Przerwane zawody i sensacyjny mistrz Polski

Tomasz Pilch zdobył w Wiśle-Malince złoty medal mistrzostw Polski. O wynikach zdecydowała jedna seria, a konkurs zakończył groźny upadek Kingi Rajdy.

Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami bardzo trudne warunki panowały we wtorek na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince, na której zaplanowano rozegrać konkursy o mistrzostwo Polski zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn.

Najpierw, z powodu zbyt silnego wiatru, odwołano serie treningowe, które miały się rozpocząć się punktualnie w południe. Nieco ponad 1,5 godziny później udało się rozegrać oficjalny trening, ale niektórzy zawodnicy mieli problemy po wyjściu z progu. W tym skoczkowie tak doświadczeni, jak Piotr Żyła czy Dawid Kubacki.

Wiatr powiewał ciągle mocno, a, co gorsza, kręcił i większość obserwatorów zawodów nie była przekonana, czy w takich okolicznościach powinno się ryzykować zdrowie zawodników. Bo było przesądzone, że zawody nie będą sprawiedliwe. Również dlatego, że nie zastosowano przeliczników za wiatr.

Siostrzeniec odleciał

Pierwsza seria konkursowa, na starcie stanęło 6 zawodniczek i 34 zawodników, nie była rozgrywana płynnie. Kilku zawodników musiało czekać na oddanie swoich skoków. Inni mieli problemy w powietrzu. Największe spotkały 19-latka z MKS-u Klimczok Bystra, Karola Niemczyka.

Młody skoczek dostał mocny podmuch z boku i runął w kierunku zeskoku. Na szczęście zachował się bardzo umiejętnie i upadek ten nie miał dla niego żadnych nieprzyjemnych konsekwencji. Podopieczny Piotra Fijasa nie miał żadnych problemów z tym, by samodzielnie opuścić skocznię. Tymczasem, jeżeli chodzi o poziom sportowy pierwsze przyzwoite skoki pojawiły się w momencie, kiedy na starcie stanęli zawodnicy, którzy reprezentują Polskę w zawodach Pucharu Kontynentalnego.

Znakomitą próbę, wykorzystują wysoką belkę startową i dobre warunki atmosferyczne, oddał Tomasz Pilch. Siostrzeniec Adama Małysza poszybował na 136 metr i uzyskał znakomitą notę, znacznie przekraczając 150 punktów. Następni zawodnicy lądowali zdecydowanie bliżej, choć próby Macieja Kota (124,5), Aleksandra Zniszczoła (123,5) czy Jakuba Wolnego (121,5) należało uznać za udane.

Dobrą formę potwierdził natomiast typowany do zajęcia miejsca na podium Andrzej Stękała. Brązowy medalista mistrzostw świata w lotach narciarskich, w konkursie drużynowym, już ze skróconego rozbiegu, skoczył 128,5 metra i przegrywał z Pilchem o nieco ponad osiem punktów. Po nim na belce startowej usiadł Kamil Stoch. Mistrz Polski z 2018 roku (w 2019 konkurs się nie odbył) nie miał szans, w takich warunkach, biorąc pod uwagę niską belkę, skoczyć daleko.

Liderzy po 105 metrów

Trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał zaledwie 105 metrów, a niedługo potem tyle samo skoczył… Piotr Żyła. Przypomnijmy, że to zawodnicy, którzy w weekend w Engelbergu stali na podium w zawodach Pucharu Świata. Skaczący pomiędzy wymienionymi Dawid Kubacki poradził sobie lepiej (126) i wskoczył na drugie miejsce.

Z Pilchem przegrywał o niecałe pięć punktów i, z całą pewnością, miał ochotę zaatakować złoto, bo nigdy zimowym mistrzem Polski nie był. Stoch zajmował 15, a Żyła 16 miejsce. Obaj byli bez szans na wysokie lokaty.

Niedługo po rozpoczęciu serii finałowej wśród kobiet doszło jednak do sytuacji, której niektórzy się spodziewali, a której można było przecież uniknąć. Kinga Rajda, wiceliderka po pierwszej serii, nie poradziła sobie z kolejnym, silnym podmuchem wiatru. Machając rękoma w przód ratowała się przed upadkiem, a następnie mocno uderzyła o zeskok.

Nie miała tyle szczęścia, co Karol Niemczyk i została zniesiona ze skoczni na noszach, a następnie przewieziono 20-latkę z AZS AWF Katowice do szpitala. Nasza skoczkini była mocno poobijana, narzekała na ból w nadgarstku, a rozbite gogle zraniły ją w twarz. W tym momencie jury i delegat techniczny konkursu podjęli jedyną słuszną decyzję. Przerwali zawody, odwołali drugą serię i za ostateczne uznano wyniki po pierwszej kolejce.

– Podjęto bardzo dobrą decyzję. Warunki były bardzo trudne. Nie jest nikomu potrzebna kontuzja. Widziałem upadek Kingi Rajdy. To doświadczona zawodniczka i podejrzewam, że w normalnych warunkach by sobie poradziła – powiedział po wszystkim Maciej Maciusiak asystent Michala Doleżala. Tym samym mistrzami Polski zostali Tomasz Pilch i Kamila Karpiel.

Niestety po takich zawodach nie można nie mieć pretensji do sędziów i wyraźnie należy poddać w wątpliwość sens rozgrywania tych zawodów. Przecież nie raz się powtarza, że zdrowie zawodników jest najważniejsze…




Konkurs o MP mężczyzn, Wisła HS 134
1. Tomasz Pilch (WSS Wisła) 156.3 (136), 2. Dawid Kubacki (TS Wisła Zakopane) 151.7 (126), 3. Andrzej Stękała (AZS Zakopane) 148.2 (128,5), 4. Maciej Kot (AZS Zakopane) 147 (124,5), 5. Aleksander Zniszczoł (WSS Wisła) 145.2 (123,5), 6. Jakub Wolny (LKS Klimczok Bystra) 139.1 (121,5), 7. Mateusz Gruszka (AZS Zakopane) 133.2 (123), 8. Paweł Wąsek (WSS Wisła) 131.7 (116), 9. Stefan Hula (KS Eve-nement Zakopane) 131.5 (120), 10. Klemens Murańka (TS Wisła Zakopane) 124,5 (119).

Konkurs o MP kobiet, HS 134
1. Kamila Karpiel (AZS Zakopane) 88.4 (113), 2. Kinga Rajda (KS AZS AWF Zakopane) 9.5 (110), 2. Joanna Szwab ( KS AZS AWF Zakopane) 90.5 (110), 4. Anna Twardosz (KS AZS AWF Zakopane) 77 (102,5), 5. Nicole Konderla (KS AZS AWF Zakopane) 67.3 (98,5), 6. Wiktoria Przybyła (SS-R LZS Sokół Szczyrk) 60.4 (95,5).

Fot. Rafał Rusek/PressFocus