Raków Częstochowa. Nie jest tak ciężko

 

Wychowanek Podbeskidzia Bielsko-Biała zaliczył ogromny awans sportowy. Zadomowił się w drużynie Rakowa, a swoją postawą na zgrupowaniach w Uniejowie i Ayja Napa zyskał zaufanie Marka Papszuna. Trener Rakowa postawił na młodzieżowca w meczu z Lechem i Legią.

Niebo i ziemia

Zawodnik do Lechii Gdańsk przeniósł się z Podbeskidzia. Z gdańskiej ekipy był wypożyczany do Stomilu Olsztyn i GKS-u Tychy. Łącznie na pierwszoligowych boiskach rozegrał 26 spotkań. W pierwszej drużynie Lechii nigdy nie zagrał na poziomie ekstraklasy. Obrońca do niedawna był zawodnikiem czwartoligowych rezerw klubu. Dzięki pomocy kolegów z zespołu zadomowił się już w Rakowie:

– Między występami w czwartej lidze a ekstraklasie jest spora różnica, ale aż tak ciężko nie jest. Koledzy dobrze wprowadzili mnie w drużynę i treningi. Wiem co mam robić. Myślę pozytywnie, głowa do góry, walczyć dalej, zdobywać punkty i wszystko dobrze się ułoży.

Można powiedzieć, że zadomowiłem się w Rakowie. W klubie jest naprawdę dobra atmosfera, trenerzy pracowali ze mną bardzo dużo na obozach – indywidualne czy drużynowe analizy, zwracanie uwagi na treningach na aspekty, które muszę poprawić w swojej grze i czego ode mnie wymagają.

Staram się wypełniać ich polecenia jak najlepiej potrafię i sprzedawać swoje umiejętności najpierw na treningach, a później na boisku – mówił Mikołajewski, który zadebiutował w pierwszym wiosennym meczu Rakowa z Lechem, gdzie pomimo słabego wyniku drużyny zagrał dobre zawody.

„Byliśmy dobrze zorganizowani”

Zaowocowało to kolejnym występem w pierwszym składzie przeciwko Legii. – Szkoda, że nie udało nam się wygrać tego spotkania. Mieliśmy sytuację bramkowe, byliśmy także dobrze zorganizowani w defensywie. Co prawda Legia to bardzo dobry zespół, jeden z najlepszych w Polsce ale myślę, że stawiliśmy im czoła i nie wystraszyliśmy się ich, zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić.

Szkoda, że nie udało nam się strzelić tej decydującej bramki, szkoda tego pierwszego straconego gola. Wyszliśmy dobrze zmotywowani na drugą połowę ale dostaliśmy szybką bramkę – powiedział Mikołajewski.

Jednak występ z Legią był mniej udany dla samego zawodnika. Kilkukrotnie jego podania padały łupem Legii, co stwarzało warszawianom sytuacje bramkowe. Wyglądało na to, że stres zżerał młodego obrońcę na murawie, jednak on z tą teorią się nie zgadza:

– Nie byłem zestresowany tym meczem. Legia dobrze zamykała środkową strefę, ciężko było nam prowadzić piłkę, dlatego musieliśmy odpowiednio wydłużać i skracać pole gry, aby nie wrzucić kolegę na tak zwanego konia albo by nie dopuścić do straty piłki. Rywale dobrze się przesuwali, widać, że to bardzo dobrze zorganizowany zespół, więc dlatego nie wszystkie moje zagrania docierały do kolegów z zespołu – skomentował Mikołajewski.

Ciężki wyjazd do Gdyni

Dobre występy w pierwszych meczach tego sezonu oraz dobra postawa na zgrupowaniach sprawiły, że 20-latek może myśleć o stałym miejscu w defensywie obok Tomasza Petraszka i Jarosława Jacha.

Jednak rywalizacja o miejsce w składzie nie będzie łatwa – Andrzej Niewulis jest coraz bliżej powrotu do pełni formy, a Kamil Kościelny rozegrał niezłe spotkanie w meczu z Legią. Raków czeka kolejny wyjazd, tym razem podopieczni Marka Papszuna będą rywalizować z Arką Gdynia, która walczy o ligowy byt.
– Myślę, że nasz najbliższy mecz z Arką nie będzie łatwiejszy od tego z Legią. Podchodzimy jednak profesjonalnie do każdego rywala, skupiamy się na naszym przeciwniku.

Każdy mecz dla nas jest taki sam, walczymy na sto procent. Nie patrzymy na to czy jest to mecz z Legią Warszawa, czy z Lechem Poznań – wychodzimy, robimy swoją robotę i taki jest nasz plan na przygotowanie się do każdego kolejnego meczu i na samo spotkanie – dodał defensor Rakowa.

Na zdjęciu: Z grą Daniela Mikołajewskiego (nr 89) w Częstochowie wiążą duże nadzieje.