Reprezentacja Polski. Znaleźć w sobie odwagę

Możemy być na siebie źli – przyznał skrzydłowy Jan Czuwara po porażce ze Szwecją. W sobotę o 16.00 biało-czerwoni będą mieli okazję do rewanżu.


W 2023 roku Polska i Szwecja wspólnie zorganizują mistrzostwa świata. Ta impreza, która będzie jednocześnie kwalifikacją do igrzysk olimpijskich w Paryżu (2024), jest nadrzędnym celem reprezentacji prowadzonej przez trenera Patryka Rombla. Po drodze, a konkretnie w styczniu przyszłego roku, czekają ją mistrzostwa Europy na Węgrzech oraz na Słowacji.

Brak zrozumienia

W ramach przygotowań do tej imprezy gospodarze najbliższego mundialu umówili się na rozegranie dwóch spotkań towarzyskich. Pierwsze nie potoczyło się po myśli biało-czerwonych i mogli przegrać znacznie wyżej niż 24:31. Dominację aktualnych wicemistrzów – zwłaszcza w pierwszej połowie (17:10), kiedy Polacy 10 razy oddali piłkę rywalom, pozwalając się 8-krotnie skontrować – można było wytłumaczyć absencją czołowych zawodników (na szczęście urazy skrzydłowego Arkadiusza Moryty i rozgrywającego Szymona Sićki na szczęście nie są groźne), ale należy pamiętać, że rywale również nie wystąpili w optymalnym składzie.

Sparingi – w każdej dyscyplinie – są po to, by dawać szansę zmiennikom, testować nowe ustawienia, ogrywać nowe twarze, powielać wypracowywane schematy, a nie po to, by tylko wyjść na boisko. W niektórych momentach meczu w Malmoe można było odnieść wrażenie, że nasi reprezentanci spotkali się po raz pierwszy i przeciwko Szwedom grali za karę.

Najbardziej widoczny był brak zrozumienia w poczynaniach defensywnych i trudno to wytłumaczyć tym, że debiutujący w koszulce z orzełkiem Melwin Beckman nie mówi po polsku, bo rywale nie mieli większych problemów z przedzieraniem się pod naszą bramkę i oszukiwaniem obrońców. Gdyby nie wysoka dyspozycja i kilka interwencji Adama Morawskiego, rywale odjechaliby na więcej niż 7 bramek.

Szukanie pozytywów

Plusem był też występ wspomnianego Beckmana, który szybko wyzbył się tremy, bo już po trzecim jego rzucie piłka wylądowała w siatce. Podczas Euro zawodnik ten może stanowić alternatywę dla Tomasza Gębali (czeka go operacja kolana) na lewym rozegraniu, ale musi jeszcze poprawić się w defensywie.

Jego postawa w czwartkowym meczu została jednak doceniona, choć sam był nieco zdziwiony, kiedy spiker zaprosił go do odebrania nagrody dla najlepszego gracza w polskim zespole. Takie wyróżnienie może jednak podbudować Melwina, autora 4 bramek. O 3 więcej zapisał Jan Czuwara, który przy rzutach z gry miał 50-procentową skuteczność (2/4), ale na linii 7 metrów był bezbłędny (5/5). Mimo tego opuszczał parkiet z niezadowoleniem.

– Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, ale podeszliśmy do Szwedów ze zbyt dużym respektem i z tego powodu możemy być na siebie źli. Zakładaliśmy odważną grę, a właśnie tej odwagi – szczególnie do przerwy – nam zabrakło. Konsekwencją tego było mnóstwo prostych strat, które przeciwnicy z łatwością zamieniali na skuteczne kontrataki – mówił skrzydłowy Vardaru Skopje, odnosząc się też do nieobecnych.

– Brak Szymka Sićki, Arka Moryty, Maćka Pilitowskiego czy Tomka Gębali był odczuwalny, lecz nie możemy tego traktować jak wytłumaczenie. Absencja jednego zawodnika jest przecież szansą dla drugiego. Zagraliśmy po prostu słabo, a plusem było to, że mogliśmy zebrać cenne i potrzebne doświadczenie – podkreślił Czuwara, który wraz z końcową syreną myślał już o sobotnim rewanżu.

Szansa dla innych

By go rozegrać, biało-czerwoni musieli przejechać 95 km na północny wschód od Malmoe, bo areną meczu będzie hala w miejscowości Kristianstad. – Będziemy chcieli zaprezentować się ze znacznie lepszej strony – zapowiedział 26-letni były zawodnik Górnika Zabrze. Jak łatwo obliczyć, druga połowa czwartkowego meczu zakończyła się remisem 14:14, więc jest nadzieja na lepszy wynik.

By nawiązać równorzędną walkę ze Szwedami, a przede wszystkim powstrzymać szalejącego w ofensywie Lukasa Pellasa (10 bramek w pierwszym spotkaniu), trzeba poprawić grę w obronie, bo wspomniany Morawski, Mateusz Zembrzycki (całkiem przyzwoity debiut) czy Mateusz Kornecki, który pewnie dziś – jak kilku innych siedzących w czwartek na ławce – otrzyma szansę, sami meczu nie wygrają. Transmisję z tego spotkania będzie można zobaczyć w TVP Sport.

(RG, m)

71 MECZÓW rozegrały dotąd reprezentacje Polski i Szwecji. Od czwartku na minimalnym plusie są nasi rywale (32 wygrane), w 8 razy notowano remis, a 31 spotkań na swoją korzyść rozstrzygnęli biało-czerwoni.


Syprzak nadal w Paryżu

Kamil Syprzak w dalszym ciągu będzie grał w PSG. Negocjacje na temat przedłużenia umowy 30-letniego kołowego dobiegły końca i przed przyjazdem na zgrupowanie reprezentacji złożył on podpis pod kontraktem do 30 czerwca 2023 roku. Mierzący 207 cm zawodnik w barwach paryskiego klubu wystąpił w 93 meczach, zdobył 330 bramek, dwukrotnie był mistrzem i raz zdobył Puchar Francji. – Szansa na dalszą przygodę w tych barwach napawa mnie dumą. To symbol wiary we mnie – cytowały piłkarza klubowe media.


Na zdjęciu: Jan Czuwara zapowiada, że drugi mecz z wicemistrzami świata będzie znacznie lepszy niż pierwszy.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus