Puchacz: Mamy wielu liderów

Po pierwszych 10 minutach meczu z Niemcami nie zanosiło się na to, że rywal tak bardzo was zdominuje.
Tymoteusz PUCHACZ: – Rzeczywiście, początek był dobry. Staraliśmy się odbierać piłkę i wychodzić z kontrami. Może nie kończyło się to zagrożeniem pod bramką rywala, ale dawało optymizm na dalszą część spotkania. Później jednak Niemcy „zabrali sprzęt” i musieliśmy za piłką pobiegać. Nie tak to sobie zakładaliśmy. Za bardzo cofnęliśmy się i brakowało z naszej strony agresji. Doskoku do rywala, zarówno w środku, jak i w bocznych sektorach boiska. Po odbiorze nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Oddawaliśmy ją rywalowi za darmo. Kiedy długo się za futbolówką biega, a później nie potrafi się przy niej utrzymać, to ciężko jest zbudować coś konstruktywnego.

W czym tkwiła siła reprezentacji Niemiec?
Tymoteusz PUCHACZ: – Rywal był bardzo dobrze zorganizowany w środku pola. Zawodnicy z numerami 6, 7 i 10 (Dzenis Burnic, Niklas Dorsch i Salih Oezcan – dop. red.) to naprawdę świetni piłkarze. Potrafili utrzymywać się przy piłce i stwarzać przewagę. Dlatego musieliśmy aż tyle biegać. Niemniej uważam, że siła Niemców tkwiła też w naszej słabości. Mieliśmy w tym meczu za dużo problemów.

Trener Jacek Magiera powiedział, że to była dobra lekcja i mecz, z którego trzeba wyciągnąć wnioski.
Tymoteusz PUCHACZ: – Zgadza się. Dobrze, że takie spotkanie rozegraliśmy teraz, a nie podczas mistrzostw świata. Zaprezentowaliśmy się w tym meczu nie tak, jak sobie wyobrażaliśmy i wnioski na pewno wyciągniemy. Zabrakło nam determinacji w podejściu do rywala.

Mecz z Niemcami zakończył pewien etap przygotowań do mundialu. W ciągu pół roku rozegraliście osiem spotkań. Jak ocenia pan ten czas, który już za Wami?
Tymoteusz PUCHACZ: – Na pewno była to długa droga, którą razem przebyliśmy. Może w meczu z Niemcami nie było tego widać, ale kilka dni temu, przeciwko Japonii, pokazaliśmy kawał dobrego futbolu. Sami doskonale wiemy, że nasza grupa scaliła się. Powstała drużyna, która jest gotowa do walki o dobry wynik w mistrzostwach świata.

Pan jest jednym z zawodników, który jest w zespole od początku i w czołówce pod względem rozegranych minut. Może być pan jednym z liderów tej drużyny na mistrzostwach świata?
Tymoteusz PUCHACZ: – W naszym zespole jest wielu liderów, co pokazały wcześniejsze spotkania. Przecież właśnie z Japonią niektórzy zawodnicy weszli na boisko z ławki, dali jakość i strzelili piękne gole. Podobnie bywało we wcześniejszych spotkaniach. Mamy na tyle silną grupę, że każdy może czuć się liderem i mam nadzieję, że pokażemy to podczas turnieju.

Pracowaliście w systemie krótkich zgrupowań, podczas których rozgrywaliście po dwa mecze. Teraz pozostaje nieco ponad 50 dni do mundialu i rozpoczyna się walka o miejsce w kadrze. Są tacy zawodnicy, którzy mogą być pewni miejsce w zespole?
Tymoteusz PUCHACZ: – Ten czas, kiedy nie jesteśmy na reprezentacji, jest dużo ważniejszy od zgrupowań. W klubach spędzamy go przecież o wiele więcej. Trenujemy, rozgrywamy mecze. Trener Jacek Magiera otrzymuje gotowy produkt. Taki, na jaki my zapracujemy w klubie. Nikt nie jest pewien miejsca w drużynie na mistrzostwa świata. Logiczne jest, że powołania się powtarzają i jest grupa zawodników, którzy dostawali je częściej. Tak musi być, aby coś zbudować. Musi być powtarzalność. Wiemy doskonale, że musimy się skupić na tych dniach, które pozostały do turnieju. Musimy codziennie ciężko trenować, aby nasz poziom w maju i w czerwcu był możliwie na jak najwyższym poziomie.

Czego zatem życzyć reprezentantom Polski U-20 na te najbliższe tygodnie przed mistrzostwami świata?
Tymoteusz PUCHACZ: – Zdrowia, wytrwałości i jak najwięcej gry w klubach.

 

Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz (z lewej) zapewnia, że nikt nie może być pewien powołania na mistrzostwa świata do lat 20.