Powrót rekonwalescentów

Nieśmiałowski – inauguracyjny, z Chrobrym Głogów, w którym doznał kontuzji stawu skokowego. Ćwielong – w kwietniu z Podbeskidziem. Problemy zdrowotne miał od początku zimowego okresu przygotowawczego. Dokuczało mu ścięgno Achillesa oraz łydka. Teraz zarówno „Nieśmiał”, jak i „Pepe”, rozpoczęli z drużyną przygotowania do nowego sezonu.

– Na razie nic mnie nie boli, ale wchodzę w trening powoli. Przez pierwszy tydzień trenuję indywidualnie z fizjoterapeutą, a myślę, że już od następnego tygodnia będę gotowy na 100 procent. Nie chcę zrobić niczego za szybko, bo wiadomo, że w minionym sezonie za każdym razem chciałem szybko pomóc kolegom, a wychodziło jak zawsze, bo nieustannie byłem kontuzjowany – mówi Ćwielong, którego powrotu wszyscy w Tychach wypatrują, bo w optymalnej formie powinien okazać się dużym wzmocnieniem drużyny, która już bez niego spisywała się wiosną rewelacyjnie.

Inna jest sytuacja Nieśmiałowskiego (na zdjęciu). Tyszanin zimą wrócił do GKS-u po długim – 1,5-rocznym – wypożyczeniu do Garbarni Kraków. Ściągnięto go, jako że do Pogoni Szczecin sprzedany został Dawid Błanik. „Nieśmiał” wywalczył sobie miejsce na lewym skrzydle, tyle że był młodzieżowcem. Teraz ten status nie będzie mu już przysługiwał, a pod jego nieobecność przyzwoicie spisywał się o dwa lata młodszy Nikolas Wróblewski. Nieśmiałowskiemu może więc być trudno o regularną grę.

– Jestem głodny gry. Wierzę, że wypracuję sobie pozycję w składzie i będzie mi dane występować w I lidze. Wyleczyłem się i zregenerowałem. Nawet będąc na wakacjach, trenowałem na piasku, by wzmocnić mój staw skokowy. Zamierzam ciężko pracować, a dopiero zobaczymy, co przyszłość pokaże – przyznaje Nieśmiałowski.
Trener GKS-u, Ryszard Tarasiewicz, daje do zrozumienia, że przyszłość niektórych zawodników dopiero będzie się rozstrzygać. – Runda jesienna będzie bardzo ciężka. Czeka nas aż 21 meczów. Trzeba tak dobrać zawodników, by co najmniej 16-18 było na podobnym poziomie – zastrzega szkoleniowiec.