Rafał Górak: Za nami czas rozliczeń

Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem GKS-u Katowice

Od przegranego półfinału barażu o I ligę ze Stalą Rzeszów minął tydzień. Trudny to był czas?
Rafał GÓRAK: –
Po każdej bitwie kurz w pewnym momencie trochę opada. Podejrzewam, że tak jest w innych klubach, które miały swoją szansę w barażu, tak jest też u nas. Nie daliśmy rady. Regulamin był taki, że trzecie miejsce po sezonie zasadniczym wiązało się z atutem gry u siebie, ale nie wiązało z pewnością, że jeden czy drugi mecz wygramy. Za nami emocjonujący sezon, w wielu momentach na pewno dobry, ale niezakończony awansem, To dla nas bolesne, choć z każdym dniem mniej. Niejedno żeśmy w życiu sportowym przeżyli. Wiemy, że tak to niekiedy bywa. Nie rozpamiętuję tego w kategoriach tylko i wyłącznie porażki. Wiele rzeczy zostało zbudowanych, są teraz ogromnym fundamentem na nowy sezon.

Jakie to rzeczy?
Rafał GÓRAK:
– Takie, że nie musimy tej kadry wywracać do góry nogami, choć w jakiś sposób będzie zmieniona. Drużyna wygrała 17 razy, 9 razy zremisowała, poniosła 8 porażek. To kapitał dla tych młodych ludzi, dający świadomość siły tej ligi. Wiemy, że jesteśmy w stanie w wielu meczach zwyciężać. Wcześniej nie było to pewne. Po sześciu kolejkach kolorowo to nie wyglądało, byliśmy na 14. miejscu. Ta drużyna jest dziś w całkiem innym miejscu niż była rok temu. Z różnych względów; po spadku, mimo wszystko, zawsze jest trudniej. Nic tak nie boli jak spadek z ligi. Wtedy jest totalny harmider, wszystko się zmienia. Na pierwszym treningu z nazwiska znałem wszystkich, ale z pracy treningowej – tylko Mrozka i Stefanowicza. To jest ta różnica. Takiej sytuacji już nie będzie, gdy spotkam się z zespołem w najbliższy piątek.

Ten sezon to duża zawodowa porażka, czy też – zważywszy na 2-letni kontrakt – sytuacja, którą należało zakładać?
Rafał GÓRAK:
– Gdy przychodziłem do Katowic, wszyscy wiedzieliśmy, jaki jest zamysł naszej pracy. Powiedzieliśmy sobie, że ten sezon nie musi być zakończony awansem, byśmy mogli go uznać za dobry. Pamiętam spotkanie z właścicielami i prezesem w momencie, gdy miałem jeszcze ważną przez 2 lata umowę z Elaną. Powtarzałem, że tej nowej drużynie GKS-u, która tu będzie grała, potrzebny będzie czas, praca, odmłodzenie kadry. Dużo dobrego zrobiliśmy. Naszym celem nr 1 było znalezienie się w barażach. Dziś wiemy, że zabrakło nam bramki – a awansowalibyśmy do pierwszej ligi bezpośrednio. Dlatego to pewna mentalna porażka. Blisko było i tego mi żal. Ale! Wydaje mi się, że jeśli awansujemy za rok, według planu, to drużyna będzie znacznie bardziej przygotowana do rozgrywek I-ligowych niż byłaby dzisiaj.

Czy GieKSa przegrała awans sportowo? Skoro ma się kluczowe mecze z Widzewem, Stalą Stalowa Wola, Resovią, potem baraż ze Stalą Rzeszów, a żadnego z nich nie wygrywa…
Rafał GÓRAK
: – W pytaniu jest zawarta pewnego rodzaju odpowiedź. Z drugiej strony, trzeba też to przekalkulować. Z Widzewem graliśmy dobry mecz. Od Resovii byliśmy dużo lepsi, po prostu nie udało się wcisnąć tej drugiej bramki. W Stalowej Woli przegraliśmy z własnymi sprawami, zaważyły indywidualne błędy. A mecz barażowy… Widzieliśmy, jak baraże wyglądają. O tym, kto je wygrał, zadecydowała loteria. Gdybyśmy podnieśli ten ciężar, w szczególności z Widzewem i Resovią, która miała z nami ogromne problemy, bylibyśmy szczęśliwi. Tak się nie stało, ale wydaje mi się, że wypracowaliśmy swój styl i na tej bazie będziemy dalej pracować.

Czy w porównaniu do rundy jesiennej pański zespół zanotował progres?
Rafał GÓRAK:
– Na pewno jesienią był większy postęp w porównaniu do tego, co chcieliśmy grać. A wiosna, zarówno przed, jak i po pandemii… Wiedziałem, że może być trudniejsza. Z wielu względów. Jesień dlatego była tak dobra, bo drużyna chłonęła wszystko jak leci. Potem chcieliśmy wykonać kolejny krok do przodu. Nie było to łatwe, ale nie mogę też powiedzieć, że progres nie był taki, jakiego bym sobie życzył. Mogło być lepiej, ale wiadomo, że nie jest najgorzej.


W którymś momencie zupełnie przestaliście stwarzać sytuacje z ataku pozycyjnego, na którym opierała się wasza gra. Gole dawały rzadziej kontry, najczęściej stałe fragmenty gry.
Rafał GÓRAK
: – Nie ma złotego środka. Gdy grasz w ataku pozycyjnym i zdobywasz pierwszy bramkę, masz ogromną przewagę, bo przeciwnik musi zaatakować. . Wiele z tych meczów mogło zupełnie inaczej wyglądać, obejmując prowadzenie jestem przekonany, że sporo strzelalibyśmy z kontrataku. No, ale niestety… To nam ciążyło, zbyt często nie potrafiliśmy trafić do siatki jako pierwsi. Resovia, Stalowa Wola, Stal Rzeszów – czynili to rywale. Przekleństwem stały się stałe fragmenty w defensywie, indywidualne błędy. To nas zgubiło. Gdyby nie one …ale to już historia.

Ale problem małej efektywności w ataku pozycyjnym to coś, z czym będziecie się nadal musieli mierzyć.
Rafał GÓRAK:
– Tak jest. Trzeba zdawać sobie sprawę, że mało kto będzie chciał zaatakować nas jako pierwszy, Mądrość, wiedza taktyczna, umiejętność prowadzenia meczu musi nam dać takie środki, byśmy byli w stanie proponować na boisku coś innego. Co to będzie? Nie będę jeszcze zdradzał, to byłoby szalone.

Nie brakło GieKSie genu futbolu bardziej bezpośredniego, surowego, prymitywnego? Wszystko wyglądało miło do 30. metra, a potem nie było soli.
Rafał GÓRAK:
– Piłka ma to do siebie, że teraz można się pochylać nad różnymi kwestiami, a niekiedy najprostsza rzecz na świecie okazuje się najtrudniejsza. Ktoś powie: „Mogli kilka razy się cofnąć!”. Dziś odpowiem „tak, racja”.

Czym podpadł Dawid Rogalski, że z niekwestionowanego jesienią napastnika nr 1, najlepszego strzelca zespołu, stał się zmiennikiem ściągniętego zimą Piotra Kurbiela?
Rafał GÓRAK:
– W kadrze jest rywalizacja. Na kogoś się stawia, wynik to weryfikuje. Ktoś może teraz wyliczyć, że z Dawidem drużyna punktowała tak, a z Piotrkiem inaczej. My tego nie postrzegamy w ten sposób. Liczy się forma, dyspozycja dnia, szereg innych danych, które zbieramy w ramach wiedzy o zawodnikach. Staraliśmy się zrobić jak najwięcej, by wykorzystać potencjał każdego. Moim zdaniem Dawid był w drugiej rundzie w słabszej formie.

Pytanie też o skutki i przyczyny. Może jesienią z Rogalskim było tak dobrze, bo wiodło się też reszcie zespołu, a wiosną nie dałby więcej niż Kurbiel.
Rafał GÓRAK
: – Dlatego może nie warto tak dogłębnie zastanawiać się nad tym wszystkim.

Ale kibice tym żyją, może to pierwszy i ostatni moment, by trochę się z tym minionym sezonem rozliczyć.
Rafał GÓRAK:
– W klubie mamy już czas rozliczeń za sobą. Jesteśmy po wielu rozmowach, naradach, wnioskach. Naszą siłą jest to, że nie zaczynamy wszystkiego od nowa, a to było ostatnio w GieKSie modne. Nie uznaję się za człowieka nieomylnego, nieznoszącego krytyki. Wysłuchałem świetnie przygotowanego do narady dyrektora Góralczyka, prezesa Szczerbowskiego, menedżera Dawida Dubasa. Dyskutowaliśmy też w gronie sztabu, każdy zrobił indywidualny rachunek sumienia. Zrobiliśmy bardzo wiele, by to rozliczyć, wyciągnąć wnioski na nowy sezon. Mocno pracujemy nad tym, by kadra, która w piątek zacznie pracę, była konkretna i mocna.

Kontynuując tematy personalne – długo miał pan cierpliwość do Grzegorza Janiszewskiego, który sprokurował trzy rzuty karne i spektakularnie zawalił gola w Stalowej Woli.
Rafał GÓRAK:
– Stalowa Wola? Jak najbardziej. We Wronkach Grześka skrzywdził sędzia. Co powiedzieć…

Co działo się z Dejmkiem, który zasiadał przecież na ławce rezerwowych?
Rafał GÓRAK
: – Nie wszystko kibice wiedzą i rozumieją. Dejmek już miał wracać, a potem przewrócił się na treningu i był niedysponowany przez kolejny okres. Na ławce siedział na zasadzie straszaka. Mogę powiedzieć, że do mojej dyspozycji Radek był gotowy na mecz w Siedlcach (32. kolejka – dop red.). Tam wygraliśmy. Trudno było mi podjąć decyzję, by zmienić ludzi i dać do składu Dejmka.

Choć latem wiele kwestii rozstrzygane było na wariackich papierach, to paradoksalnie dużo mniej udane było zimowe okienko. Poza Kurbielem, inni pozyskani wtedy zawodnicy grali tyle, co nic. Kamil Bętkowski – trzy „ogony”, Maciej Dampc nie wskoczył na stałe do obrony nawet mimo jej problemów, Łukasz Konefał nie bronił nawet gdy Bartosz Mrozek pauzował za kartki. Nie zabrakło lepszego zimowego okienka?
Rafał GÓRAK
: – W planie 2-letnim, który założyliśmy, ustaliliśmy pewnego rodzaju priorytety dla klubu. Czyli – ekonomia finansowa, taka pisana przez wielkie „E” i wielkie „F”. Zimą wszystko było związane z finansami. W skrócie: ktoś musiał stąd wyjść, by ktoś mógł tu wejść. Gdy wynikła kwestia problemów zdrowotnych Dejmka, postawiliśmy na Maćka Dampca. Rynek był załadowany zawodnikami, którzy mogli tu przyjść na zasadzie transferu. My nie popadniemy jednak w spiralę zaciągania zobowiązań. Głowy mają być chłodne i na karku. Nie popełniliśmy błędu, gdy w sierpniu jechaliśmy do Łęcznej w kilkanaście osób, w części bardzo młodych. Było wtedy 10 kontuzji. Wyszliśmy z tego i potem bardzo dobrze graliśmy, dlatego zimą postanowiliśmy znów dać tym ludziom szansę. Wielu ją wykorzystało i plan 2-letni realizują dalej z nami, dziś są mocniejsi. Nie mam do nikogo pretensji o zimowe okienko. Nie można co pół roku wywracać wszystkiego do góry nogami.

Proces odbudowy Bętkowskiego, któremu zimą podaliście rękę, wykupując z Tarnowskich Gór, nie poszedł tak, jak należy?
Rafał GÓRAK
: – Kamil był blisko i zarazem daleko składu. Tak bym to podsumował. Wydaje mi się, ze dla Kamila mimo wszystko był to dobry okres. Jeszcze wiele przed nim.

Bartosz Mrozek – katowiczanin, ale wypożyczony z Lecha Poznań – wiosną popełnił kilka bolesnych błędów. Nie żal, że skoro GKS ma w bramce młodzieżowca, to przynajmniej nie uczy się na błędach swojego zawodnika, zamiast wypożyczonego?
Rafał GÓRAK
: – Może kiedyś będziemy się uczyć na błędach swojego – jeśli go sobie wychowamy i da nam pewność, że jest dzisiaj gotowy do bronienia na poziomie drugiej ligi. Szymek Frankowski to młody, utalentowany chłopak, wszystko przed nim. W trzech meczach bronił, treningowo mocno w tym sezonie zyskał, bardzo dobrze się rozwija. Uznawaliśmy jednak, że Bartek jest po prostu lepszym bramkarzem. Takie są realia. Pozycja bramkarza jest bardzo niewdzięczna. Jedno wyjście z bramki, przegranie pojedynku powietrznego z Robakiem spowodowało, że poszła lawina hejtu. A gdy ktoś nie wykorzystuje idealnej sytuacji, zamiast w bramkę wali Panu Bogu w okno, to zazwyczaj pamięta się o tym krótko… Trudno, taka jego rola. To młody chłopak, z 2000 rocznika. Dobrze się wpasował w nasz sposób gry, Jestem z niej zadowolony. Bartek dostał po dupie. Nie było to dla niego łatwe i przyjemne, ale musi to wziąć na klatę.

Frankowski, Grychtolik, Szwedzik… Nawet w ledwie drugiej lidze nie za wiele tej młodzieży z Akademii GieKSy było dane pograć.
Rafał GÓRAK
: – Po raz 150. można powtórzyć tę samą frazę. Gra w juniorach, w polskim systemie szkolenia dzieci i młodzieży, a gra w seniorach – to dwie różne dyscypliny sportu. Niestety. My w GKS-ie Katowice tracimy wielu utalentowanych chłopaków w wieku 12-13 lat. Ogromna ich liczba wyjeżdża, będąc werbowana przez najlepsze akademie w Polsce. .Infrastruktura, system szkolenia, werbunek, skauting – to bardzo poważne sprawy. Ja z chęcią co roku wprowadzałbym do zespołu i 10 wychowanków.

Patryk Grychtolik nieraz zakładał już kapitańską opaskę, jest w radzie drużyny. Idzie za tym w parze rozwój piłkarski, skoro nadal ma status rezerwowego? Wielu kibiców życzyło sobie, że po spadku – jako GieKSiarz – odegra większą rolę…
Rafał GÓRAK
: – Mamy wobec Patryka jeszcze wiele planów. Jest na niego pomysł na kolejną rundę. Przez najbliższe pól roku walczymy: ja o niego, a on sam o siebie: by stał się kimś ważniejszym. Wiązać się to może ze zmianą pozycji.

Ze środka pola na prawą obronę.
Rafał GÓRAK
: – Tak jest.

Co do prawej obrony – jak mocno życie skomplikował wam fakt, że Górnik postanowił aktywować zawartą rok temu klauzulę i wykupić do siebie z powrotem Kacpra Michalskiego?
Rafał GÓRAK:
– Sytuacja jest dynamiczna i się zmienia. Górnik zdecydował się wziąć Kacpra do siebie. Wiadomo, jak ważnym był dla nas zawodnikiem, ale nie popadam w ruinę myślową, że jest nie do zastąpienia. Bo jest. To kolejny zawodnik, który według mojego punktu widzenia potrzebuje czasu i ogromnej pracy.

Czy nadal w bramce i na prawej obronie grać będą młodzieżowcy?
Rafał GÓRAK:
– Nie wiem, bo nie wiem, jak potoczy się sytuacja z obsadą prawej obrony czy naszej bramki. Pracujemy nad tym.

Czasu zbyt wiele nie ma.
Rafał GÓRAK
: – Już go zabrakło! Ale żyć trzeba. Działamy. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego obronną ręką i będziemy gotowi.

Na ile brak awansu skomplikował plany transferowe? Działaliście dwufazowo, pod kątem gry w pierwszej i drugiej lidze?
Rafał GÓRAK
: – Tak było, ale nie było też zbyt dużych rozbieżności dla scenariuszy z pierwszą i drugą ligą. Nie boję się mówić, że dla zawodników to szansa pracy u nas i zyskiwania. Do niektórych powoli to dociera, choć nie do wszystkich. Jest różnie.

Jak mocno liczy pan na tych, którym skończyły się kontrakty, czyli Dejmka, Woźniaka , Jakuba Habustę , Marcina Urynowicza?
Rafał GÓRAK:
– Mam indywidualne spojrzenie na każdego z nich. Są w trakcie procesu negocjacyjnego, dyskusji o przedłużeniu kontraktu i warunkach, na jakich ma to się odbyć. Czekam na rozwój wypadków i zwrotną informację, czy strony doszły do porozumienia.

Zabolał spadek Elany? Trochę serca pan włożył w to, by w Toruniu była druga liga.
Rafał GÓRAK
: – Przykro mi było. Ta historia tylko pokazuje, jak ciężko cokolwiek zbudować, a jak łatwo coś stracić. Rok temu drużynie zabrakło jednej bramki do pierwszej ligi. Teraz miała takie same możliwości, by dalej dobrze grac, a zleciała. Tyle że w końcowej fazie to już nie była ta Elana, jaką ja znałem.

Panu pozostaje przełamać fatum GieKSy.
Rafał GÓRAK
: – Wszyscy, którzy mają ten klub głębiej w sercu, zostają. To ten sam projekt, tych samych ludzi. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba iść po swoje. Daliśmy na to sobie dwa lata. Jesteśmy na etapie, który zakończył połowę wyścigu, Teraz druga połowa. Ważne, że nie jesteśmy słabsi, a tylko silniejsi niż w momencie startu. Zrobimy wszystko, by zagrać o najwyższy cel i wierzę, że na boisku będzie to widoczne.


Czytaj jeszcze: Ruchy kadrowe w GKS-ie Katowice







Na zdjęciu: Do awansu GieKSie brakło jednej bramki w meczu z Resovią. Rafał Górak wierzy, że katowiczanom będzie dane wysoko unieść głowy za rok…
Fot. Adam Starszynski/Pressfocus