Prestiżowe derby dla „GIeKSy”

Głowa Piotra Gruszki…

Przed meczem w kuluarach mówiło się, że jest to gra o głowę Piotra Gruszki, którego zespół miał wcześniej serię porażek, zanim ograł upadającą Stocznię Szczecin. Na nieco większy spokój mógł sobie pozwolić Gido Vermeulen. Holender nie siedzi bowiem na gorącym stołku trenerskim, mimo że będzinianie notowali porażkę za porażką…

W wyjściowej szóstce MKS-u Lukas Tichaczek pojawił się dopiero w II secie, co nie powinno dziwić, albowiem nowy rozgrywający dopiero w piątek rozpoczął treningi z drużyną. W pierwszej partii za rozegranie odpowiedzialny był Tomasz Kowalski, który nie popełniał większych błędów, jednak gospodarze mieli problemy z przyjęciem, co nie ułatwiało mu zadania. Będzinianie bardzo długi czas prowadzili w inauguracyjnej odsłonie różnicą 1-2 punktów i dopiero przy stanie 18:18 stracili kontrolę nad grą.

Bardzo skuteczny początkowo był Lincoln Williams, ale w kluczowym momencie dał się zablokować i „GieKSa” wyszła na 22:20. Ostatni punkt w I secie katowiczanie zdobyli bez osobistego wkładu, za sprawą błędu w ustawieniu gospodarzy, co skwapliwie wychwycili sędziowie.

Skuteczny Australijczyk

Goście w pierwszej partii najbardziej mogli liczyć na Tomasa Rousseaux, który zdobył w niej 5 punktów. Tak pewnym punktem drużyny nie był w tym okresie Karol Butryn. Świetne zbicia przeplatał on nieudanymi atakami, które kończyły się zazwyczaj na bloku. Tak jak chociażby w końcówce drugiego seta, gdy przy stanie 18:16 dla swojej drużyny zamiast powiększyć prowadzenie, nadział się na blok. Później „strzelił” w aut i szanse na wygranie tej partii diabli wzięli… A trzeba wspomnieć, że katowiczanie prowadzili w dramatycznej końcówce 23:22 po sprytnym ataku Rousseaux, jednak później sprawy w swoje ręce wziął Williams. Australijski atakujący MKS-u popisał się dwoma skutecznymi atakami w decydujących momentach, nic sobie nie robiąc z wysokiego bloku „GieKSy”. Dodajmy, że Williams miał po dwóch setach na koncie 13 punktów, najwięcej z obydwu zespołów. Z kolei jego vis-à-vis, czyli Butryn tylko 6.

Polegać na Belgu…

W trzeciej partii bardzo trafną decyzję personalną podjął wspomniany trener Gruszka, który słabnącego Gonzalo Quirogę zastąpił Rafałem Sobańskim. Ten ostatni znacznie poprawił przyjęcie i grę w ataku. Goście wysforowali się na 23:19 i tej przewagi nie oddali do końca tego seta. Dodajmy, że silnym punktem ekipy Gruszki był w tej partii Rousseaux, który kończył ważne piłki. Na Belgu można było polegać jak na Zawiszy…

Ostatecznie doszło do tie-breaka, jako że będzinianie w czwartej partii postawili wszystko na jedną kartę, jeśli chodzi o serwis. Oglądaliśmy prawdziwą kanonadę zagrywek, w tym secie miejscowi mogli się pochwalić 3 asami (Tichaczek, Williams, Peszko) i dużą liczbą bardzo trudnych do przyjęcia serwisów.

Decydującą partię lepiej rozpoczęli gospodarze (3:0), by po serii prostych błędów przegrywać 5:8. Tych zwrotów akcji w tie-breaku było znacznie więcej, ostatecznie to po niesłychanie zaciętej końcówce, GKS wygrał piątego seta, potrzebując do tego… 10 meczboli. Ostatni punkt na wagę złota katowiczanie zdobyli w efekcie błędu w przyjęciu zagrywki Jakuba Peszki.

– Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Nie pamiętam, bym w całej karierze przeżył coś takiego, jak ten piąty set. To był prawdziwy horror – stwierdził na koniec Rousseaux, wybrany jak najbardziej zasłużenie MVP spotkania.

– Powrót do hali w Sosnowcu to było dla mnie super przeżycie, tym bardziej, jeśli stoi się po dwóch stronach siatki z kolegami z byłej drużyny i kolejny raz słyszy doping naprawdę świetnych kibiców! Nie ukrywam, że w tym meczu towarzyszyły mi większe emocje – stwierdził z kolei środkowy GKS-u Dawid Woch, który wcześniej występował w będzińskiej drużynie.

MKS BĘDZIN – GKS KATOWICE 2:3 (22:25, 25:23, 20:25, 25:23, 24:26)

BĘDZIN: T. Kowalski, Peszko (18), Ratajczak (8), Williams (29), Langlois (12), M. Kowalski (17), Potera (l) oraz Buchowski (2), Fornal, Tichaczek (2), Faryna. Trener: Gido VERMEULEN

KATOWICE: Komenda (3), Rousseaux (26), Kohut (17), Butryn (20), Quiroga (7), Krulicki (7), Mariański (l) oraz Woch, Fijałek, Sobański (4), Sobala, Depowski.
Trener: Piotr GRUSZKA.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Marcin Herbik (Warszawa). Widzów: 1000.

Przebieg meczu

I: 5:4, 10:8, 15:14, 19:20, 22:25
II: 5:4, 9:10, 15:13, 20:19, 25:23
III: 2:5, 6:10, 15:13, 19:20, 20:25
IV:4:5, 10:7, 15:11, 20:14, 25:23
V: 4:5, 8:10, 14:15, 19:20, 24:26
Bohater: Tomas ROUSSEAUX