PHL zmieni się nie do poznania? „To będzie liga egzotyczna”

Zniesienie limitu obcokrajowców, ekstraliga kontraktowa przez najbliższe 4 lata bez spadków oraz awansów, wpisowe do rozgrywek 64 tys. zł oraz 300 tys. zł za „dziką kartę”, uprawniającą do gry w Polskiej Hokej Lidze – to najważniejsze, acz wstępne ustalenia, które zapadły podczas narady przedstawicieli klubów z zarządem związku w ubiegły piątek w Tychach. Zebranie odbyło się w cieniu rywalizacji półfinałowej, stąd też nie odbiło się ono szerokim echem w mediach. Niemniej warto się zainteresować tymi uzgodnieniami, bo wszystkie – naszym zdaniem – budzą poważne zastrzeżenia i wręcz szkodzą rozwojowi tej dyscypliny.

 

Legia cudzoziemska

Zarząd PZHL w poprzedniej i obecnej kadencji z wielką troską wypowiadał się o szkoleniu młodzieży, deklarując jednocześnie opracowanie programu przez wybitnych fachowców. Niestety, skończyło się na gadaniu i ten palący problem został szybko zamieciony pod dywan. Ale może dla działaczy zarządzających związkiem jest on trudny? Na efekty trzeba będzie czekać latami, a i efekty niewiadome…

 

Zapewne stąd kurs na legię cudzoziemską, zniesienie wszystkich wiążących ją limitów oraz opłat. Przeciwko tej propozycji byli tylko przedstawiciele JKH GKS Jastrzębie, Podhala Nowy Targ oraz beniaminka – Naprzodu Janów.

Leszek Laszkiewicz, do niedawna hokeista, a obecnie dyrektor sportowy klubu z Jastrzębia, jeszcze przed naradą opublikował list otwarty dotyczący udziału obcokrajowców w rozgrywkach oraz dorocznego ograniczania limitu. Reakcja? Przeciwna do zamierzonej.

– Niestety, jednym ze źródeł kryzysu jest gra obcokrajowców w naszej lidze – mówi Leszek Laszkiewicz. – Gdy zaczynałem w niej grać, było ich tylko trzech, teraz – w niektórych zespołach – połowę składu tworzą zawodnicy zza wschodniej lub południowej granicy. Budżety klubom wzrosły, ale za tym nie idą inwestycje w młodzież, lecz w kontrakty z cudzoziemcami, dodajmy – różnej jakości. Zniesienie limitu to dla mnie nic innego jak przejaw nieznajomości dyscypliny sportu, którą zajmują się działacze związkowi i klubowi. A ponadto jest to nabijanie kieszeni niektórym trenerom oraz agentom zagranicznych zawodników, którzy ze sobą współpracują.

 

Sportowe samobójstwo

Przez ostatnich kilka lat mówiło się opracowaniu programu dla dzieci i młodzieży, ale nie zrobiono nic w tej kwestii. Praca u podstaw jest prowadzona na szeroką skalę w niewielu klubach, ale nie ma jednolitego systemu.

– Czytałem o pomyśle zniesienia limitu obcokrajowców, więc powiem wprost: to śmierć dla naszego hokeja – nie kryje irytacji Henryk Gruth, pracujący od 20 lat w Zurychu. – Zamiast się zastanawiać nad uzdrowieniem sytuacji w młodzieżowych rozgrywkach, idzie się drogą na skróty i robi się wszystko, by ten kryzys pogłębić. Zdolny junior, przy takich regulaminach, nie ma szans przebić się do składu, zaś posiadanie dwóch młodzieżowców jest również iluzoryczne, bo bywa tak, że wyjeżdżają na krótko, byle tylko zaistnieć w protokole meczowym. W Szwajcarii istnieje przepis, że jednocześnie na tafli może przebywać 4 obcokrajowców. A korzystano z nich głównie wtedy, kiedy zespół grał w przewadze lub osłabieniu.

 

– To nie będzie Polska Hokej Liga, lecz liga egzotyczna. A może przez zniesienie limitów, będzie nam bliżej do KHL? – ironizuje Leszek Laszkiewicz. – Tym sposobem na pewno nie zwiększymy atrakcyjności rozgrywek – dodaje.

 

FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl