Reprezentacja U-17. Lanie na powitanie

W swoim pierwszym meczu na mistrzostwach Europy do lat 17 nasza reprezentacja bardzo wysoko przegrała z Francją.


Nie tak Dariusz Gęsior i jego podopieczni, czyli reprezentanci Polski do lat 17, wyobrażali sobie początek udziału w turnieju mistrzostw Europy, który w poniedziałek rozpoczął się w Izraelu. Wiadomo było, że Polaków czeka poważne wyzwanie. Już po losowaniu grup finałowych, gdy okazało się, że „biało-czerwoni” znaleźli się w zestawieniu z Francją, Holandią i Bułgarią, mało kto stawiał na to, że uda się naszej drużynie dostać do ćwierćfinału. Niemniej jednak w eliminacjach do nasz zespół przegrał tylko jedno spotkanie. W dodatku nieznacznie, 0:1 z reprezentacją Włoch.
Dlatego też przed pierwszym meczem turniejowym z Francuzami można było mieć nadzieję na korzystny rezultat. Szybko jednak okazało się, że różnica pomiędzy obiema drużynami jest spora. Po pierwszej ofensywnej akcji „Trójkolorowych” zespół ten otrzymał rzut karny, bo Jakub Lewicki nie nadążył za rywalem i musiał go sfaulować. Po kwadransie gry było już 2:0 dla rywali. Desire Doue, który wcześniej wykorzystał rzut karny, tym razem popisał się idealnym strzałem z rzutu wolnego Antoni Mikułko, bramkarz naszego zespołu, odprowadził jedynie piłkę wzrokiem do siatki.

Do przerwy Francuzi zdobyli dwa kolejne gole. Najpierw jak w masło wdarł się w naszą defensywę Axel Gueguin, który nie dał szans Mikułce, kierując piłkę w długi róg. Czwartego gola praktycznie strzeliliśmy sobie sami. Kacper Terlecki znajdował się w posiadaniu piłki, ale naciskany przez rywala nie wiedział, co ma z nią zrobić. W końcu zdecydował się wycofać do bramkarza, ale zagrał zbyt krótko. Mikułko nie miał prawa zdążyć do tego zagrania, a pierwszy przy futbolówce znalazł się rywal, a konkretnie Zoumana Diallo, który podwyższył prowadzenie Francuzów. Do przerwy „Trójkolorowi” prowadzili zatem 4:0 i losy meczu były przesądzone. W drugiej połowie „Les Bleus” wyraźnie spuścili z tonu, ale i tak byli w stanie zdobyć dwa kolejne gole. Wreszcie, w 74. minucie spotkania, nasz zespół strzelił honorową bramkę, która jednak nie zmazała plamy, jaką piłkarze Gęsiora dali w tym spotkaniu. Przypomnijmy, że nasz zespół do lat 17 do rywalizacji w ME wrócił po 10 latach przerwy. W 2012 roku w Słowenii drużyna prowadzona przez Marcina Dornę zdobyła brązowy medal. Teraz, biorąc pod uwagę poniedziałkowy występ przeciwko Francji, na coś podobnego liczyć nie można. W kolejnym meczu „biało-czerwoni” zmierzą się z Holandią, „Pomarańczowi” to ostatni mistrzowie Europy do lat 17. Wygrywali turniej w tej kategorii wiekowej zarówno w 2018, jak i w 2019 roku. W ostatnich dwóch latach impreza nie odbyła się z powodu pandemii koronawirusa.

Francja – Polska 6:1 (4:0)

1:0 – Doue (6. karny), 2:0 – Doue (15), 3:0 – Gueguin (27), 4:0 – Diallo (40), 5:0 – Tel (64), 6:0 – Byar (66), 6:1 – Drachal (74).

Sędziował Christian-Petru Ciochirca (Austria). Żółte kartki: Sarr – Staniszewski.

FRANCJA: Olmeta – Kumbedi, Sarr, Bitshaibu, Belocian – Doue (67. Aiki), Edoa, Byar (76. Zidane), Gueguin (58. Zaire-Emery), Diallo (58. Tel), Saettel (58. Kabamba). Trener Jose ALCOCER.

POLSKA: Mikułko – Guercio, Kurzydłowski, Tomaszewski (73. Rychlik), Magniszewski, Lewicki (46. Tudruj) – Terlecki (46. Drachal), Staniszewski, Kalemba, Tkacz (79. Masiak) – Sławiński (65. Doba). Trener Dariusz GĘSIOR.


Na zdjęciu: Dariusz Gęsior, trener naszej reprezentacji do lat 17, nie tak wyobrażał sobie początek mistrzostw Europy w Izraelu.