Prawie wszyscy gotowi do EURO 2020

To będą wyjątkowe mistrzostwa, bo po raz pierwszy gospodarzem jest cała Europa, w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu. I tak, mecze odbywać się będą od Bilbao w Hiszpanii po Baku w Azerbejdżanie. Stawkę uzupełniają Amsterdam, Budapeszt, Bukareszt, Dublin, Glasgow, Kopenhaga, Londyn, Monachium, Petersburg i Rzym. Mistrzostwa odbędą się więc w 12 różnych krajach, a odległość między najdalszymi (Baku i Bilbao) to ponad 5 tysięcy kilometrów.

Pachnące świeżością

Większość stadionów jest już od dawna gotowa. Finał odbędzie się na 90-tysięcznym stadionie Wembley. To drugi największy stadion w Europie. Więcej kibiców może pomieścić jedynie Camp Nou (po przebudowie znajdzie się tam miejsce dla 105 tysięcy fanów futbolu). Choć nowe Wembley ma dopiero 11 lat, już dwukrotnie gościło finał Ligi Mistrzów, tu też odbył się mecz o złoty medal w piłce nożnej podczas igrzysk olimpijskich w 2012 roku. W Londynie dojdzie do scen finałowych, za to otwarcie imprezy odbędzie się na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. To stadion z wielką historią, a 10 lat temu, przed meczem finałowym Ligi Mistrzów, przeszedł modernizację, po której otrzymał klasyfikację UEFA Elite.

Do wiekowych stadionów z pewnością można zaliczyć także Hampden Park w Glasgow, którego historia sięga początków XX wieku. W latach dziewięćdziesiątych poddano go gruntownej przebudowie. Mniej więcej w tym samym czasie powstały stadiony w Amsterdamie i Kopenhadze. Pozostałe obiekty to już stadiony zbudowane w XXI wieku. Stadion Kriestowskij w Petersburgu chrzest bojowy przeszedł podczas zeszłorocznego Pucharu Konfederacji i niedawnych mistrzostw świata. Arena Nationala w Bukareszcie w 2012 roku gościła finał Ligi Europy. Na tak dużą imprezę wciąż czeka pachnący świeżością Stadion Olimpijski w Baku.

Skreślona Bruksela

Czy są jakiekolwiek wątpliwości, że ktoś nie zdąży? Takie rzeczy – nie z UEFA! Już w zeszłym roku z grona kandydatów do organizacji turnieju wykluczona została Bruksela, bo nie było pewności, czy Eurostadium będzie gotowy. Belgowie prosili o cierpliwości. Na początku tego roku mieli udzielić ostatecznej odpowiedzi, czy zdążą, ale UEFA nie czekała nawet do stycznia. W grudniu zeszłego roku powiedziała Brukseli „bye-bye”. Postanowiono, że turniej zostanie rozegrany na dwunastu stadionach.

Ale jest jeden obiekt, który wciąż wygląda jak wielki plac budowy. To nowy stadion Ferenca Puskasa w Budapeszcie. Początkowo miał kosztować około 35 miliardów forintów (około pół miliarda złotych), ale wedle dzisiejszych szacunków budżet zamknie się w okolicy 190 miliardów (około 2,5 miliarda złotych). Węgierskie media zwracają uwagę, że wybudowany niedawno Stadion Narodowy w Bukareszcie był ponad dwukrotnie tańszy. Mniej kosztował także Stadion Narodowy w Warszawie (niespełna 2 mld).

Mniej a drożej

Zmieniło się też przeznaczenie stadionu budowanego w stolicy Węgier. Początkowo miał to być obiekt mogący gościć sportowców różnych dyscyplin, ostatecznie postawiono tylko na piłkę nożną. Zrezygnowano z efektownej bieżni. Miała być wytyczona nie na poziomie boiska wokół placu gry, a na koronie stadionu, na szczycie trybun. Choć wykreślono ją z planu, koszty stadionu i tak ciągle szybowały w górę.
Budowa stadionu ruszyła w zeszłym roku. Węgrzy zapewniają, że ostatnie prace wykonają w roku 2019. Docelowo stadion ma pomieścić 67 889 widzów. Kto wie, czy podczas Euro 2020 nie zagrają na nim Polacy (o ile zdołają awansować). Budapeszt to najbliżej Warszawy położone miasto – gospodarz, a wedle planów UEFA, poszczególne reprezentacje mają grać w miarę możliwości jak najbliżej swojego kraju.