Bez rozgrzewki. Tak bardzo sobą zmęczeni…

W życiu tak bywa, że racja istnienia jakiejś grupy ludzi, związanych (niegdyś) wspólnymi zainteresowaniami, celami, a i korzyściami finansowymi, dobiega końca.


Ludzie ci osiągają taki etap, że są sobą bardzo zmęczeni i znudzeni. Ich interesy stają się sprzeczne, zanika wzajemna sympatia, a wręcz narasta niechęć.

Konflikty

Na to wszystko mogą się składać konflikty najgorsze – natury finansowej. A w sumie atmosfera staje się nie do zniesienia; i to dobry moment, by rozstać się zanim dojdzie do… mordobicia. Czy to realnego czy to – znacznie częściej w dzisiejszych czasach – medialnego.

Na polskim podwórku – piłkarskim i reprezentacyjnym – nie trzeba specjalnie daleko sięgać. Dramatyczna, choć w swej istocie żenująca i na swój sposób kompromitująca, była sprawa milionowych premii od premiera Morawieckiego (czyli od nas, bo z budżetu państwa), która to wypłynęła w czasie mistrzostw świata w Katarze.

Skomentował to potem Łukasz Skorupski. Nie omieszkał podkreślić, że sprawa tych premii miała wpływ na atmosferę w kadrze. Jednocześnie zapewnił, że wcześniej była ona świetna.

– Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy – wskazał golkiper.

Wspólne interesy

Na tych mistrzostwach grał jeszcze Grzegorz Krychowiak. Jednak – jak się okazało przed paroma dniami – już jakiś czasu temu postanowił wspólne – medyczne – interesy z lekarzem kadry, Jackiem Jaroszewskim.

Jak napisał Onet, interesów nie będzie, jest natomiast ze strony Krychowiaka zgłoszenie do prokuratury, że został przez lekarza oszukany w ten sposób, że ten miał jakoby przejąć kontrolę nad spółką, choć kasę na to przedsięwzięcie wyłożył piłkarz. Sam Krychowiak nie chce nic więcej mówić, sugeruje co najwyżej zasięganie języka w prokuraturze lub w kancelarii adwokackiej.

Jacek Jaroszewski oczywiście nie zgadza się z zarzutami. Ripostuje w ten sposób: – Ta napaść medialna spotka się ze zdecydowaną reakcją z mojej strony. Po powrocie z wakacji ustosunkuję się do wszystkiego i podejmę stosowne kroki prawne. Przykro mi, że sprawa ujrzała światło dzienne. Jednocześnie nie rozumiem drugiej strony, bo sprawa przyniesie jej poważne konsekwencje. Dlatego długo chciałem ją zakończyć bez nikomu niepotrzebnego szumu medialnego i polubownie, głównie ze względu na dobro Reprezentacji Polski (cyt. za onet.pl).

Bieg z przeszkodami

A w międzyczasie zaczęły się eliminacje mistrzostw Europy. Na dzień dobry tyłki złoili nam Czesi, potem wymęczyliśmy minimalne zwycięstwo nad Albanią, by pierwszy etap rywalizacji zakończyć kompromitującą porażką z Mołdawią. Miało być w tych eliminacjach bezproblemowo, a jest bieg z bardzo wysokimi przeszkodami.

Jakby tego było mało, tu i ówdzie zaczynają się śmiać z Roberta Lewandowskiego, że ten – podobno urażony w swoim ambicjach – zaczyna poprzez prawników walczyć z twórcami memów na swój temat. Złośliwcy wskazują, że „król Polski” zaczyna tracić do siebie dystans, choć może po prostu ma złych doradców.

Miota się

Na taki właśnie – schyłkowy? – klimat trafił trener Fernando Santos. Można interpretować to tak, że albo nie miał dość świeżych informacji o tym, co dzieje się w polskim obozie, albo brał pod uwagę wyłącznie sportowy potencjał zawodników bez uwzględnienia wszystkich okoliczności (na przykład natury psychologicznej), albo był znudzony bezrobociem; bo przecież na chleb niemal na pewno mu nie brakowało. No i pewnie miota się Portugalczyk, i bije się z myślami, a może i psioczy na samego siebie, że wdepnął w to… nie wiadomo co.

Kadra zaprezentuje się ponownie we wrześniu, przy okazji kolejnych meczów eliminacji Euro 2024. Ponieważ nadzieja umiera ostatnia, zapewne do końca będziemy w niej trwać, że jeszcze wszystko na naszą korzyść się ułoży. Ale nie sposób nie podzielić się takimi wątpliwościami: czy będzie w stanie pozbyć się tego balastu, który się za nią ciągnie? Tych kłótni, swarów, a i postępującego zaniku poczucia humoru? Czy te konie będą ciągnąć w jedną stronę, czy w przeciwne?


Czytaj także w kategorii FELIETONY


Może więc nadszedł ten moment, by uznać, że ta grupa chyba już nie pociągnie, że następuje definitywny zmierzch bogów, że należy im podziękować i pogratulować pięknych karier, a jednocześnie odwołać się do tych, którzy są znacznie młodsi, pełni ambicji, mniej… boscy i nieskłóceni ze sobą? Z grubsza rzecz biorąc, trzeba myśleć nie tylko o ME, lecz kolejnych eliminacjach – mistrzostw świata. Tylko tyle i aż tyle.


Na zdjęciu: Racja istnienia pewnych piłkarzy w reprezentacji Polski dobiega końca.

Fot. Zheng Huansong/Xinhua /PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.