Ręce, które bronią

Bez najskuteczniejszych strzelców, ale ze świetnym Frantiszkiem Plachem w bramce. Osłabiony Piast nie dał się Lechowi i wywiózł cenny punkt z trudnego terenu, jakim jest stadion w Poznaniu.


Kilka dni przed niedzielnym meczem Dariusz Żuraw nie krył satysfakcji, że po raz pierwszy od wielu tygodni ma do dyspozycji niemal całą kadrę. I faktycznie jedenastka na mecz z Piastem wyglądała lepiej niż w poprzednich meczach, ale za to ławka rezerwowych nie robiła wielkiego szału. W Piaście? Odwrotnie! Najpierw Waldemar Fornalik musiał pogodzić się z ok. trzytygodniową pauzą Tiago Alvesa (badania nie wykazały groźniejszej kontuzji przyp. red.), a w ostatniej chwili dobrego urazu nabawił się Jakub Świerczok. Sztab szkoleniowy gliwiczan postanowił nie ryzykować poważniejszej kontuzji i oszczędził najlepszego snajpera Piasta. „Świeży” ma być gotowy już na kolejny mecz z Cracovią przy Okrzei.

Słowacki spiderman

Na papierze zyskał więc Lech, ale Piast w tym sezonie wielokrotnie pokazał, że doświadczeniem i mądrością można osiągać korzystny wynik nawet nie będąc lepszym, ani w teorii, ani na boisku. Pierwsza połowa w ogóle zaprzeczała przewidywaniom, że Piast bez swoich żądeł głównie będzie się bronił. Do przerwy na ataki Lecha, gliwiczanie odpowiadali tym samy, dzięki czemu bardzo przyjemnie oglądało się mecz przy ul. Bułgarskiej. Po ostatnim spotkaniu ze Stalą Mielec wychwalany był Frantiszek Plach. Słowacki bramkarz wybronił kilka nieprawdopodobnych sytuacji. W Poznaniu znów musiał wspiąć się na wyżyny umiejętności. Już na początku meczu sprawić postanowił go Dani Ramirez, ale mocny strzał Hiszpana został odbity przez Placha.

Obrona kolejki!

Tak było z większością uderzeń piłkarzy „Kolejorza”. Magnes Słowaka działał doskonale, co najlepiej było widać w drugiej połowie, gdy Plach popisał się zatrzymaniem piłki, które z pewnością będzie hitem weekendu w internecie. „Fero” jedną ręką „przykleił” piłkę do słupka po czym wybił ją na rzut rożny. Gospodarze próbowali różnych sposobów na defensywę, ale najlepszą okazję w całym meczu miał Piasta. I to jeszcze w pierwszej połowie. Żyro ograł Rogne i popędził na bramkę Lecha. Próba lobowania okazał się złym pomysłem, ale przed szansą dobitki stanęli Vida i Sokołowski. Oba uderzenie zostały jednak zablokowane. W drugiej części spotkania już takich klarownych okazji ze strony gości nie było. Lecha za to nacierał, by wygrać po raz czwarty z rzędu. Gliwicka defensywa po raz kolejny pokazała, że posiada certyfikat jakości z najwyższej półki, dzięki czemu Piast dopisał sobie jeden punkt i utrzymał kontakt z zespołami z górnej ósemki.


Lech Poznań – Piast Gliwice 0:0

LECH: van der Hart – A. Czerwiński, Salamon, Rogne, Kamiński – Skóraś (84. Palacz, Tiba, Karlstroem (84. Kwekweskiri), Ramirez (84. Kozubal), Sykora (63. Kraweć) – Ishak (74. Szymczak). Trener Dariusz ŻURAW.

PIAST: Plach – Konczkowski, Huk, J. Czerwiński, Holubek – Pyrka (61. Steczyk), Lipski 4 (89. Badia), Chrapek (69. Jodłowiec), Sokołowski, Vida (61. Milewski) – Żyro. Trener Waldemar FORNALIK.

Sędziował – Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Żółte kartki: Kamiński – Holubek.


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus