Ruch Chorzów. Układ bez zagrożenia?

Po 2,5 roku wraca sprawa sądowego układu chorzowskiego klubu z wierzycielami, w którym „zamrożona” została część długów spółki.


Ruch poinformował w giełdowym komunikacie o otrzymaniu zawiadomienia z Sądu Rejonowego Katowice-Wschód o otwarciu postępowania dotyczącego układu z wierzycielami, w którym „utknęły” zobowiązania rzędu 6,8 mln zł.

– Myślę, że gdy układ zostanie odwieszony, będzie na tyle bezpieczny, iż nie będzie stanowił zagrożenia – mówił prezes Seweryn Siemianowski na niedawnej sesji rady miasta poświęconej w znacznej części „Niebieskim”. W tym miejscu warto odświeżyć sobie pamięć.

3 z 20 rat

Jesienią 2017 roku plan restrukturyzacji zadłużonego Ruchu został zatwierdzony przez wierzycieli. Tak naprawdę nie mieli wyboru: musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy klub należne im pieniądze będzie spłacał w ratach, czy upadnie, a wraz z nim – nadzieja na uregulowanie wszelkich zobowiązań spółki. Ponad 90 procent wierzycieli zagłosowało za wprowadzeniem układu, w którym znalazły się wierzytelności o łącznej wartości 8 milionów złotych. Ruch miał spłacać te pieniądze przez 5 lat – od 2018 do 2023 roku w kwartalnych ratach wynoszących około 412 tys. zł.

Realizował to – w dodatku z pewnymi perturbacjami – przez niecały rok. Spłacił 3 raty z zakładanych 20. Po spadku do trzeciej ligi, gdy znalazł się na kolejnym ostrym zakręcie, złożony został do sądu wniosek o zredukowanie kwartalnej raty do 300 tysięcy złotych. I – co za tym poszło – uznając układ za zawieszony przestał regulować te zobowiązania, czekając na decyzję sądu. Jak łatwo policzyć, do spłaty z 8 mln zł zostało około 6,8 mln zł. Prezes Siemianowski był pytany o układ praktycznie w każdym ciut większym wywiadzie – również przez „Sport”. Powtarzał, że klub ma na to pomysł. Dopiero teraz – minęło ponad 2,5 roku! – sąd przychylił się do wniosku Ruchu i otwarte zostało postępowanie dotyczące zmiany układu.

A więc konwersja?

Trudno dziś wyrokować, jak długo to potrwa, nim określone zostaną nowe zasady układu i spłaty tego długu. Temat jest bardzo delikatny, ale warto zauważyć jedną rzecz. Na wspomnianej sesji rady miasta Seweryn Siemianowski był pytany o to, jakie wsparcie Ruchowi dadzą dwaj najwięksi prywatni udziałowcy, Zdzisław Bik i Aleksander Kurczyk, mający mniej więcej tyle procent akcji spółki, co miasto Chorzów.

– Pamiętajmy o temacie konwersji pożyczek. To, co znajduje się w układzie restrukturyzacyjnym, w sporej mierze należy do prywatnych udziałowców. Mówili, że te zobowiązania będą konwertowane na akcje. To wielomilionowe kwoty, wielkie wsparcie – odpowiadał prezes Ruchu.

Po Chorzowie krążyło już dawno, że znacząca część długu objętego układem – podobno około 40 procent – należy do Bika i Kurczyka. A w postępowaniu układowym przed sądem jest demokracja – ale zależna od pieniędzy, a nie liczby osób. Gdy głosowano nad układem jesienią 2017, za było 90 procent wierzycieli i pozostałe 10 procent musiało się dostosować do przyjętej formuły, czyli kwartalnych rat. Pytanie, jaka formuła zostanie zaproponowana teraz. Jeśli konwersja na akcje, o czym napomknął radnym prezes Siemianowski, to dług ten, będący swego czasu realnym zagrożeniem dla przyszłości Ruchu, rzeczywiście może rozejść się po kościach, choć część wierzycieli pewnie szczęśliwa nie będzie.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus