Przed Polakami mecz o wszystko

By pozostać w grze o igrzyska olimpijskie w Tokio muszą dzisiaj pokonać Litwę. Tylko jak zatrzymać Jonasa Valanciunasa i Domantasa Sabonisa?


W ostatnim meczu grupowym biało-czerwoni dostali od Słoweńców lekcję koszykówki. Luka Doncić i jego koledzy obnażyli wszystkie braki naszej kadry i wygrali aż 112:77. – To ciężka porażka – przyznał Mike Taylor, trener naszej drużyny.

– Mieliśmy problem ze zbiórkami, to był ważny element spotkania. Słowenia to drużyna, która grała sporo ze sobą, ma system, bardzo podobny do tego z EuroBasketu 2017. Luka Doncić ściąga z zespołu presję, dodaje pewności siebie. Przez niego Słoweńcy stwarzali sobie przewagi. W tej drużynie jest jednak mnóstwo świetnych graczy. Mamy przed sobą kolejny mecz, będziemy na niego gotowi – zapewnił jednak amerykański szkoleniowiec.

– W meczu z Litwą trzeba zagrać większą fizycznością pod bronioną tablicą, musimy być aktywniejsi w tej strefie. Wyzwaniem jest znalezienie odpowiedzi na Valanciunasa i Sabonisa. Musimy razem przygotować dobry plan na półfinał – zaznaczył.

Główną słabością Polaków podczas turnieju w Kownie jest przede wszystkim gra w w strefie podkoszowej. W tym elemencie spisywali się słabo nie tylko ze Słowenią, ale też w poprzednim starciu z Angolą. Co z tego, że nasz środkowy, Aleksander Balcerowski rzucił Słoweńcom 11 pkt, skoro miał tylko dwie zbiórki. Jego zmiennicy, Damian Kulig i Adam Hrycaniuk zaliczyli po jednej zbiórce! Wśród rywali więcej zbiórek od wszystkich naszych podkoszowych miał Donicić (6), choć jest rozgrywającym i o głowę niższym od Balcerowskiego.

Tymczasem w dzisiejszym półfinale z Litwą na Polaków czeka jeszcze trudniejsze zadanie. Nigdy z nią nie wygrali na jej terenie. Poza tym to mistrz (2003) i wicemistrz Europy (1995, 2013, 2015), trzykrotny brązowy medalista igrzysk olimpijskich (1992, 1996, 2000) oraz trzeci zespół mistrzostw świata (2010).

Liderem gospodarzy jest Jonas Valanciunas, jeden z najlepszych środowych świata. 29-letni zawodnik Memphis Grizzlies robi furorę w NBA. Jego średnie z ostatniego sezonu są imponujące. Średnio w meczu zdobywał 17,1 pkt i miał 12,5 zbiórki. W Kownie też spisuje się wybornie. Przeciwko Korei zaliczył double-double (15 pkt, 13 zbiórek), choć na parkiecie przebywał niespełna 17 minut.

Litwa to jednak nie tylko Valanciunas. W NBA, w Indiana Pacers, występuje na co dzień także drugi z litewskich gwiazdorów, Domantas Sabonis. Mocnymi punktami zespołu są też Rokas Giedraitis (Kirolbet Baskonia) oraz Marius Grigonis (CSKA Moskwa). Do tego nasi gracze będą mieli też przeciwko sobie 10 tysięcy fanatycznych litewskich kibiców.

Polacy, mimo zimnego prysznica sprawionego im przez Słoweńców, nie tracą optymizmu i wierzą w pokonanie Litwy. – Mamy ciągle szansę na awans, powinniśmy zapomnieć o tym spotkaniu, ale wyciągnąć z niego lekcję. Będziemy skupieni na meczu półfinałowym. To będzie najważniejsze spotkanie – przekonywał Balcerowski. Koledzy mu wtórowali:

– Jeżeli chcemy rywalizować z takimi drużynami, to musimy być skoncentrowani, grać dobrze przez 40 minut. Nie możemy odpuścić ani na chwilę. Litwini? Słabych stron trudno u nich szukać, a mocne to zarówno strefa podkoszowa, jak i obwód. To tak samo dobra drużyna jak Słowenia, więc to, czego nie zrobiliśmy w starciu z nimi, czyli zaangażowanie i koncentracja przez 40 minut musi zafunkcjonować w sobotę – tłumaczył Michał Sokołowski.

– Mam nadzieję, że z Litwą zagramy o wiele lepiej. Musimy zacząć od siebie. Obejrzeć mecz ze Słowenią jeszcze raz, przeanalizować błędy i jej poprawić – ocenił Łukasz Koszarek.

Litwini są pewni swego. – Polska to dobry zespół, dobrze prowadzony. Znam większość polskich zawodników, kilku nawet osobiście. Graja zdyscyplinowaną koszykówkę. Oczywiście mamy kilka elementów, w których możemy ich skrzywdzić. Po dniu przygotowań i analiz będziemy gotowi. Czy mam sentyment do Polski? Tak, spędziłem tam wiele lat, to prawie mój drugi dom, ale w trakcie gry takie uczucia się nie liczą – powiedział Darius Maskoliunas, trener Litwy, który przez wiele lat był związany z naszym krajem, jako zawodnik i trener. W 1999 roku został zawodnikiem Trefla Sopot, a następnie jego trenerem.

– To dla rywali problemem będzie znalezienie odpowiedzi na naszych wysokich. Grałem przeciw Ponitce, tak jak kilku innym polskim zawodnikom, wiele razy. Kwestią jest raczej jak oni nas powstrzymają, a nie my ich – dodał Marius Grigonis, skrzydłowy Litwinów.


TURNIEJ W KOWNIE

Półfinały

Sobota, 3 lipca

Słowenia – Wenezuela (15.30)

Litwa – Polska (18.30)

Niedziela, 4 lipca

Finał (18.30)


Na zdjęciu: Łukasz Koszarek i jego koledzy muszą wspiąć się na wyżyny, by pokonać Litwę.

Fot. PZKosz/Wojciech Figurski