Jeszcze jeden dwumecz i może być pięknie

Raków po triumfie w Tallinnie jest o krok od fazy grupowej europejskich pucharów.


Choć podopieczni Dawida Szwargi wygrali zaledwie jeden dwumecz w eliminacjach Ligi Mistrzów i bez większych kłopotów awansowali do drugiej rundy, tak mają już w zasadzie autostradę do, co najmniej, Ligi Konferencji Europy. Częstochowianie muszą teraz wygrać chociaż jeden dwumecz. Najlepiej byłoby pokonać najbliższą przeszkodę. Wówczas Raków miałby nadal duże nadzieje na Ligę Europy, a i na Champions League mógłby zerkać z pewnymi, choć niezbyt wielkimi, nadziejami.

Mogli strzelić więcej

Częstochowian można pochwalić za wynik czy sam styl gry. Mistrz Polski w Tallinnie pokazał się, w końcu, ze swojej najlepszej strony. Trzeba więc przyznać, że Raków potrzebował kilku dodatkowych spotkań, aby wejść w odpowiedni rytm meczowy. Nie oznacza to jednak, że wszystko we wtorkowym spotkaniu było idealne, a drużyna zaprezentowała się bez zarzutu. Jest kilka niedociągnięć. Szczególnie tyczy się to skuteczności pod bramką rywali.

– W tym spotkaniu powinniśmy strzelić więcej bramek. Właściwie należało rozstrzygnąć wynik dwumeczu już w pierwszej połowie. A tak przy bezbramkowym remisie rywale mogli jeszcze mieć jakieś nadzieje na korzystny rezultat. Zespół wyszedł jednak na drugą połowę bardzo skoncentrowany i na efekty nie musieliśmy długo czekać. Szybki gol pozwolił nam potem na spokojniejszą grę, pełną kontrolę i kreowanie kolejnych sytuacji – komentował mecz Dawid Szwarga.

Szkoleniowiec mistrza Polski powinien być zadowolony przede wszystkim z jednego. Nie było „nerwówki”. Raków w drugim spotkaniu nie wypuścił prowadzenia z rąk i dowiózł zwycięstwo nad rywalem. Dodatkowo zaaplikował mu trzy bramki, co może mieć duże przełożenie na grę zespołu, ale i hierarchię w ataku.

Piasecki ma kłopoty?

Częstochowianie w dwóch pierwszych meczach obecnego sezonu zdobyli ledwie jednego gola. Trafieniem popisał się Władysław Koczerhin. Ten, od którego oczekiwano bramek zawodził. Fabian Piasecki nie zaliczy początku obecnych rozgrywek do nazbyt udanych. Jego postawa na murawie budziła niezadowolenie wielu. Napastnik miał trudności, by odnaleźć się w polu karnym. Nie był w stanie w większym stopniu zagrozić bramce rywala. Miał wręcz problem z odpowiednim przyjęciem piłki.

Forma Piaseckiego jest zdecydowanie gorsza niż przed rokiem. Musi nad nią pracować, jeżeli chce wrócić do składu. Wszystko wskazuje na to, że na „9” w Rakowie częściej będzie się meldować Łukasz Zwoliński. Nowy nabytek mistrza Polski w sparingach pokazywał się z dobrej strony. Mecz z Florą potwierdził, że jest w wysokiej formie.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Zwoliński wykorzystał dwie sytuacje w starciu z Estończykami. Gdyby nie brak precyzji Frana Tudora to zapewne 30-latek miałby na koncie hattrick w pierwszym spotkaniu w wyjściowym składzie Rakowa. Jeżeli nie był to jednorazowy przebłysk, to być może częstochowianie zatrudnili bramkostrzelnego napastnika. Piasecki musi więc wziąć się do pracy. Inaczej może na dłużej „przyspawać” się do ławki rezerwowych.

Dwa razy w domu

Mistrzowie Polski są już w kraju i powoli przygotowują się do rywalizacji w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, ale przede wszystkim starcia ligowego. W pierwszej kolejce nowego sezonu ekstraklasy częstochowianie podejmą Jagiellonię Białystok. Choć inauguracja rozgrywek jest ważna, tak wiadomym jest, że pojedynek w Lidze Mistrzów będzie o co najmniej jeden szczebel ważniejszy. W dodatku pucharowe starcie będzie jeszcze rozgrywane na stadionie przy Limanowskiego. Stąd też można oczekiwać, że Raków będzie chciał na swoim stadionie osiągnąć jak najlepszy wynik.


Na zdjęciu: Raków po triumfie z Florą jest o krok od fazy grupowej europejskich pucharów.

Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.