Raków Częstochowa. Kurs na Portugalię?

Vladan Kovaczević znalazł się w kręgu zainteresowań portugalskiej Benfiki.


Zdaniem portugalskiego „Recordu” bośniacki bramkarz jest celem numer jeden „Orłów”. Klub z Lizbony miał rozpocząć już negocjacje z Rakowem w sprawie transferu. Kovaczević miałby zostać następcą Odysseasa Vlachodimosa. 28-letni Grek miałby zostać sprzedany i ustąpić miejsca Bośniakowi. Szanse na realizację tego ruchu w najbliższych tygodniach są jednak mało prawdopodobne.

Wyborny sezon

Kovaczević jest jednym z filarów Rakowa. Częstochowianie ściągnęli go za kilkaset tysięcy euro, które szybko się zwróciły. Podopieczni Marka Papszuna z Bośniakiem w bramce zdobyli Puchar i Superpuchar Polski, wicemistrzostwo kraju, jak również awansowali do ostatniej rundy eliminacji do Ligi Konferencji. W 34 meczach aż 16 razy zachował czyste konto. Warto podkreślić, że w barwach Rakowa rozegrał siedem spotkań w eliminacjach do europejskich pucharów i aż sześć razy nie dał się pokonać.

Kovaczević miał spore zasługi przy sukcesach klubu. Był pewny w bramce, a ponadto fenomenalnie bronił rzuty karne. Nie było więc zaskoczenia, że na koniec poprzedniego sezonu został uznany za najlepszego bramkarza ligi. Wówczas już pojawiło się zainteresowanie jego usługami. Wykazywali je choćby Glasgow Rangers, finalista poprzedniej edycji Ligi Europy. Do transakcji jednak nie doszło.

Kontrakt i oczekiwania

Bośniak na początku lipca przedłużył umowę z Rakowem. Nowy kontrakt ma obowiązywać do czerwca 2026 roku. To jeden z powodów, przez który Benfica będzie musiała się bardzo mocno wysilić, by wykupić bramkarza. Gdyby ten ruch przeprowadzono wcześniej, to pewnie udałoby się to bez większych problemów, a zarazem za odpowiednio niską kwotę. Poprzednia umowa z Kovaczeviciem obowiązywała do czerwca przyszłego roku.

Teraz jednak nie będzie to takie proste. Raków ma spore wymagania finansowe i nie zamierza puszczać swojego bramkarza za bezcen. W grę wchodzą kwoty podobne do tych, za jakie Monaco wykupiło swego czasu Radosława Majeckiego (siedem milionów euro). Dodatkowo częstochowianie będą robić absolutnie wszystko, by nie dopuścić do transferu przed zakończeniem eliminacji do Ligi Konferencji.

Nie zmarnować szansy

Celem częstochowian jest gra w pucharach, jak najdłużej jest to możliwe. Biorąc pod uwagę losowanie trzeciej rundy, to awans do eliminacyjnych play-offów jest jak najbardziej w zasięgu ich możliwości. Tak więc sprzedaż Kovaczevicia byłaby w tym momencie strzałem w głowę. Jakkolwiek by chwalić Kacpra Trelowskiego i Xaviera Dziekońskiego, tak obaj nie są w tym momencie na poziomie Bośniaka.

Dodatkowo próby zakontraktowania nowego bramkarza wiązałyby się z ryzykiem – nowa „jedynka” musiałaby zgrać się z resztą zespołu, na co potrzeba czasu. A tego za wiele nie będzie. Najbliższe tygodnie będą niezwykle wymagające dla zespołu z Częstochowy. Raków będzie grał co trzy dni, więc szanse na wprowadzenie kogoś nowego będą nikłe. Tak więc tylko oferta „nie do odrzucenia” skłoniłaby klub, by sprzedać Kovaczevicia do Benficy i szukać w jego miejsce kogoś nowego.


Poleciał nawet kucharz

Już we wczorajsze południe Raków wyleciał czarterem z Pyrzowic do Kazachstanu, gdzie jutro zmierzy się z Astaną w rewanżowym meczu II rundy eliminacji Ligi Konferencji. Częstochowianie m.in. wyciągnęli wnioski z perypetii rywali, którzy przed tygodniem podróżowali do Polski z dużymi problemami, co nie pozostało bez wpływu na ich boiskową postawę i klęskę poniesioną przy Limanowskiego (0:5). Do Nur-Sułtanu nie udali się Bogdan Racovitan, Ivi Lopez i Deian Sorescu. Dwóch pierwszych zmaga się z urazami, trzeci pauzuje za czerwoną kartkę, jaką ujrzał przed tygodniem. By uniknąć nieprzewidzianych sytuacji, wicemistrzowie Polski zabrali na pokład nawet kucharza oraz… wodę.


Na zdjęciu: Zainteresowanie usługami Vladana Kovaczevicia nie maleje.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus