Raków patrzy w przyszłość

Lewicki przyznaje, że do jego szczytu piłkarskich możliwości droga jeszcze daleka.
– Idealnie jeszcze nie jest. Fakt. Ale jestem tu od niedawna. Dopiero pewne rzeczy układam, dostosowuje się do schematu gry. Myślę, że z każdym kolejnym występem powinno być lepiej – komentuje swoje „wyczyny” wychowanek warszawskiego Marymontu.

Pod nieobecność Rafała Figla, Lewicki został także wyznaczony do egzekwowania rzutów karnych. Z olsztynianami napastnik Rakowa nie popisał się i sam zachodził w głowę, kiedy po raz ostatni przydarzyło mu się pudło.
– Wydaje mi się, że to było jeszcze, gdy grałem w Zawiszy Bydgoszcz. Wtedy nie trafiłem karnego. Ale nie ma co już do tego wracać. Nie udało się i tyle. Dramatu z tego powodu jakiegoś nie ma. Ostatecznie zgarnęliśmy trzy punkty i w Krakowie też powalczymy o komplet „oczek” – przekonuje „Lewy”.

W Częstochowie gracz rodem ze stolicy jeszcze nie osiadł na stałe, choć pewnie niebawem się tak stanie. Rodzina państwa Lewickich wkrótce się powiększy i zawodnik pewnie zamieni dojeżdżanie z Katowic na stałe lokum pod Jasną Górą.
– Na razie nie utyskuję na zły los i jakoś daję sobie radę z tymi dojazdami. Godzinkę w samochodzie da się wytrzymać. Włączam muzykę i czas spokojnie płynie. Ale faktycznie rozglądam się za czymś w Częstochowie. Nie zdążyłem nawet poznać miasta, bo wszystko działo się wokół mnie bardzo szybko – tłumaczy nam Lewicki.

Ryzyko, czy dobra inwestycja?
W ostatnich dniach znacznie głośniej od strzeleckiej formy Lewickiego było jednak o sprowadzeniu do Częstochowy 21-letniego Niegeryjczyka, Chidiebere Nwakali.
– Obserwowaliśmy go od dłuższego czasu. Analizowaliśmy jego mocne i słabe strony. Przy tym transferze pracował cały sztab ludzi. I po dłuższym namyśle uznaliśmy, że to jest wartościowy zawodnik i warto go ściągnąć do naszego klubu. Proszę jednak pamiętać, że w transfery obcokrajowców zawsze wkalkulowane jest jakieś ryzyko. Ale ostatecznie, to ja zadecydowałem, że bierzemy go. Chłopak ma potencjał i dlatego zainwestujemy w niego – wyjaśnia nam trener częstochowian, Marek Papszun.

Występy Nigeryjczyka w barwach Rakowa to jednak melodia przyszłości – albo krótszej, albo nieco dłuższej. Zawodnik musi uzyskać wszystkie stosowne zezwolenia , by mógł wybiec na boisko w ekipie z Częstochowy. W tym przypadku dużo będzie zależało od życzliwości urzędniczej, choć kierownictwo klubu spod Jasnej Góry w tym temacie nie wykazuje niezdrowej nerwowości.

Bańka o stadionie
Raków, myśląc o swojej przyszłości, skazany jest też na modernizację obiektu. Ten temat, niczym świąteczne wypieki, wałkowany jest co kilka tygodni. Teraz stał się nadzwyczaj istotny z dwóch powodów – świetnej postawy „jedenastki” w I lidze i zbliżających się wyborów samorządowych.

Wczoraj więc w godzinach wieczornych na obiektach przy ul. Limanowskiego miał pojawić się minister sportu, Witold Bańka. Wspólnie z senatorem ziemi częstochowskiej Arturem Warzochą miał jeszcze raz zadeklarować, że przy udziale środków państwowych stadion Rakowa będzie przebudowywany.