Decydowały karne. Legia zdobywcą Superpucharu Polski!

Spotkanie Raków Częstochowa – Legia Warszawa wzbudzało wielkie emocje. Mistrzowie Polski na swoim boisku po rzutach karnych przegrał z Legią


Rywalizacja mistrza Polski ze zdobywcą krajowego pucharu zapowiadała się ciekawie, szczególnie że obaj trenerzy zdecydowali się pójść na całość i w zasadzie wystawić swoje najmocniejsze zestawienia. W Rakowie na murawie zameldowali się praktycznie w najmocniejszym składzie. W pierwszej jedenastce pojawił się choćby John Yeboah. Kosta Runjaić w wyjściowym składzie uwzględnił z kolei Patryka Kuna, który ledwie kilka tygodni temu zdobył z Rakowem mistrzostwo Polski

Spotkanie nie miało niezwykle szybkiego tempa. Legia w pierwszych minutach częściej meldowała się w defensywie. Raków prowadził grę, a mógł też przewodzić w wyniku. Dośrodkowanie z rzutu rożnego spadło na głowę Bogdana Racovitana. Młody stoper z Rumunii trafił jednak tylko w poprzeczkę bramki Kacpra Tobiasza. Chwilę wcześniej zablokowany został strzał Fabiana Piaseckiego.

Legia jednak potrafiła także stworzyć sobie dogodną okazję do gola. Blisko jego strzelenia był Tomas Pekhart, który minimalnie minął się z piłką. Gdyby w nią trafił, to prawdopodobnie Vladan Kovacević wyciągałby piłkę z siatki. Wraz z upływem czasu obu drużynom brakowało jednak płynności rozegrania. Patrząc na zachowanie Rakowa w defensywie i próby kreacji w tej formacji można było łapać się za głowę. Raków zachowywał się tak, jakby sam chciał otworzyć Legii drogę do bramki. Ostatecznie jednak w pierwszej odsłonie bramki nie padły.


Czytaj więcej o ekstraklasie


Druga połowa w dużej mierze należała do częstochowian, którzy co rusz atakowali bramkę Tobiasza. Sęk w tym, że to Legia miała zdecydowanie lepszą sytuację do strzelenia gola. Dośrodkowanie na długi słupek chciał skończyć ponownie Pekhart. Na jego nieszczęście piłka uderzyła w poprzeczkę, a następnie w Kovacevicia. Raków mógł odetchnąć z ulgą, choć był to kolejny tego wieczora sygnał ostrzegawczy dla mistrza Polski.

Częstochowianie mimo usilnych prób nie byli w stanie pokonać Tobiasza. Podobnie Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na Kovacevivia. Rywalizacja przy Limanowskiego nie była może lodowata, na pewno jednak od pewnego momentu brakowało jej odpowiedniego żaru. Jedynym momentem, gdy ciśnienie lekko się podniosło było starcie w polu karnym Łukasza Zwolińskiego z jednym ze stoperów gości. Gospodarze domagali się rzutu karnego, jednak prowadzący spotkanie Szymon Marciniak przewinienia się nie dopatrzył.

Doliczony czas gry za to wynagrodził kibicom gorszą drugą odsłonę. Częstochowianie mieli wyborną sytuację do zdobycia gola. Fantastyczną akcją popisał się Ben Lederman. Pomocnik minął kilku graczy Legii i dograł do Marcina Cebuli. Ten jednak trafił w poprzeczkę. Chwilę później Maxim Dominguez w polu karnym został zablokowany. Ostatecznie wynik się nie zmienił, więc doszło do serii rzutów karnych. W nich lepsza okazała się Legia, która po 15 latach zdobyła Superpuchar Polski.


Raków Częstochowa – Legia Warszawa 0:0, karne: 5:6

RAKÓW: Kovacević – Racovitan, Arsenić, Rundić – Tudor, Papanikolaou, Berggren (81. Lederman), Sorescu (76. Jean Carlos) – Yeboah (60. Dominguez), Piasecki (60. Zwoliński), Koczerhin (60. Cebula). Trener Dawid SZWARGA

LEGIA: Tobiasz – Ribeiro, Augustyniak, Jędrzejczyk (63. Nawrocki) – Kun (90. Baku), Slisz, Elitim (83. Rosołek), Wszołek – Muci (63. Gual), Pekhart (63. Kramer) , Josue. Trener Kosta RUNJAIĆ

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 5500. Żółte kartki: Zwoliński (84. faul), Papanikolaou (90+7. faul) – Slisz (68. faul), Gual (72. faul), Baku (90+2. faul), Augustyniak (90+8. faul).


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.