Ruch Chorzów. Zdobyli biegun zimna

„Niebiescy” bardzo pewnie pokonali suwalczan, którzy z wcześniejszych 11 domowych występów wygrali 9, a 2 zremisowali. O godne zastępstwo Daniela Szczepana zadbał Piotr Stępień – golem i asystą przy pięknej bramce Tomasza Foszmańczyka.


Ruch wiosną dotrzymuje kroku przodownikom tabeli, nie składając broni w walce o bezpośredni awans. W ten weekend nie przeszkodziło mu nic: ani pogoda, wskutek której piątkowy trening musiał odbyć na hali. A

ni absencja najlepszego napastnika Daniela Szczepana, pauzującego za żółte kartki. Ani daleka podróż. Ani sobotnie wieści z Chojnic o szczęśliwym zwycięstwie wicelidera, który z każdą kolejką redukuje szanse „Niebieskich” na bezpośredni awans.

Ani siła rywala, który z poprzednich 11 domowych meczów 9 wygrał, 2 zremisował, a w tym roku nie znalazł jeszcze pogromcy. Wbrew tej wyliczance, chorzowianie bardzo pewnie sięgnęli na polskim biegunie zimna po pełną pulę.

Profesor „Fosa”

Trener Jarosław Skrobacz w obliczu nieobecności Szczepana, który w ostatnich 6 kolejkach zdobył 6 bramek, nie kombinował i po prostu wystawił innego nominalnego napastnika – Piotra Stępnia. Ten dotąd w Ruchu nie imponował, ale przecież przez kilkanaście miesięcy w III-ligowej Ślęzie Wrocław udowodnił, że potrafi strzelać jak na zawołanie. Debiut w wyjściowym składzie „Niebieskich” miał bardzo udany.

Był aktywny, nie było dla niego straconych piłek, a przede wszystkim – dołożył do tego konkrety w przodzie, których mogło być nawet więcej, gdyby nie dwie dobre interwencje Hieronima Zocha na przedpolu. To Stępień w 10 minucie zwieńczył uderzeniem z bliska dośrodkowanie Łukasza Janoszki z rzutu rożnego, dokumentując przewagę, jaką osiągnął jego zespół krótko po pierwszym gwizdku.

To Stępień dosłownie 30 sekund po przerwie asystował też Tomaszowi Foszmańczykowi, wygrywając wcześniej pojedynek z Bojanem Gvozdenoviciem. „Fosa” zrobił z jego podania użytek z gracją piłkarskiego profesora. Nieoczywisty lob, którym zaskoczył bramkarza Wigier, godny byłby każdej kompilacji pięknych bramek.

Raz, dwa, trzy – Bielecki!

Ruch zaczął golami obie połowy i tym ustawił sobie mecz. Prowadząc 2:0, panował nad boiskowymi wydarzeniami do tego stopnia, że Wigry praktycznie nie zagroziły chorzowskiej defensywie, na której środku debiutował Rusłan Zubkow, zakontraktowany przed dwoma tygodniami 30-latek z Ukrainy. Nie oznacza to jednak, że Jakub Bielecki pozostawał bezrobotny. Wykazać musiał się w I połowie, dlatego on też – bez wątpienia – został jednym z ojców tego zwycięstwa.

Na mocniejsze dziękczynne klepnięcie w plecy zasłużył już w 18 minucie, gdy zatrzymał Mateusza Sowińskiego, który wcześniej pokręcił chorzowskimi obrońcami na 8. metrze. Nieco ponad kwadrans później zapracował po prostu na słowa uznania. To były trzy interwencje w odstępie kilku sekund. Próba Patryka Mularczyka sprzed pola karnego, dobitka nr 1 Mateusza Lewandowskiego, dobitka nr 2 Bojana Gvozdenovicia…

Chorzowianie mogli odetchnąć, a suwalczanie mieli czego żałować. Na więcej tego popołudnia „Niebiescy” już im nie pozwolili nie wystawiając swojego bramkarza na próbę. Dojrzała gra, ławka znacznie szersza niż jesienią, regularność napastników – to wszystko powoduje,  że choć sezon zasadniczy zaczyna chylić się ku końcowi, a Chojniczanka wygrywa wszystko jak leci, nadal czuje na plecach oddech zespołu z Cichej.


Wigry Suwałki – Ruch Chorzów 0:2 (0:1)

0:1 – Stępień, 10 min, 0:2 – Foszmańczyk, 46 min.

WIGRY: Zoch – Michalski, Gvozdenović (72. Żebrakowski), T. Lewandowski, Rudnilson, Mularczyk – Sowiński (72. Prętnik), Łabojko, Babiarz (64. Caetano), Rybicki (63. Iwao) – M. Lewandowski (80. Gojko). Trener Grzegorz MOKRY.

RUCH: Bielecki – Nawrocki, Zubkow, Szywacz – Żuk (84. Szkatuła), Mokrzycki, Sikora, Wójtowicz (90+2. Malec) – Janoszka (90+2. Bąk), Foszmańczyk (84. Żagiel) – Stępień (80. Wyroba). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska).

Żółte kartki: Łabojko, Michalski – Nawrocki, Janoszka.


Na zdjęciu: Pozory mogą mylić, bo m.in. za sprawą Piotra Stępnia to rywale Ruchu znaleźli się wczoraj na kolanach.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus