nie podniosły.

Polkom do końca fazy interkontynentalnej pozostał jeszcze tylko jeden turniej. Od 28 czerwca zagrają w koreańskim Suwon. Najpierw zmierzą się z USA, a następnie z Niemcami, Bułgarią i gospodarzem Koreą Płd.

Polska – Chiny 3:0 (25:20, 25:23, 25:22)

POLSKA: Wenerska, Łukasik (13), Jurczyk (6), Stysiak (20), Różański (10), Korneluk (10), Stencel (libero) oraz Gałkowska (2), Fedusio, Nowicka, Czyrniańska. Trener Stefano LAVARINI.
CHINY: Diao, Yunlu Wang (9), Yuan (7), Gong (13), Li (13), Yuanyuan Wang (5), M. Wang (libero) oraz Zheng (4), Du, Gao, Xu, Yang (2).
Trener Bin CAI.
Sędziowali: Igor Porvaznik (Słowacja) i Fabrice Collados (Francja)
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:12, 20:15, 25:20.
II: 10:9, 15:11, 20:17, 25:23.
III: 7:10, 15:14, 20:17, 25:22.
Bohaterka – Martyna ŁUKASIK.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.