Ruch Chorzów. Nie można się zagłaskać

Po 10 kolejkach Ruch Chorzów nadal jest niepokonany. Przed nim tej sztuki w rozgrywkach II ligi dokonały tylko trzy zespoły.


Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów. Tylko te dwie drużyny pozostają w tym sezonie na szczeblu centralnym niepokonane. Obie są wiceliderami swych lig. Wrocławianie – oczywiście ekstraklasy, chorzowianie marzą na razie o powrocie na jej zaplecze. I są na dobrej ku temu drodze, skoro po 10 kolejkach mają na koncie 3 remisy i 7 zwycięstw, w tym 4 z rzędu: z Chojniczanką, Kaliszem, Wigrami i Ostródą.

Liczy się kolektyw

Po tym ostatnim meczu, wygranym z Sokołem 3:1, trener rywali Jarosław Kotas mówił w swoim stylu, że Ruch na pewno potrzebuje jeszcze wzmocnień, a różnie mogłoby być, gdyby do jego drużyny – outsidera II-ligowych rozgrywek – przerzucić Łukasza Janoszkę i Tomasza Foszmańczyka.

– Indywidualnościami można wygrać pojedynczy mecz, raz czy drugi przechylić szalę na swoją stronę, ale w sezonie liczy się zespół, kolektyw – mówi Jarosław Skrobacz, szkoleniowiec „Niebieskich”.

– Wchodziliśmy do tej ligi jako beniaminek i przed sezonem trudno było cokolwiek wyrokować, wypowiadaliśmy się z pokorą i skromnością, lecz zarazem bardzo mocno wierząc w siebie. Po zmianie ustawienia letnie gry kontrolne potwierdzały, że idziemy w dobrym kierunku. Ci, którzy obserwują naszą grę, może nawet mają pretensje, że nie mamy więcej punktów, ale cieszymy się z tego, co jest i zobaczymy, co przyniesie czas. Na razie możemy być z naszej postawy zadowoleni, ale robimy wszystko, żeby się nie zagłaskać.

Raków, Odra, Radomiak

Odkąd II liga toczy się w obecnej formule – zredukowanie jej w 2014 roku do jednej grupy po usunięciu podziału na wschód i zachód – tylko trzy zespoły dokonały tej sztuki, co w tej rundzie Ruch. Czyli – po 10 kolejkach mogły pochwalić się statusem niepokonanego. Dwa uczyniły to w jednym sezonie – 2016/17. Raków Częstochowa i Odra Opole zdominowały wtedy rozgrywki. Częstochowianie po raz pierwszy zeszli z boiska na tarczy dopiero w rundzie rewanżowej, w 20. kolejce (ulegli GKS-owi Bełchatów), a w całym sezonie przegrali tylko 3-krotnie i wygrali ligę. Opolanie z kolei pierwszą porażkę ponieśli w 14. kolejce u siebie z Olimpią Zambrów. Łącznie przegrali 5 meczów i awansowali z 2. miejsca.

Rok później długo niepokonany pozostawał Radomiak. Nie zapunktował dopiero w 12. kolejce, ulegając na wyjeździe Zniczowi Pruszków 1:3. Tyle że… potem przegrał jeszcze 8-krotnie. Choć po 10 seriach gier legitymował się takim samym bilansem, co dziś Ruch – 7 zwycięstw i 3 remisy – to ostatecznie promocji na zaplecze ekstraklasy nie wywalczył, a cieszył się z niej m.in… trener Skrobacz, prowadzący wtedy GKS 1962 Jastrzębie.

Czekając na szczyt

To przestroga dla chorzowian – jak również losy zespołów, które po 10 kolejkach plasowały się w top 2 tabeli II-ligowej. Historia dowodzi, że to jeszcze niczego nie oznacza. Świetnego startu awansem nie skonsumowało 7 zespołów: Wigry Suwałki (2020/21), Stal Rzeszów (19/20), Widzew (18/19), wspomniany Radomiak (17/18), Siarka Tarnobrzeg (15/16), a także ROW Rybnik i Stal Stalowa Wola (14/15). 10 kolejek utorowało za to drogę na zaplecze elity 7 innym drużynom: Górnikowi Polkowice (20/21), Górnikowi Łęczna (19/20), Olimpii Grudziądz (18/19), Warcie Poznań (17/18), Rakowowi i Odrze (16/17) oraz Stali Mielec (15/16).

Jak będzie z Ruchem? Chorzowscy kibice już ostrzą sobie zęby na niedzielną (14.45) konfrontację przy Cichej z przewodzącą II-ligowym rozgrywkom Stalą Rzeszów. Jej nieco ponad tydzień temu przydarzyła się porażka w Puławach, ale 8 z pozostałych 9 meczów wygrała, dzieląc się punktami jedynie z Olimpią Elbląg.



– To będzie bardzo ważne spotkanie, tak samo jak… wszystkie w tej lidze – przekonuje trener Skrobacz.

– Pracujemy na to, by być na szczycie i obyśmy byli na nim jak najdłużej. Oglądałem Stal w pucharowym meczu z Rakowem. Z pewnością będzie to rywal z najwyższej II-ligowej półki. Będziemy musieli zagrać bardzo dobrze, by rozstrzygnąć ten mecz na naszą korzyść.


Na zdjęciu: W piłce liczy się kolektyw, ale ten chorzowski trudno dziś sobie wyobrazić bez Tomasza Foszmańczyka…
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus