Pora na mocne otwarcie

Do wyjazdowej konfrontacji z Włochami w Lidze Narodów został już tylko dzień. W czwartek o 11.00 biało-czerwoni wylecą z Warszawy na Półwysep Apeniński. W piątek wieczorem nastąpi oficjalny debiut Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski.

Killer, czyli… uczeń

Na premierę w drużynie narodowej liczy także Krzysztof Piątek, który latem tego roku przeniósł się z Cracovii do Genoi. Powitanie z Italią wypadło nader okazale. W trzy tygodnie 23-latek zdobył dla nowego zespołu siedem bramek – w tym cztery w debiucie (w krajowym pucharze).
– Fajnie to wyszło – mówi były snajper „Pasów”. – Chciałem się pokazać z dobrej strony już na starcie. Piłka mnie szukała w polu karnym najpierw w sparingach, a potem w meczach. Życzyłbym sobie, żeby w reprezentacji było tak samo. Poznaję tu dopiero chłopaków. Z każdym treningiem będzie lepiej. Serie A jest silną ligą. Ale w drużynie narodowej mam mocniejszych konkurentów – Roberta Lewandowskiego i Arka Milika. Mogę się wiele od nich nauczyć.
Piątek znalazł się w szerokiej kadrze Adama Nawałki na finały mistrzostw świata. Ostatecznie na turniej do Rosji jednak nie poleciał. Na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji Polski gości po raz pierwszy. – Jestem pewny siebie i jeśli dostanę swoją szansę, postaram się ją wykorzystać – zapewnia. – Na razie mogę powiedzieć, że starsi koledzy przywitali mnie bardzo dobrze. W ogóle jest dobra atmosfera w kadrze, to widać.

Odwet za Wrocław

Na zgrupowaniu kadry przebywają również gracze, którzy pamiętają jeszcze selekcjonerską kadencję Franciszka Smudy. Jednym z nich jest Wojciech Szczęsny. W listopadzie 2011 roku – jeszcze jako zawodnik londyńskiego Arsenalu – rozegrał 90 minut w meczu z Włochami przegranym 0:2. Spotkanie to było inauguracją Stadionu Miejskiego we Wrocławiu, na którym rozgrywano później potyczki finałów Euro 2012.
– To było moje jedyne starcie z reprezentacją Italii – przypomina sobie golkiper Juventusu Turyn. – Gole strzelili mi wtedy Balotelli i Pazzini. Zwłaszcza przy tym pierwszym trafieniu byłem z siebie bardzo niezadowolony. Mam nadzieję, że tym razem rezultat będzie odwrotny. Towarzyszą mi oczywiście dodatkowe emocje, bo zagram przeciwko kolegom z drużyny klubowej i z kraju, w którym obecnie mieszkam.

Kibice wrócą

Kadrze przebywającej od poniedziałku w Warszawie towarzyszy mniej kibiców, niż miało to miejsce w poprzednich latach. – Rzeczywiście, jest ich mniej, ale wrócą – nie ma wątpliwości Szczęsny. – Właściwe napięcie w zespole jest, bo mamy nowego selekcjonera i każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Walczymy o miejsce w drużynie. Nikt nie podchodzi do czekających nas spotkań luźno. Piątkowy mecz z Włochami będzie bardzo trudny. Nie zakwalifikowali się na mundial i są mocno zmotywowani, żeby dwa ostatnie lata zostawić daleko za sobą. Tyle że my mamy swoje cele. Z tego, co wiem, niewielu polskim selekcjonerom udało się wygrać pierwszy mecz w nowej roli. Najwyższy czas, żeby to zmienić.

Nakryto do stołu

Nowy sztab szkoleniowy zmodyfikował nieco kwestie organizacyjne dotyczące funkcjonowania kadry. Najbardziej zauważalne zmiany dostrzec można… w trakcie posiłków. Nie ma już sześciu stolików, jak wcześniej. Jest jeden wspólny.
A co się zmieniło w kwestiach czysto piłkarskich? – Jesteśmy dopiero po dwóch treningach, trzeba poczekać na porównania – odpowiada Szczęsny. – Niebawem dokładniej poznamy metody treningowe i filozofię prowadzenia zespołu Jerzego Brzęczka. Ale publicznie i tak nie będę chciał porównywać tego z tym, co było wcześniej.
Od soboty biało-czerwoni przebywać będą we Wrocławiu. We wtorek zmierzą się tam towarzysko z Irlandią.