Puchar Azji. Na przekór światu

Piłkarsko bardzo poukładani. Stylem gry, zachowując wszelkie proporcje, przypominający momentami reprezentację Hiszpanii i Barcelonę. Dobrze wyszkoleni technicznie, niesamowicie wybiegani i zabójczo skuteczni. Właśnie taka reprezentacja Kataru sprawiła jedną z największych sensacji w historii rozgrywek o Puchar Azji. W ubiegły piątek drużyna prowadzona przez Felixa Sancheza Basa, który trenerskie szlify zdobywał w… Barcelonie, triumfowała w rozgrywkach o mistrzostwo największego z kontynentów. W pięknym stylu. W siedmiu meczach strzeliła 19 goli. Straciła tylko jedną bramkę, a w finale pokonała Japonię, od lat uchodzącą za najlepszą azjatycką drużynę narodową.

Praca u podstaw

Jak to się stało, że Katarczycy, którzy nigdy wcześniej nie stali nawet na podium rywalizacji o Puchar Azji, osiągnęli tak gigantyczny sukces? Jak to możliwe, że 93. drużyna w rankingu FIFA i dopiero 13. zespół w klasyfikacji kontynentalnej okazał się najlepszy? Odpowiedź na te pytania jest dość złożona, ale najważniejszej zmiennej należy doszukiwać się w pracy u podstaw. Katarczycy, wiele lat temu, postawili na szkolenie, który dotyczy nie tylko piłki nożnej. Ale właśnie w tej dyscyplinie sportu należało zrobić więcej, aniżeli w innych. Czyli lekkiej atletyce, pływaniu albo piłce ręcznej. Przykład? Pierwszy z brzegu. W 2015 roku Katar organizował mistrzostwa świata w handballu właśnie. Dotarł do finału, po wyeliminowaniu w półfinale – przy pomocy sędziów – reprezentacji Polski. W drużynie gospodarzy rdzenni Katarczycy odgrywali jednak marginalną rolę. Aby osiągnąć sukces, wystarczyło uruchomić machinę naturalizacji za pieniądze, których Katarczykom przecież nie brakuje…

W futbolu tak się nie da. Przepisy FIFA są bardziej restrykcyjne. Naturalizacja jest, ale nie może osiągnąć takich rozmiarów, jak w innych dyscyplinach sportu. Dlatego Katarczycy postanowili pracować i kilkanaście lat temu powołali do życia Akademię Aspire, szkolącą młodzież w kilku dyscyplinach sportu. W Dausze, stolicy kraju, wybudowano najnowocześniejsze obiekty treningowe i wdrożono programy ułożone przez najwybitniejszych trenerów z zagranicy. Zatrudniono sztab ludzi, a wszystko kosztowało ogromne pieniądze. Ile? Tego dokładnie nie wiadomo. Wydatki należy liczyć nie w setkach, ale w dziesiątkach milionów dolarów.

W obawie przed szykanami

Opłacało się. Jednym z wychowanków Aspire Academy jest bowiem Almoez Ali, król strzelców Pucharu Azji. Piłkarz ten na świat przyszedł w Chartumie, stolicy Sudanu, a jako dziecko znalazł się w Katarze. Przed finałem z Japonią w stosunku do niego, a także do urodzonego w Iraku Bassama Al-Rawiego, pojawiły się wątpliwości. Czy aby na pewno zawodnicy ci powinni grać w reprezentacji Kataru? Protest złożyli gospodarze turnieju, czyli reprezentacja Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Rychło wczas. Ali gra w reprezentacji Kataru od trzech, a Al-Rawi od dwóch lat. Całkiem przypadkiem Katarczycy w półfinale turnieju pokonali… ZEA aż 4:0.

Oba kraje pozostają w napiętych stosunkach, co zresztą było widać podczas wspomnianego półfinału. Katarski hymn został wygwizdany, a w kierunku piłkarzy „Bordowych” leciały różne przedmioty. Katar od prawie dwóch lat jest skonfliktowany z niemal całym arabskim światem, któremu przewodzi Arabia Saudyjska. Potężny kraj regionu oskarża maleńkiego sąsiada m.in. o wspieranie terroryzmu i wzmożoną współpracę z Iranem, sól w oku największego sojusznika Arabii Saudyjskiej, czyli Stanów Zjednoczonych. Na Katar nałożono już szereg sankcji. Zażądano też zamknięcia słynnej telewizji Al-Dżazira, a polityka znów odcisnęła swoje piętno na sportowej rywalizacji. Do ZEA pojechała zaledwie garstka katarskich kibiców. Dlaczego, skoro Katar jest bogatym krajem i ludzi stać byłoby na taką podróż? Ze strachu. W obawie przed szykanami i aresztowaniami. Dlatego Katarczycy historyczny triumf zespołu w Pucharze Azji świętowali przede wszystkim na ulicach Dauhy. A następnego dnia hucznie powitali swoich bohaterów.

 

Na zdjęciu: W Katarze ciężki czas, ale piłkarska reprezentacja spisała się na Pucharze Azji znakomicie.