Końcówka LaChance’a


Gracze GTK przed własną publicznością radzą sobie przyzwoicie. Na obcych parkietach już tak dobrze im nie idzie. Przegrali w Zielonej Górze, Lublinie i Gdyni. Wyjazd do Sopotu też długo zapowiadał się na nieudany.

Gospodarze do spotkania przystąpili pod wodzą nowego trenera, Fina Jukki Toijali. I bardzo chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Od początku przejęli inicjatywę. Po pierwszych kilku minutach zanosiło się nawet na ich wysoki triumf. Po trafieniach Vernona Taylora i Iana Bkera już w pierwszej kwarcie ich przewaga wynosiła bowiem 10 punktów.

Gliwiczanie po początkowym oszołomieniu, zaczęli grać lepiej. Wprawdzie w defensywie wciąż na zbyt wiele pozwalali miejscowym, ale w ataku zaczęli też trafiać. Konsekwentnie z minuty na minutę niwelowali straty. W pewnym momencie przegrywali już tylko 4 „oczkami”, ale kolejny przestój kosztował ich stratę kilku punktów i na tablicy wyników zrobiło się 45:33 dla Trefla.

Po przerwie wydawało się, że przyjezdni znaleźli wreszcie sposób na zatrzymanie sopocian. Twarda obrona i konsekwentna gra przyniosły rezultat. Kacper Radwański trafił z faulem i GTK remisowało (51:51). Po chwili skuteczną akcją popisał się Myles Mack i goście wyszli na prowadzenie (53:52). Długo się nim jednak nie cieszyli. Miejscowi odpowiedzieli serią 8:0.

Gliwiczanie się nie zrazili. Do końca walczyli. Cały czas byli blisko, a w połowie czwartej kwarty zadali decydujący cios. W roli głównej wystąpili Riley LaChance i Mack. Amerykanie rozbroili defensywę Trefla. Zaimponował zwłaszcza ten pierwszy. Strzelcem jest wybornym, choć nie zawsze potrafi w pełni ukazać swój potencjał. W Sopocie nie zawahał się. Gdy ważyły się losy rywalizacji trafił dwie niesamowicie trudne „trójki”. GTK na niewiele ponad 1,5 minuty przed prowadził 92:86. Szansy nie wypuścił z rąk. I choć gospodarze walczyli desperacko – dwa razy zza linii 6,75 m przymierzył Baker – zdołali utrzymać prowadzenie, choć w ostatniej sekundzie ich serca zamarły. Piłka po rzucie rozpaczy Bakera z połowy boiska o włos minęła kosz.

Na słowa uznania zasłużył też Desmond Washington. Amerykanin dopiero niedawno dołączył do drużyny, a po raz kolejny okazał się jej najskuteczniejszym zawodnikiem.

Trefl Sopot – GTK Gliwice 96:99 (28:20, 19:21, 22:28, 27:30)

SOPOT: M. Kolenda 6, Leończyk 21, Milovanović 23, Baker 19 (4×3), Taylor 13 (1×3) – Ł. Kolenda 3, Motylewski, śmigielski, Jeszke 6, Kulka 5 (1×3). Trener Jukka TOIJALA.

GLIWICE: Mack 11, Kiwilsza 5 (1×3), Robak 5 (1×3), Dodd 4, LaChance 17 (3×3) – Słupiński, Morgan 11, Radwański 14 (3×3), Dłoniak 14 (3×3), Washington 18 (2×3). Trener Paweł TURKIEWICZ.