Przyjadą naładowani

– Łatwo nie jest. W ostatnich dniach przeżywamy huśtawkę nastrojów. To wręcz istny rollercoaster – przyznaje Tomasz Podgórski. Kapitan Ruchu nawiązuje nie tylko do dwóch ostatnich występów wygranego wysoko u siebie (4:0) ze Skrą Częstochowa i klęski w Łęcznej z Górnikiem (1:5), ale i do dwóch pierwszych, przegranych na inaugurację meczów z Siarką w Tarnobrzegu i w Chorzowie z Radomiakiem.

– Ten nieszczęśliwy mecz w Łęcznej mocno nam dopiekł, bo przecież do 70 minuty graliśmy jak równy z równym, a nawet rzekłbym – byliśmy lepszym zespołem. Mogliśmy wygrać to spotkanie, tymczasem w ostatnich 20 minutach wszystko się posypało. Ciężko jakoś racjonalnie to wytłumaczyć. Mieliśmy w tygodniu analizę tego spotkania, rozmawialiśmy też długo między sobą. Do przerwy przegrywaliśmy, ale potem szybko odrobiliśmy straty i nawet po czerwonej kartce Kulejewskiego, czy po stracie drugiej bramki mogliśmy pokusić się o coś więcej. Tymczasem spotkał nas zimny prysznic. Zaczęliśmy hurtowo tracić bramki. Zabrakło nam zdrowego rozsądku, zimnej krwi, bo chcieliśmy szybko odrobić straty. Zaczęliśmy napierać, nie myśląc o dobrej organizacji, zabezpieczeniu tyłów.

Brak doświadczenia

Tomasz Podgórski podkreśla, że podobnie było we wspomnianych spotkaniach z Siarką i Radomiakiem, ale nie usprawiedliwiając młodszych kolegów z porażek uważa, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest brak doświadczenia. – Brakuje pragmatyzmu, wyrachowania, jest za to dużo młodzieńczej fantazji – tłumaczy. – Mamy nowy zespół, budowany krótko przed sezonem. Potrzeba jeszcze czasu, by to wszystko zaskoczyło, bo obrany kierunek pracy, stylu gry jest dobry. Oczywiście porażki są wkalkulowane w sport, w piłkę, ale sztuką jest wyciąganie z nich wniosków. Mam nadzieje, że to nam się po Łęcznej udało. Mogę zapewnić, że mamy świadomy zespół, jest w kadrze wielu wychowanków Ruchu, wszyscy więc wiemy, w jakim klubie gramy, dla jakiej marki walczymy. I bardzo chcemy wygrywać, tylko chcieć, nie zawsze oznacza móc.

Okazja do rehabilitacji

Okazja do podniesienia nadarzy się szybko, bo Ruch już jutro zmierzy się na własnym boisku z GKS-em Bełchatów. Łatwo o drugie zwycięstwo w sezonie jednak nie będzie, bo „Brunatni” jeszcze w tym sezonie nie przegrali, w czterech meczach stracili tylko jedną bramkę – Ruch aż osiem – a gdyby nie dwa ujemne punkty na starcie, to byliby w drugoligowej czołówce.

– Zapowiada się ciekawy mecz i oby wreszcie skończył się ten rollercoaster, bo po Skrze wydawało się, że jest lekki progres w naszej grze – wzdycha kapitan „Niebieskich”. – Będzie ciężko, bo jak nakreślił nam przeciwników trener Dariusz Fornalak – to bardzo dobry zespół, który nieźle wystartował. Ma ustabilizowany skład zwłaszcza w linii obrony i pomocy, bo z poprzedniego sezonu odszedł do Tychów tylko Piotr Giel. Na pewno przyjadą do nas naładowani, na to musimy być przygotowani.