Zwoliński znów szalał. Raków z pierwszym ligowym skalpem!

Mecz Raków – Jagiellonia przez długi czas nie należał do najciekawszych. Po przerwie sytuacja się całkowicie odmieniła.


Pierwszy mecz nowego sezonu ekstraklasy na stadionie mistrza Polski nie należał do najciekawszych. Częstochowianie nie potrafili oddać strzału na bramkę Zlatana Alomerovica. Mieli zresztą duże problemy z kreowaniem ataku na połowie przeciwnika. Jagiellonia na początku sezonu także nie wyglądała na ekipę, która jest w szczycie formy. Szczególnie tyczyło się to zdrowia. W końcu Bojan Nastić już po 20 minutach opuścił boisko trzymając się za udo. Przez długi czas było to najciekawsze wydarzenie na stadionie przy ulicy Limanowskiego.

Można chyba już śmiało stwierdzić, że pierwsze połowy w wykonaniu Rakowa są dalekie od ideały. Dawid Szwarga ma więc nad czym myśleć. Częstochowianie jednak pod jednym względem wyglądali lepiej niż wcześniej. Mowa o budowaniu akcji w linii obronnej. Brak wysokiego pressingu Jagiellonii sprawił, że Raków mógł spokojnie „klepać” na 30-40 metrze przed własną bramką. Nic jednak z tego nie wynikało, aż do doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Akcja dwóch nowych nabytków częstochowian zakończyła się golem. John Yeboah zagrał prostopadle do Łukasza Zwolińskiego. Napastnik mistrza Polski miną rywala i uderzył nie do obrony dla Alomerovicia. Na przerwę mistrz Polski schodził z prowadzeniem.


Czytaj więcej o ekstraklasie


Raków już na początku drugiej połowy mógł podwyższyć prowadzenie. Sęk w tym, że Jean Carlos Silva uderzył ponad bramką. Podobnie Zoran Arsenić, gdy nie dał rady dobić zablokowanego strzału Frana Tudora. Częstochowianie zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Podobnie było w poprzednich spotkaniach. Kolejną okazję miał Zwoliński. Napastnik mistrza Polski próbował przelobować Alomerovicia, jednak uderzył za lekko. W 60 minucie znów Zwoliński wyszedł na czystą pozycję. Zderzył się jednak z Nene. Sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny. Do piłki podszedł poszkodowany i wymierzył sprawiedliwość.

Dwie minuty później na listę strzelców wpisał się Bartosz Nowak. Wykorzystał dogranie Gustava Berggrena i podwyższył prowadzenie. Mistrzowie Polski robili po przerwie z Jagiellonią to, co chcieli. Podopieczni trenera Adriana Siemieńca byli bezradni wobec gospodarzy. Widać było, że „zeszło” z gości powietrze i najchętniej chcieliby, aby rywalizacja przy Limanowskiego szybko się zakończyła. Raków jednak nie zamierzał poprzestawać na trzech golach. Podopieczni trenera Szwargi chcieli zdobywać kolejne bramki. Ta sztuka się jednak nie udała. Mimo to mistrzowie Polski dobrze rozpoczęli sezon ligowy. Teraz tylko pozostało im przekuć formę na spotkanie z Karabachem w środowy wieczór.


Raków – Jagiellonia 3:0 (1:0)

1:0 – Zwoliński, 45+1 (asysta Yeboah), 2:0 – Zwoliński, 63 min (karny), 3:0 – Nowak 65 min, (asysta Berggren)

RAKÓW: Kovacević – Racovitan, Arsenić, Svarnas – Tudor(82. Wdowiak), Berggren, Koczerhin (77. Papanikoalou), Jean Carlos (67. Sorescu) – Yeboah (67. Cebula), Zwoliński (77. Piasecki), Nowak. Trener: Dawid SZWARGA.

JAGIELLONIA: Alomerović – Nastić (23. Kupisz), Dieguez, Stojinović – Wdowik (82. Lewicki), Romanczuk, Nene, Sacek (64. Kubicki), Marczuk (64. Olszewski) – Imaz, Pululu (64. Naranjo). Trener: Adrian SIEMIENIEC.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 5346. Żółte kartki: Pululu (9. faul), Nastić (10. faul), Imaz (30. faul), Nene (84. faul)


Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.