Raków Częstochowa. Ostatnie dwa kroki

Raków po meczu z Jagiellonią będzie mógł skupić się już tylko na rywalizacji ze Slavią Praga.


Częstochowianie, podobnie jak Lech Poznań przełożyli swoje spotkania w ramach szóstej serii gier w ekstraklasie. Nie można im się absolutnie dziwić. Raków, podobnie jak przed rokiem, awansował do decydującej fazy eliminacji Ligi Konferencji. Kolejną analogią jest poziom rywala. Choć Slavia Praga to nadal uznany zespół zza naszej południowej granicy, tak już nie tak mocny, jak wcześniej. Wszystko za sprawą mniejszego wsparcia ze strony chińskich inwestorów.

Doświadczenie zaprocentuje?

Nie ulega jednak wątpliwości, że Slavia, tak jak przed rokiem Gandawa to wymagający przeciwnik. Będzie on faworytem dwumeczu z Rakowem. Mimo to częstochowianie tanio skóry nie sprzedają. Podopieczni Marka Papszuna zebrali już sporo doświadczenia w europejskich pucharach. Statystyki wicemistrza Polski w Lidze Konferencji są wręcz druzgocące, oczywiście dla rywali.

W tym roku częstochowianie rozegrali cztery spotkania. Zdobyli w nich dziewięć goli i nie stracili żadnego. Licząc poprzedni sezon, na 10 meczów aż dziewięć razy zachowywali czyste konto! Warto jednak od razu zauważyć, że ofensywa wicemistrza Polski spisuje się w tegorocznej edycji o niebo lepiej, niż rok temu. Wówczas zdobyli zaledwie dwie bramki – raz trafił Vladislavs Gutkovskis, a drugiego gola dołożył Andrzej Niewulis.

Wówczas mocno narzekano na postawę Ivana Lopeza. Hiszpan miał zdecydowanie gorszy okres na początku ubiegłego sezonu. Teraz jednak jest zgoła inaczej. W czterech spotkaniach Lopez „ukuł” trzykrotnie, a w czwartkowym spotkaniu dołożył jeszcze asystę. Równie dobrze spisuje się pozyskany w tym roku Władysław Koczergin. Ukrainiec strzelił trzy bramki, z czego dwie pieczętujące awanse. Rywalizacja między Koczerginem a Mateuszem Wdowiakiem, rezerwowym w czwartkowym meczu, będzie więc zacięta.

Ostatni raz w domu?

Częstochowianie w czwartek mogli liczyć na swoich kibiców. Atut własnego boiska na pewno został przez nich wykorzystany. Podobnie będzie w rywalizacji ze Slavią. Raków ostatni mecz eliminacji także rozegra w Częstochowie, co wcale nie było do końca pewne. W trakcie dwumeczu ze Spartakiem pojawiły się informacje, jakoby klub rozważał przeniesienie się na ostatnie spotkanie eliminacji do Bielska-Białej. Ostatecznie plotki nie znalazły potwierdzenia, co wcale nie oznacza, że Raków nie będzie wizytował stadionu pod Klimczokiem.

Wiele wskazuje na to, że częstochowianie, w przypadku ewentualnego awansu do fazy grupowej będą musieli zmienić obiekt. Stadion przy Limanowskiego nie spełnia wymogów UEFA dotyczących rozgrywania spotkań w fazie grupowej Ligi Konferencji. Mimo to szkoleniowiec wicemistrza Polski wskazywał na konferencji prasowej, że sprawa nie jest przesądzona.

– Myślę, że przez te wszystkie mecze (rywalizacja ze Spartakiem była 250. spotkaniem o stawkę Marka Papszuna jako trenera Rakowa przyp. red.) wysyłaliśmy sygnały władzom miasta. Włodarze już myślą o nowym obiekcie. Gdybyśmy awansowali do fazy grupowej, to wiadomo, że do tego czasu nie uda się wybudować nowego stadionu. Takie spotkania, jak ten ze Spartakiem powinny skłonić ich do działania. Chcielibyśmy grać tutaj, ale w przypadku awansu nie będzie to możliwe, choć z tego, co wiem, nie jest to jeszcze przesądzone – mówi trener Rakowa.

Myślą o Jagiellonii

Zanim częstochowianie podejmą Slavię i ewentualnie awansują do fazy grupowej, w niedzielę czeka ich rywalizacja z Jagiellonią. Nie będzie to łatwe spotkanie. Zespół z Białegostoku w czterech ligowych spotkaniach poniósł aż trzy porażki. Podopieczni Macieja Stolarczyka bardzo źle rozpoczęli rozgrywki i będą chcieli jak najszybciej się przełamać.

Jagiellonia wystąpi w Częstochowie bez Andrzeja Trubehy, który w poprzedniej kolejce otrzymał czerwoną kartkę. Mimo to Raków ma trochę większe problemy kadrowe. Pewne jest, że na murawie zabraknie Tomasza Petraszka, Marcina Cebuli, Bena Ledermana i Vladana Kovaczevicia. Prawdopodobnie nie wystąpi też Andrzej Niewulis, który wraca do optymalnej formy. Najgorzej wygląda sytuacja Ledermana, gdyż nadal nie do końca wiadomo jak wygląda jego sytuacja zdrowotna. Pomocnik nadal czeka na szczegółowe informacje. Kovaczević z kolei jest dobrej myśli. Są szanse, by wrócił do treningów za dwa tygodnie, choć bardziej realny jest powrót dopiero we wrześniu.


Na zdjęciu: Raków może powoli myśleć o rywalizacji ze Slavią Praga.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus