Przygoda z przerwą na „Metro”

Jaromir Jagr z czeskiego Kladna jest młodszy od Arkadiusza Witczaka o cztery dni i też jeszcze gra.


Młodzieżowa Liga Hokejowa, drugi poziom rozgrywek ligowych w Polsce, jest nie tylko dla młodzieży. W drużynie Łódzkiego Klubu Hokejowego w tym sezonie grało kilku zawodników z roczników 2006 i 2007 (najmłodsi to 15-letni Marko Kozak i syn trenera Jahor Ziankow), ale i Arkadiusz Witczak, który 11 lutego skończy 51 lat!

W rundzie zasadniczej tego sezonu Witczak nie opuścił ani jednego meczu. Imponuje zdrowiem i wytrwałością, ale z drugiej strony nie może się doczekać, aż wreszcie ktoś z młodych zabierze mu miejsce w drużynie. Sam z własnej woli nie zamierza jednak kończyć kariery. – Nie grozi mi, żebym został dziadkiem. Kryzys demograficzny. To dlaczego mam przestać grać? – mówi.

Zgierski wątek

Nauczył się grać w hokeja w Zgierzu, gdzie przez wiele lat rywalizowały ze sobą zespoły Boruty i Włókniarza. Z Włókniarza wyjechali na polskie i światowe tafle między innymi Stanisław Olczyk i Jerzy Frątczak, z Boruty z kolei Jan Stopczyk i Józef Stefaniak. Właśnie Stefaniak, wtedy już trener zgierskiej drużyny, rekomendował go do ekstraklasowego wówczas ŁKS-u. – Pamiętam, jakim świętem był dla nas mecz w Pałacu Sportowym – wspomina Witczak. Trenował w zespole juniorów, ale do ligowej drużyny ŁKS-u trafić już nie zdążył, bo w 1991 roku zespół został rozwiązany. Wraz z kilkoma kolegami z ŁKS-u wrócił do Zgierza i wzmocniony w ten sposób zespół Boruty odniósł największy sukces w historii klubu, wygrywając rywalizację w grupie północnej II ligi. I tu też doszło jednak do plajty: zgierski zespół przegrał baraże o awans do ekstraklasy z Zagłębiem (występującym wówczas pod nazwą MOSiR) Sosnowiec, po czym został rozwiązany.

Witczak i kilku jego kolegów postanowili jednak walczyć dalej. Najbliżej ze Zgierza było do Torunia. Występy w ligowym Towimorze w sezonie 1993/94 to szczytowy okres jego przygody na lodowisku.

Ferajna ze sceny

Ponieważ z hokeja nie dało się wyżyć, Witczak postanowił zostać tancerzem. Trenował wcześniej taniec towarzyski, więc kiedy ogłoszono casting do słynnego musicalu „Metro”, zgłosił się i został przyjęty! Jego specjalnością był taniec latynoamerykański. – To dopiero była przygoda – opowiadał. – Udało się zwiedzić ładny kawałek świata. Edyta Górniak, Robert Janowski, Katarzyna Skrzynecka, Doda, Natasza Urbańska, Bogusław Linda (tak, ten Linda) – to jego koleżanki i koledzy ze sceny. A przy okazji – zagrał znów w łódzkim Pałacu Sportowym, w którym teatr „Buffo” gościnnie wystąpił.

Już jako oldboj zgłosił się znów na lodowisko, gdy w 2010 roku powstała Hokejowa Liga Open, zrzeszająca zespoły ze środkowej i północnej Polski. Zagrał i gra do dziś w drużynie ŁKH, zaliczając trzeci – po wygraniu II ligi przez Borutę i toruńskich występach w ekstraklasie – historyczny „kamień milowy” swojej kariery, tym razem całkiem prywatny. W meczu ŁKH z zespołem Oldtimers z Calgary w Kanadzie, wygranym przez łodzian 10:7, strzelił cztery gole, a dodać warto, że kanadyjscy oldboje grali w pełnym reprezentacyjnym rynsztunku, z klonowym liściem na kostiumach.

Jak zwracają się do takiego dziadka ci najmłodsi w zespole? Mówią „wujku”?

– Nie, w szatni i na lodzie nie ma czasu na takie konwenanse. Wszyscy jesteśmy równi – koledzy z drużyny – odpowiedział ze śmiechem. Niewykluczone, że wkrótce niektórzy będą do niego mówić „panie trenerze”, bo Arkadiusz Witczak działa w klubie jako szkoleniowiec w grupach naborowych. Że jego obecni podopieczni mogą zagrać w lidze najwcześniej za dziesięć lat? – A co to szkodzi. Przecież jeszcze nie kończę gry – mówił przekornie.

Jaromir Jagr z czeskiego Kladna jest młodszy od Arkadiusza Witczaka o cztery dni. Kanadyjczyk Gordie Howe (1928-2016), jeden z największych hokeistów w historii, grał zawodowo w hokeja 34 lata (w tym 26 w NHL), kończąc karierę w wieku 52 lat i 10 dni. Może i byli lepsi od Arka Witczaka ze Zgierza, ale ten dorównał im wytrwałością i miłością do hokeja. Sto lat, Arku! Na lodzie, oczywiście.

Łódzki akcent

Warto przy okazji wspomnieć coś więcej o łódzkim hokeju. Drużyna seniorów, rok temu walcząca w I-ligowym play offie, tym razem wypadła słabo, ale szerokim frontem idzie młodzież: miejsca w finałowych turniejach mistrzostw Polski zapewniły sobie zespoły w czterech kategoriach: junior młodszy, młodzik, żak starszy i minihokej. Zespół żaków starszych w poprzednim sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski (tylko za MOSM Tychy), a „mikrusy” to dwukrotny triumfator turnieju „Czerkawski Cup” i bieżący rocznik walczyć będzie o kolejny tytuł. ŁKH szkoli młodzież „na eksport”. Wychowankiem klubu jest bramkarz Maciej Miarka, mistrz Polski z GKS Katowice, który podczas turnieju w Kownie przed kilkoma tygodniami zadebiutował w reprezentacji Polski seniorów jako pierwszy łodzianin od 25 lat (po Piotrze Zdunku). Miarka jest bramkarzem, bo… jego sąsiadem w bloku na łódzkich Kozinach był Walery Kosyl, też bramkarz ŁKS i reprezentacji w latach 1965-76. Łodzianki Natalia Kamińska i 16-letnia dopiero Magda Łąpieś, grające obecnie w Stoczniowcu, to też hokejowe reprezentantki Polski.


Na zdjęciu: Arkadiusz Witczak wcale nie zamierza ustępować młodzieży i ciągle wspiera łódzki zespół.

Fot. archiwum klubowe